Karatecy skutecznie opanowali Peru
- Byłem tak pewny tego medalu, że budziło to we mnie obawy. Bo gdyby coś mi się nie udało, chyba bym się załamał - powiedział już po powrocie do Polski Kiczak. A udało się wszystko, bo zielonogórzanin startujący w grupie wiekowej junior został mistrzem świata w konkurencji kata indywidualnie, a także sięgnął po srebrny medal w rywalizacji kata drużynowe. Na drugim stopniu podium stanął wspólnie z Janem Januszem i Wojciechem Wrońskim. Kiczak dobrą dyspozycję podtrzymuje, bo miesiąc temu z Portugalii, gdzie odbyły się mistrzostwa świata w innej federacji ITKF Global, sięgnął po brąz z kolegami - Januszem i Wrońskim w kata drużynowym.
W stolicy Peru, Limie odbyła się zaś 21. edycja mistrzostw świata WTKF oraz 5. edycja pucharu świata dzieci WTKF w karate tradycyjnym. Reprezentacja Polski wywalczyła 10 medali, w tym jeden złoty, cztery srebrne i pięć brązowych. Na ten dorobek złożyło się też pięć „krążków” zielonogórzan z ABiRO.
W pucharze świata rywalizowali młodsi karatecy. Wojciech Łukaszewski w grupie wiekowej 12-13 lat sięgnął po złoto w konkurencji kumite indywidualnie oraz po brąz w konkurencji kata indywidualnie. Jego kolega, Adam Sobotka w tej samej grupie wiekowej został srebrnym medalistą w konkurencji kata indywidualne. - Nie myślałem o tym, że mogę wygrać. Po prostu robiłem swoje, bo byłem dobrze przygotowany. Jestem z siebie bardzo zadowolony. Rywal niczym mnie nie zaskoczył - powiedział Łukaszewski, dla którego niezapomnianym przeżyciem była obecność na podium i wysłuchanie Mazurka Dąbrowskiego. - Ja też się czułem niesamowicie, stojąc na podium, mając „orzełka” na piersi. Bardzo mi się podobało - podkreślił Sobotka. - Moim zdaniem niewiele brakło do złota. Rywal był jednak wymagający.
Dla młodych karateków przeżyciem była też daleka wyprawa do Peru, a na miejscu możliwość podpatrywania starszych zawodników. Treningi nad brzegiem Oceanu Spokojnego z zapierającym dech widokiem na Andy, miały być zastrzykiem motywacji do jeszcze cięższej pracy. Był też czas na zwiedzanie peruwiańskich atrakcji.
- Przygoda z karate to droga na całe życie. Czerpiemy wiedzę wzajemnie od siebie. Oni ode mnie, jako senseia, ale ja od nich również się uczę - podkreślił Dariusz Hejduk, trener zielonogórzan.
(mk)