Zapchane ulice największym problemem os. Zastalowskiego
W tym czasie współpracownicy prezydenta zmagali się z niesfornym wiatrem, który uparcie wywracał roll-up z napisem „Porozmawiaj z prezydentem”.
Janusz Kubicki zaczął spotkanie z mieszkańcami os. Zastalowskiego przed wyznaczoną godziną 16.00. Podszedł do Lidii Lach i osobiście zaprosił do prezydenckiego stolika.
O czym rozmawiali? - Wszystko miałam spisane na karteczce. Zgłosiłam prezydentowi cztery problemy. Zaczęłam od braku żłobka na naszym osiedlu. Potem poprosiłam o instalację telewizyjnego monitoringu, aby policja mogła szybko interweniować, gdy na naszym osiedlu będzie dochodziło do łamania prawa, z rozbojami włącznie. Teraz nikt się nie przejmuje naszym bezpieczeństwem. Na koniec poprosiłam o dodatkowe ławeczki na tzw. Wagmostawie, z którego chętnie korzystają mieszkańcy naszego 15-tysięcznego osiedla – tłumaczyła nam Lidia Lach.
Prezydent z pełnym zrozumieniem podszedł do potrzeby bezpieczeństwa.
- Często kłócę się z komendantem policji, podległe mu służby nie wykorzystują już istniejącego monitoringu. Tak nie może być – zaprotestował prezydent. Kubicki obiecał, że poprosi specjalistów, aby przeanalizowali finansową oraz techniczną możliwość zainstalowania kamer na os. Zastalowskim. Zapytany jeszcze o szansę na wybudowanie osiedlowej siłowni po chmurką, odpowiedział: - Najpierw proszę zaproponować lokalizację dla tej siłowni, dopiero wtedy będziemy szukali sposobu na jej wybudowanie.
Zły projekt osiedla
Później J. Kubickiego otoczył ciasny wianek 17 rozmówców. Dopiero po usilnych prośbach, część rozmówców usiadła przy prezydenckim stoliku. Jako pierwsza głos zabrała Teresa Florczyk, która na spotkanie przybyła już przed godz. 16.00.
- Naszą największą bolączką jest brak połączenia ul. Konstruktorów z ul. Mechaników. Bez tego połączenia nadal będą zablokowane wewnętrzne, osiedlowe drogi - tłumaczyła.
J. Kubicki przypomniał swoim gościom, że sam kiedyś mieszkał na ich osiedlu, dosłownie kilka metrów od szkoły. Dlatego doskonale rozumie bolączki os. Zastalowskiego.
- To źle zaprojektowane osiedle, zwłaszcza dojazd dzieci do szkoły. Kiedyś nie wożono dzieci samochodami na lekcje. Teraz nikt nie wysyła 6-latków pieszo do szkoły – diagnozował prezydent.
Do rozmowy zaczęli się włączać pozostali rozmówcy, często zagłuszając się wzajemnie. Przez ogólny hałas przebił się donośny głos: - Panie prezydencie, już raz miasto chciało nam wybudować połączenie obu tych ulic. Powstał nawet projekt i kosztorys. Roboty wyceniono na 1 mln zł, ale do inwestycji nie doszło, bo wykonawcy chcieli znacznie więcej.
- Od ponad ośmiu lat trzymam się żelaznej zasady, wedle której remonty i budowy nowych ulic w mieście finansujemy z tzw. zewnętrznych pieniędzy: unijnych lub rządowych. Czyli z robotami wstrzymujemy się do chwili pozyskania pieniędzy. To pozwala miejskiemu budżetowi sfinansować znacznie więcej inwestycji. Ten system wymaga jednak cierpliwości – tłumaczył prezydent.
Kto odpowiada za garaże?
Problem z inną ulicą zdominował kolejną rozmowę. Genowefa Wientek i Wiesław Kokowicz przyszli prosić prezydenta, aby doprowadził do zakazu wjazdu ciężarówek na ul. Rzeźniczaka.
- Tą ulicą jadą wielkie samochody obładowane złomem, dosłownie zrywając asfalt – informowała pani Genowefa. Jej towarzysz dorzucił jeszcze problem z bałaganem wokół osiedlowych garaży: - Tam nikt nie kosi trawy ani nie sprząta.
- Porozmawiam z moimi podwładnymi, czy będzie można na tej ulicy ustawić zakaz wjazdu dla ciężarówek. A skosić trawę powinien właściciel terenu, na którym wybudowano garaże. Sprawdzę, kto nim jest – zadeklarował J. Kubicki.
Już podczas ceremonii pożegnania padło w stronę prezydenta jeszcze jedno pytanie: - A co powstanie na działce wykupionej przez firmę Maxmar?
- Nie mam pojęcia, dam znać, gdy już będę wiedział – zapewnił prezydent.
Zbyt niskie ekrany
Za skargą na duży hałas generowany przez ruch uliczny przyszedł Jarosław Nieradka.
- Mieszkańcy ul. Mechaników 1-10 zmagają się z hałasem dobiegającym z pobliskiego ronda. Tam są zbyt niskie ekrany akustyczne. W efekcie dzieci mają problem ze spaniem – relacjonował.
Prezydent obiecał sprawdzić, dlaczego ekrany są zbyt niskie. Obiecał także pomoc przy zmniejszeniu natężenia hałasu.
Niebezpieczna budowa
Radosław Korach, następny gość prezydenckiego stolika zwrócił uwagę na niedokończony apartamentowiec, budowany kiedyś przez już nieistniejącą firmę Sanbud.
- To nieogrodzony teren, tam na głowy lecą pustaki – ostrzegał prezydenta. Kubicki zastrzegł, że najpierw musi sprawdzić, do kogo należy teren budowy. Dopiero potem będzie mógł zażądać ogrodzenia budynku.
Prezydencki rozmówca zwrócił jeszcze uwagę na łatwy dostęp do tzw. dopalaczy: - Do zielonogórskiego szpitala trafiają niemal każdego dnia ofiary dopalaczy.
W tym momencie do rozmowy włączył się zielonogórski radny, Robert Górski, lekarz pracujący w szpitalu: - W ostatnim czasie odnotowaliśmy rosnącą liczbę zatruć dopalaczami.
- Będę rozmawiał z komendantem policji, co zamierza zrobić z tym problemem – stwierdził Kubicki.
Potrzebne są schody
Marian Równiak upomniał się o bezpieczeństwo dzieci oraz osób w podeszłym wieku, które korzystają z autobusowej linii nr 5, dojeżdżając do szkoły i bloków na os. Zastalowskim.
- Pasażerowie skracają sobie drogę, schodzą stromą skarpą. Gdy napada śnieg lub deszcz, łatwo tam skręcić lub złamać nogę. Warto w tym miejscu wybudować schody, ułatwiając wszystkim życie – zaapelował pan Marian.
Prezydent zadeklarował, że sprawdzi możliwości techniczne i finansowe dla tej inwestycji. Wziął od rozmówcy numer telefonu: - Jak będę znał odpowiedź, zadzwonię.
Ostatnim rozmówcą Janusza Kubickiego była Wiktoria Macholak. Dziewczynka poprosiła o likwidację licznych kałuż przy ul. Inżynierskiej: - Tam jest wielka dziura wypełniona wodą. Gdy pada deszcz, woda wylewa się na okolicę, blokując dostęp do pobliskiego sklepu sieci Żabka.
- Najpierw będziemy musieli sprawdzić, czy na tym terenie istnieje możliwość wybudowania zbiornika odpływowego. Z tego, co pamiętam, tam jest duży problem z odbiorem nadmiaru wody – tłumaczył prezydent.
(pm)