Gorące rozmowy pod ratuszem
To było już drugie, improwizowane spotkanie prezydenta Janusza Kubickiego z mieszkańcami miasta. Tym razem odbyło się w czwartkowe popołudnie, również na deptaku, tym razem w bezpośredniej bliskości ratusza. O godz. 16.00 z nieba lał się iście afrykański żar. 31 stopni w cieniu. Współpracownicy prezydenta z trudnością znaleźli nikły kawałek cienia. Ledwie się zmieścił mały stolik i kilka krzeseł. Po chwili pojawili się pierwsi rozmówcy.
Problem z uniwersytetem
- Przyszliśmy wcześniej, bo chcieliśmy bez problemów dotrzeć przed oblicze prezydenta. To świetna okazja do bezpośredniej rozmowy, w cztery oczy, w neutralnej scenerii – tłumaczyła nam prof. Irena Machaj, socjolożka, która z Ireneuszem Przyborowskim i Bogusławem Stankowiakiem przyszli prosić Janusza Kubickiego o pomoc.
Cała trójka twierdziła, że reprezentują mieszkańców bloku przy ul. Prostej 17-19. Sprawcą ich problemu są władze Uniwersytetu Zielonogórskiego, które planują wystawić na sprzedaż działkę położoną w bezpośrednim sąsiedztwie ich mieszkań.
- Panie prezydencie, zanim przyszliśmy do pana, interweniowaliśmy u władz UZ, ale nas zbyto – już na wstępie podkreśliła pani profesor. – Ta działka jest bez dojazdu – informowała dalej.
Prezydent razem z rozmówcami studiował szkice terenu.
- Biorąc na logikę, to na tym terenie nie da się dużo wybudować. Intencje władz UZ nie są dla mnie jasne. Będę rozmawiał z rektorem, zobaczymy, co powie – zadeklarował Kubicki.
Już na odchodnym, Irena Machaj zaapelowała: - Bardzo prosimy, niech pan przemówi władzom uniwersytetu do rozsądku.
Nie betonuj nam Zielonej Góry
Gdy delegacja mieszkańców ul. Prostej studiowała z prezydentem szkice terenu, kilka metrów dalej ustawiła się wieloosobowa pikieta z licznymi transparentami. Na każdym to samo hasło: „Nie betonuj nam Zielonej Góry”. Pikietę tworzyli mieszkańcy budynków przy pl. Powstańców Wielkopolskich oraz władze stowarzyszenia „My Zielonogórzanie”, z panią prezes i wiceprezes na czele: Aleksandrą Mrozek i Antoniną Ambrożewicz-Sawczuk. Ta pierwsza to była radna PO w radzie miasta, ta druga – radna byłej gminy Zielona Góra.
Trzeba było w trybie pilnym donieść kilka krzeseł, bo chętnych do rozmowy z Kubickim było aż sześcioro. Zaczęła Aleksandra Mrozek, tłumacząc, że budowa nowego budynku oznacza poważne skonfliktowanie władz miasta z mieszkańcami, którzy mają prawo do życia w zieleni.
- To radni podjęli decyzję, że ta działka w centrum miasta może być zabudowana. To radni decydują o kształcie konkretnych zapisów w planie zagospodarowania przestrzennego. Ja tylko realizuję ich wolę – cierpliwie przypominał prezydent.
Przekonywał, nie przekonał
Tłumaczenia Kubickiego nie na wiele się zdały. Co rusz przerywane były nerwowymi komentarzami, czasami okrzykami. Nad emocjami próbowała zapanować Aleksandra Mrozek, delikatnie upominając towarzyszy. Wówczas rozmowa wracała na spokojne wody, aby po chwili ponownie zaiskrzyć burzowymi emocjami.
- To nie ja powinienem być adresatem waszych protestów, tylko nabywca. Ta działka już jest sprzedana – zakomunikował prezydent.
Informacja Kubickiego zdenerwowała jednego z rozmówców, Zdzisława Serguna: - Jeśli rada miasta i pan, prezydencie, nadal będziecie się upierać przy budowie na tej działce jakiegoś budynku, to my założymy społeczny komitet referendalny i złożymy wniosek o wasze odwołanie - zapowiedział.
Nie wytrącił prezydenta z równowagi. Ten ze spokojem stwierdził: - Ja szanuję prawo mieszkańców do obywatelskich protestów, ale zarazem proszę, byście szanowali prawo i obowiązujące procedury.
Nerwowa wymiana zdań trwała jeszcze dobrych kilka minut. Wreszcie obie strony doszły do wspólnego wniosku, że ich dalszej rozmowie powinna towarzyszyć analiza źródłowych dokumentów.
- W przyszłym tygodniu ustalimy termin naszego ponownego spotkania – zadeklarował prezydent.
- Nic od pana nie chcę
Atmosfera towarzysząca kolejnej rozmowie w niczym nie przypominała poprzedniej. Przy prezydencie usiadł Samuel Nwaobi, młody Nigeryjczyk, który od czterech lat mieszka w Zielonej Górze.
- Nic od pana nie chcę, panie prezydencie. Jestem szczęśliwy, że mogę z szefem miasta porozmawiać przy wspólnym stoliku. W mojej ojczyźnie byłoby to niemożliwe. Już niedługo zostanę szczęśliwym ojcem, a to jest moja żona, Marzena – zaczął po angielsku czarnoskóry obywatel Zielonej Góry.
Do rozmowy włączył się Sebastian Ciemnoczołowski, doradca prezydenta, sprawnie tłumacząc angielski młodego człowieka.- Życzę waszemu prezydentowi wszystkiego dobrego. Rozmowy polityków z mieszkańcami, dosłownie na ulicy, to świetny pomysł. W mojej ojczyźnie nie do zrealizowania – powiedział nam Samuel Nwaobi tuż po zakończeniu rozmowy z prezydentem.
Problem z droga na Jędrzychowie
Kolejna czwórka rozmówców postawiła przed prezydentem nowy problem.
- Planowana droga od ul. Pileckiego do ronda Zesłańców Sybiru zniszczyłaby nam las, który teraz tam rośnie. Przecież ul. Jagodową można odciążyć innym przebiegiem tej nowej, planowanej drogi – argumentowała Renata Matras ze stowarzyszenia „Nasz Las”.
Prezydent przypomniał swoim rozmówcom, że pracuje nad systemowym rozładowaniem komunikacyjnych problemów miasta poprzez zabiegi wokół wybudowania tzw. obwodnicy południowej Zielonej Góry.
- Zabiegamy o pieniądze na tę inwestycję. Dopóki nie zapadną w jej sprawie wiążące decyzje, dopóty nie będziemy podejmować żadnych decyzji w sprawie tego spornego łącznika – zapewnił prezydent.
Przypomnijmy, że podczas wtorkowej sesji rady miasta inna grupa mieszkańców Jędrzychowa ze stowarzyszenia „Wspólna Droga” apelowała, by drogę budować, bo nie chcą, by cały ruch odbywał się ul. Jagodową, przy której mieszkają.
Zróbmy porządek przy SP 17
Równie sprawnie przebiegła rozmowa z Jackiem Rusińskim, który poskarżył się, że od 2009 r. postuluje, aby na terenie os. Morelowa, przy Szkole Podstawowej nr 17, przeprowadzono zmianę organizacji ruchu, dzięki której nie tylko zwiększy się bezpieczeństwo mieszkańców i kierowców, ale dodatkowo usprawni się przejazd samochodów.
- Prezydent przestudiował mapkę, wysłuchał szczegółów i obiecał, że nasz projekt zostanie wdrożony tytułem próby na pół roku. Jak się sprawdzi, pozostanie na stałe – wyraźnie ucieszony relacjonował nam później J. Rusiński.
Chce robić spotkania z kombatantami
Dariusz Towpik, kolejny rozmówca, poprosił o radę: - Chcę organizować cykliczne spotkania z kombatantami - żołnierzami wyklętymi. Młode pokolenia prawie nic nie wiedzą o ich heroicznej walce. Ale nie mam wiedzy, jak to zorganizować.
- To żaden problem. Zaraz poproszę do naszego stolika Pawła Wysockiego, stoi kilka metrów od nas, on zrealizował film o pionierach Zielonej Góry. Na pewno panu pomoże – zaproponował prezydent.
Była radna pyta o trawę
Ostatnim gościem czwartkowego stolika była Antonina Ambrożewicz-Sawczuk, była radna gminy.
- Do kogo mam się zwrócić w sprawie niewykoszonych traw na poboczach dróg biegnących przez nasze sołectwa – zapytała była radna.Odpowiedź prezydenta była krótka: - Proszę się zwrócić do przewodniczącego zarządu dzielnicy Nowe Miasto, Mariusza Zalewskiego.
- A w sprawie wyrównywania gruntowych dróg? Kiedyś, za czasów gminy, pytałam o takie sprawy dyrektora Klima. Teraz nie wiem kogo pytać – dopytywała pani Antonina.I znów usłyszała lakoniczną odpowiedź: - Dyrektor Klim nadal się zajmuje drogami. Tu nic się nie zmieniło.
Czwartkowe spotkanie zakończyło się kwadrans po 17.00. Upał nie zelżał nawet o stopień. Spragniony prezydent z entuzjazmem pochłonął dużą porcję lodów.
(pm)