Żużel. Panowie! Powtarzalnie jedźcie tak dalej

12 Czerwiec 2024
Nie opadły emocje po niedzielnym znakomitym meczu z Betardem Spartą Wrocław, a na horyzoncie już kolejne spotkanie. W czwartek, 13 czerwca NovyHotel Falubaz Zielona Góra zmierzy się w zaległym meczu z Krono-Plastem Włókniarzem Częstochowa. Spotkanie rozpocznie się o 20.00.

Przed tygodniem pisaliśmy życzeniowo w „Łączniku” o tym, że czas na mecz, w którym wszystko uda się wszystkim zawodnikom zielonogórskiej drużyny. Tak się stało! Falubaz wygrał z wicemistrzem Polski 50:40, a że we Wrocławiu przegrał „tylko” 41:47, bonus pozostał w Zielonej Górze. Faktycznie, ważne punkty do zwycięstwa dołożyli wszyscy.

Niektórzy nawet zrobili coś ponad stan. Jak choćby Oskar Hurysz. Akcje juniora zielonogórzan w naszpikowanym gwiazdami biegu ósmym - wzmocnionym jeszcze rezerwą taktyczną w osobie Macieja Janowskiego - stały najniżej. Tymczasem najmłodszy w stawce zawodnik śmiałym atakiem po zewnętrznej na pierwszym łuku wysforował się na prowadzenie, zostawiając za plecami wspomnianego „Magica”, Piotra Pawlickiego i Artioma Łagutę. - Jako cała drużyna super się spisaliśmy. Jeden uzupełniał drugiego i świetnie wyszło, że z taką mocną drużyną wygraliśmy z bonusem - recenzował skromnie O. Hurysz.

Żużlowcom Falubazu, co zrozumiałe, uśmiechy z twarzy nie schodziły. Na pytanie o klucz do zwycięstwa odpowiadali zgodnie „powtarzalność”, mając na myśli zielonogórski tor. - Dobrze mieć atut swojego toru. To bardzo pomaga, nabieramy pewności siebie, jeśli chodzi o jazdę. Chcielibyśmy to podtrzymać - stwierdził Jarosław Hampel, zdobywca 11 punktów przeciwko wrocławianom.

Idealnie byłoby skopiować formę, tor i jazdę zielonogórzan na czwartek. Tyle że mecz z Włókniarzem odbędzie się już inną, bo wieczorową porą, o 20.00. - Na warunki pogodowe nie ma co narzekać, my musimy wiedzieć, co robić z motocyklami. Jak się uda przygotować taki sam tor, powinniśmy sobie dać z tym radę - przyznał Przemysław Pawlicki.

Częstochowianie lepsze występy przeplatają słabszymi. Dotyczy to zarówno drużyny, jak i poszczególnych zawodników. Jednak ci zwykle doskonale czuli się na zielonogórskim torze, zwłaszcza lider „Lwów” Leon Madsen. Włókniarz w minionej kolejce męczył się z Fogo Unią Leszno, wygrywając, ale bez bonusa 47:43. Ewentualna wygrana zielonogórzan byłaby kolejnym, wielkim krokiem w kierunku utrzymania i myśleniu o czymś więcej. Takie refleksje chodzą po głowie m.in. Piotrowi Pawlickiemu. - Myślimy o play-offach, a nie o jakimś tam spadku. Mamy drużynę mocną na tyle, by rywalizować z najlepszymi - powiedział z uśmiechem „Piter”.

(mk)