Radni komentują Kontrakt Zielonogórski

16 Czerwiec 2013
We wtorek (11 czerwca) radni miasta i gminy, na wspólnym spotkaniu, zapoznali się z projektem Kontraktu Zielonogórskiego. Jak go oceniają?

Dorota Bojar
radna gminy wiejskiej:

- Jako radni gminy mieliśmy okazję przedstawić nasze zdanie w sprawie połączenia. Oczekiwałam odpowiedzi na podstawowe pytanie: skąd wziąć pieniądze na pokrycie kosztów połączenia, np. kosztów usług komunikacyjnych, wynikających ze zwiększenia obszaru przyszłego miasta. Martwię się też, że w niewystarczający sposób zabezpieczone będą interesy rolników w połączonym samorządzie. A w gminie są przecież całe rodziny, które utrzymują się z pracy na roli.

Mariusz Marchewka
radny miasta:

- Na spotkaniu było bardziej rzeczowo i spokojnie, niż się spodziewałem. Nikt się nie pokłócił. Teraz trzeba to mądrze kontynuować. W Kontrakcie kilka rzeczy trzeba uściślić, pokazać ile połączenie będzie kosztowało, żeby koszty nie przewyższyły zysków. Dlatego zaproponowałem powołanie wspólnej komisji rad miasta i gminy, która zajęłaby się połączeniem. Nie można ciągle spotykać się w gronie całych rad, plus jeszcze zespół ds. połączenia, prezydent, wójt, itd.

Kazimierz Łatwiński
radny miasta:

- Wiadomo, że w tak szerokim gronie, jak połączone rady, nie można było pracować szczegółowo i konkretnie nad Kontraktem Zielonogórskim. To się robi w węższym gronie. Dlatego rozmawiałem z radną Antoniną Ambrożewicz-Sawczuk, proponując, że komisja gospodarki rady miasta jest gotowa podjąć prace z odpowiednim gremium rady gminy. Mógłby to być np. zespół ds. połączenia, jaki został powołany w gminie. Gdyby to się udało, byłby to pierwszy efekt spotkania obu rad.

Jacek Rusiński
przewodniczący rady gminy wiejskiej:

- Dobrze, że do tego spotkania doszło po raz pierwszy, przynajmniej mogliśmy przedstawić sobie swoje racje. Zabrakło mi jednak szerszego przedstawienia Kontraktu. Temat został potraktowany zbyt ogólnie. Trzeba będzie zastanowić się nad postulatem powołania wspólnej komisji obu rad, która miałaby pracować nad połączeniem. Przede wszystkim radni obu rad musieliby wyrazić taką wolę. Jeśli takiej woli nie będzie, to powoływanie wspólnej komisji mijałoby się z celem.

Jolanta Danielak
radna miasta:

- Nie mam wątpliwości co do słuszności połączenia. Istotne i pozytywne na spotkaniu było to, że mimo różnic poglądów, nikt nie podważył samej idei połączenia. To dobrze rokuje. Niestety, spotkanie pokazało też, że jeszcze daleka droga przed nami. Być może trzeba zmienić taktykę i np. zawierać wstępne porozumienia co do spraw, które nie są sporne. Na razie ciągle dyskutujemy o tym, co nas dzieli, a Kontrakt jest tak ogólnikowy, że pasuje do każdego tematu.

Tomasz Nesterowicz
radny miasta:

- Cieszę się ze spotkania. Niepokoi mnie jednak, że trudności związane z połączeniem mogą być wykorzystywane przez przeciwników jako problemy, które uniemożliwiają połączenie, a nie jako problemy do rozwiązania. Dobre jest to, że na spotkaniu nikt nie negował dużych, kluczowych korzyści z połączenia, a zastrzeżenia dotyczyły jedynie drobnych, szczegółowych spraw, które należy rozwiązać. A o połączeniu i o składzie nowej rady – zdecydują przecież mieszkańcy.

Sylwia Brońska
wiceprzewodnicząca rady gminy:

- Moim zdaniem Kontrakt Zielonogórski jest nie do przyjęcia w takiej formie, w jakiej został on zaprezentowany. Jest to dokument skierowany do mieszkańców gminy a nie miasta, tymczasem mieszkańcy miasta powinni wiedzieć jaką cenę zapłacą za połączenie. Dlatego Kontrakt powinien być skierowany do mieszkańców miasta. Jeśli będzie taka wola ze strony radnych obu gmin, to powinna zostać powołana komisja obu rad, która zajęłaby się tymi sprawami.

Marek Kamiński
radny miasta:

- Spotkanie potwierdziło to, co do tej pory wszyscy wiedzieliśmy: że radni gminy wiejskiej są przeciwni połączeniu. Ciekawy był głos przedstawiciela rolników, który mówił o dopłatach bezpośrednich. Natomiast Kontrakt Zielonogórski musi być dokumentem bardziej ścisłym, a mniej ideologicznym. Niepotrzebne są tam hasła z wykrzyknikami, a potrzebne są prawne podstawy zobowiązania. Uważam, że na razie Kontrakt nie jest mistrzostwem świata i wymaga modyfikacji.

Filip Gryko
radny miasta:

- Na spotkaniu padło trochę szczegółów, było mniej emocji, a więcej merytoryki. Nie zgadzam się z obawami wyrażonymi przez przedstawiciela rolników, że ktoś chce im zrobić krzywdę w wyniku połączenia. Rolnicy na tym nie stracą. Moje obawy koncentrowały się na edukacji, a konkretnie na wyrównaniu dodatku wiejskiego dla nauczycieli, którego w mieście nauczyciele nie dostają. Nie jest to jednak jakaś fundamentalna sprawa, która mogłaby zaważyć na decyzji o połączeniu.

Krzysztof Wołczyński
radny gminy:

- Wszyscy się cieszą na myśl o połączeniu, ale ja mam wiele obaw. Kontrakt z mieszkańcami Łężycy, przy okazji budowy oczyszczalni ścieków, nie został dotrzymany, a dziś przedstawia się go jako zjawisko z innej epoki i wszyscy go przemilczają. Dla mnie to kluczowa sprawa. W Kontrakcie Zielonogórskim brakuje mi informacji, kto będzie odpowiadał za jego realizację, brakuje mi też podstawy prawnej, na co zresztą zwrócił uwagę przewodniczący rady miasta Adam Urbaniak.

Eleonora Szymkowiak
radna miasta:

- Bardzo dobrze, że pierwsze spotkanie rad się odbyło. Teraz powinniśmy się spotykać w zespołach roboczych, które zajmą się sprawami szkolnictwa czy pomocy społecznej. Obawiam się, że w wakacje będzie przerwa w pracach nad połączeniem. A cykl spotkań powinien trwać. Przed referendum mieszkańcy powinni znać całą prawdę i wszystkie argumenty. Trzeba się też pochylić nad obawami powiatu, który nie chce odejścia najbogatszej gminy z powiatu ziemskiego.

Andrzej Bocheński
radny miasta:

- Każde spotkanie wnosi coś nowego. To na pewno eliminuje argumenty malkontentów, że miasto z gminą nie rozmawia. A to jest bardzo ważne z punktu widzenia całego procesu połączenia. Co do Kontraktu, to spełnia on moje oczekiwania. Mówienie, że ten dokument jest bezprawny, że nie ma on umocowania prawnego – to krzyk rozpaczy przeciwników połączenia. Moim zdaniem nie godzi się z góry zakładać, że umowa społeczna nie zostanie dotrzymana, że ktoś zamierza kogokolwiek oszukać.

Antonina Ambrożewicz-Sawczuk
radna gminy:

- Spotkanie spełniło moje oczekiwania. Mogliśmy wyartykułować nasze problemy, o których do tej pory nie było okazji rozmawiać. Jestem zwolenniczką dialogu. Jednak mam zastrzeżenia natury prawnej do Kontraktu: kto ma go podpisywać? Nie mówię jednak „nie”, bo „nie”. Być może miałabym inne nastawienie, gdyby od początku mówiło się kosztach połączenia. Odniosłam wrażenie, że nawet radni miasta nie zdawali sobie sprawy jakie koszty połączenie generuje. Ja o tym mówiłam od początku.

Radosław Brodzik
radny miasta:

- Spotkanie było dobre. Usłyszeliśmy cenne uwagi i wątpliwości. Przekonaliśmy się, że proces połączenia wymaga jeszcze sporo wysiłków. Dobrze, że wysłuchaliśmy się nawzajem. Co do Kontraktu, będą potrzebne dalsze konsultacje, choćby w kwestii budżetu. Trzeba doprecyzować jaki ma być budżet integracyjny, przez ile lat ma funkcjonować. Po to, żeby jak najlepiej zabezpieczyć interesy mieszkańców. Ale na razie dobrze oceniam jakość Kontraktu, jako dokumentu roboczego.

Aleksandra Mrozek
radna miasta:

- Jestem zadowolona ze spotkania, zaczęliśmy mówić o konkretach. Jestem też zdecydowaną fanką połączenia miasta i gminy. Choć wiem, że to trudny proces. Nie tylko zyski, ale i koszty. Lecz jestem przekonana, że warto ponieść te koszty w imię celu, jakim jest duże i prężnie rozwijające się miasto. Hasłem połączenia jest: duży może więcej. Ja jeszcze dodam: szybszy może więcej i szybszy dwa razy wygrywa. Z połączeniem musimy się spieszyć, a termin 1 stycznia 2015 r. jest racjonalny.

Ireneusz Rypson
radny gminy:

- Spotkanie nie rozwiało moich wątpliwości. Powtarzano w kółko te same slogany. Możliwe, że do radnych miasta dotarło wreszcie, że połączenie ma nie tylko pozytywne strony. Kontrakt nie ma dla mnie żadnego znaczenia, bo niczego nie gwarantuje. To będzie zależało od nowego prezydenta połączonego samorządu i nowej rady. A przecież elektorat wiejski będzie w tym samorządzie w mniejszości. Gdybyśmy mieli gwarancje równego traktowania, to być może byłbym za połączeniem.

Kamil Kawicki
radny miasta:

- Oczekiwań wielkich co do spotkania nie miałem. Zgadzam się, że pierwszy raz rozmawialiśmy na takim poziomie konkretów. Spotkanie pokazało jakie są obawy gminy, ale nie pokazało co na tym zyska miasto. Wiadomo, że z połączenia będzie bonus finansowy z udziału w podatku PIT i że będzie on zainwestowany w tereny wiejskie. Ale co z tego będzie miał dzisiejszy obszar miasta? Kontrakt wymaga doprecyzowania w kilku miejscach, jak choćby kwot budżetu integracyjnego.

Edward Markiewicz
radny miasta:

- Jestem 16 lat radnym i nie pamiętam, by obie rady się spotkały. Widać, że wszystkim zależało, by do spotkania doszło i żeby wszyscy odnieśli się do zapisów Kontraktu. Takie spotkanie nie upoważnia jednak do roboczych wniosków, dotyczących konkretnych zmian w zapisach Kontraktu, dlatego dobrze, że padł wniosek by pracować w komisjach rad. Szkoda tylko, że przeciwnicy połączenia jak katarynki powtarzają te same slogany, podczas gdy wiele wątpliwości zostało już rozwianych.

 

Artykuły powiązane: 

Radni spokojnie debatowali o połączeniu

- To mieszkańcy sami chcą decydować o połączeniu. Nie prezydent, wójt czy radni. Naszym obowiązkiem jest przygotowanie warunków tego procesu – mówi prezydent Janusz Kubicki. – Ja jestem zwolennikiem referendum w takim terminie, by mieszkańcy mieli czas na dokładne zapoznanie się z warunkami połączenia – twierdzi wójt Mariusz Zalewski.

Prezentujemy projekt Kontraktu Zielonogórskiego

- Uważam, że referendum powinno się oprzeć o Kontrakt Zielonogórski i zawarte w nim ustalenia – mówi prof. Czesław Osękowski.

Żary też chcą połączenia. Starosta jest przeciw

Nie tylko radni komentowali Kontrakt Zielonogórski podczas spotkania (11 czerwca) w rektoracie UZ poświęconego połączeniu miasta z gminą.