Dzisiejsza młodzież nie garnie się do sportu
- Jak został pan członkiem zarządu ZPRP?
- Pojechałem jako delegat województwa na zebranie sprawozdawczo-wyborcze, wcześniej ustalaliśmy, kto może startować w wyborach. Padło na mnie. Zostałem zgłoszony i wybrany do zarządu. Pierwszy raz w historii lubuskie ma przedstawiciela w zarządzie głównym związku. Dla mnie to nobilitacja.
- Co jest najważniejsze dla lubuskiej piłki ręcznej?
- Żeby jak najwięcej dzieci garnęło się do tego sportu. Jako województwo jesteśmy w środku stawki pod względem zainteresowania, ale to za mało. Im starsze dzieci, tym gorzej. W juniorach mamy już tylko trzy zespoły. A to minimum do rozegrania ligi.
- Dyscyplina nam się „zwija”?
- Do sportu najbardziej garną się w małych miejscowościach i wsiach. Nie ma tam galerii, kina i innych uciech. Zostaje trenowanie. Świetną pracę w województwie wykonuje np. Trzciel i Przytoczna. Ja od czterech lat robię turnieje dla młodszych klas szkoły podstawowej. To projekt finansowany z ministerstwa sportu i urzędu marszałkowskiego. Dzieci grają piankową piłką, nieważny jest wynik. Każdy dostaje medal i koszulkę. Chcemy motywować do trenowania i grania.
- Czy polska piłka ręczna jest w zapaści?
- Poprzedni zarząd przekazał w raporcie, że reprezentacje może nie grają najlepiej, ale jesteśmy na głównych imprezach. Pochwalili się najlepszą organizacją i finansowaniem. To czołówka światowa. Sportowo zachłysnęliśmy się jednak medalami mistrzostw świata i Europy. Liczyliśmy, że będzie się samo kręciło.
- W siatkówce sukcesy przyszły w podobnym czasie. I dalej działa to dobrze albo i lepiej, czego o piłce ręcznej nie powiemy.
- Oni poszli w Siatkarskie Ośrodki Szkolne, u nas powstały Ośrodki Szkolenia Piłki Ręcznej. Raz, że później, dwa, że moim zdaniem się nie sprawdziły. Nie wyszkolono zawodników, którzy mogliby teraz stanowić o sile kadr narodowych. Z naszego województwa „wyszedł” jeden zawodnik - Michał Olejniczak z Gorzowa.
- Co zatem zmienić?
- Chcemy wygasić OSPR-y i dać pieniądze na okręgowe związki, te przekazywałyby je klubom, które mają efekty szkoleniowe. Będziemy nagradzać za efekty.
- Pieniądze były, zawiódł system?
- On się nie sprawdził. To widać na przykładzie naszego województwa, ale nie tylko.
- Tu dochodzimy do Sławomira Szmala, nowego szefa ZPRP. Czy przedstawiciel pokolenia, które sportowo dało tyle radości, przywróci piłkę ręczną na właściwe tory?
- Już są fajne pomysły. Rokujący zawodnicy mają dostawać od trenerów kadr zadania do samodzielnego wykonania, a zweryfikują je na konsultacji szkoleniowej. Chodzi np. o motorykę, na którą na kadrze nie ma już czasu. Chcemy też szukać pieniędzy w ministerstwie na wspomaganie lokalnych klubów. Żeby nie musiały się martwić, jak np. sfinansować wyjazdy na kolejne rundy mistrzostw Polski. Musimy też szkolić trenerów. Mocno na to postawimy.
- Dziękuję.
Marcin Krzywicki