Piłka Nożna. Cudowna chwilo trwaj najdłużej!
- Chwilo, trwaj! - powiedział jeden z kibiców po pokonaniu w 1/32 Pucharu Polski pierwszoligowego Podbeskidzia Bielsko-Biała 2:1. I chwila trwa. Potem Lechia okazała się lepsza w kolejnej rundzie z Jagiellonią Białystok 3:1, a teraz gra z kolejnym zespołem z najwyższej ligi - Radomiakiem Radom.
Solidny ekstraklasowy średniak
Radomiak to wprawdzie klub z wielkimi tradycjami, bo powstał już w 1910 roku, ale z niewielką historią w najwyższej klasie. Po raz pierwszy zagrał w niej w sezonie 1984/85, ale ta przygoda trwała jeden sezon. Potem klubem targały kryzysy. Walczył w czwartej i trzeciej, wreszcie w drugiej lidze. W kilku ostatnich latach stał się solidnym pierwszoligowcem, a w sezonie 2020/21 zajął pierwsze miejsce i awansował. Od razu stał się rewelacją rozgrywek, zaliczył kapitalną rundę jesienną. Wiosna była już nieco gorsza, co kosztowało utratę stanowiska twórcę tego zespołu, trenera Dariusza Banasika. Zmiana była kontrowersyjna i szeroko komentowana. Nowym szkoleniowcem został były reprezentant Polski Mariusz Lewandowski.
Ostatecznie Radomiak zakończył rozgrywki na dziewiątym, zupełnie przyzwoitym jak na beniaminka, miejscu. W tym sezonie plasuje się mniej więcej w połowie tabeli, będąc ligowym średniakiem. Ekipa z Radomia nie ma w swoich szeregach gwiazd, niemniej jednak to solidna drużyna, która potrafi w ekstraklasie uprzykrzyć życie najlepszym.
Niczego nie muszą, wszystko mogą
Kibice dobrze wiedzą, jak wygląda tej jesieni Lechia. Spisuje się bardzo dobrze. Jest w czołówce w naszej grupie trzeciej ligi, w 14. kolejce wygrywając z Cariną Gubin 2:0. Wcześniej w Pucharze Polski pokonała już wyżej notowane Podbeskidzie i po kapitalnym meczu Jagiellonię Białystok, będąc sprawcą największej sensacji w 1/16 pucharu. Te dobre wyniki nie są przypadkowe. Lechia gra fajny futbol, wygląda bardzo dobrze, jest mądrze zbilansowana i waleczna.
Po wylosowaniu Radomiaka trener Andrzej Sawicki powiedział, że znów jego zespół trafił na ekipę z wysokiej półki, na zespół grający o trzy szczeble wyżej. Zielonogórzanie zamierzają powalczyć i postawić się rywalom. Nie są faworytem, ale w dwóch poprzednich rundach też nie byli. Chcą w kolejnym spotkaniu pokazać piłkarską jakość i postarać się o sprawienie niespodzianki. Jeśli po dobrym meczu przegrają, nikt nie będzie miał do nich pretensji. W przypadku awansu nie tylko oni, ale cała piłkarska Ziemia Lubuska będzie szczęśliwa.
Czekamy z niecierpliwością. Początek w czwartek, 10 listopada, o godz. 12.00. Mecz będzie mogło obejrzeć tylko 999 widzów. Kto nie zdąży z kupnem biletów, może go obejrzeć w Polsat Sport. PZPN w trzech miastach: Gdańsku, Szczecinie i po raz pierwszy w Zielonej Górze zorganizuje mobilne strefy kibica.
(af)