Jak to jest z naszym powietrzem?
Czy Zielona Góra ma problem z zanieczyszczeniem powietrza? Czy miasto, w którym właściwie zanikł ciężki przemysł, powinno bić na alarm, aby ostrzec mieszkańców przed niebezpieczeństwem ciężkich schorzeń z powodu trwałego i dużego stężenia groźnych związków w powietrzu?
Według radnego PO, Mirosława Bukiewicza, który prawie na każdej sesji podnosi temat zanieczyszczeń powietrza, różowo nie jest.
- Są takie dni, zwłaszcza te bez wiatru i z nisko wiszącymi chmurami, gdy stopień stężenia benzoapirenu znacznie przekracza normę. Ta dopuszcza 1 nanogram na metr sześcienny, u nas czasami jest nawet ponad 2, zwłaszcza w zimowym sezonie grzewczym – twierdzi radny.
Zanim rozpoznamy główne źródła benzoapirenu w naszym mieście, wyjaśnijmy, co się kryje pod tym określeniem. Najkrócej rzecz ujmując: benzoapiren to związek chemiczny złożony z węgla i wodoru (C20H11). Występuje w smole pogazowej, spalinach samochodowych, gazach koksowniczych, dymie paleniskowym i tytoniowym. Wykazuje silne działanie trujące, atakuje zwłaszcza drogi oddechowe. Jest również substancją rakotwórczą, przyczynia się do chorób serca, prowokuje problemy z oddychaniem i silne bóle głowy.
Potoczne wyobrażenie odpowiedzialnością za nadmierną obecność trującego benzoapirenu nad Zieloną Górą obciąża głównie transport samochodowy, zwłaszcza dieslowskie silniki. Ale to nie samochody są głównym trucicielem. Wprowadzane od kilku lat rygorystyczne normy, zwłaszcza Euro 5 i 6, istotnie ograniczyły obecność benzoapirenu w spalinach. Problem tylko w tym, że w Polsce mamy więcej samochodów starych niż nowych. Według Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Zielonej Górze, po lubuskich drogach jeździ blisko 580 tys. osobówek. Zdecydowana większość ma ponad 10 lat, co ma negatywne skutki w postaci wzmożonej emisji spalin. Dodajmy jeszcze, że tylko 12 proc. naszych samochodów wykorzystuje inne źródło energii niż benzyna lub ropa.
Jednak to nie samochody, nawet te bardzo stare, są głównymi sprawcami trującej mgły.
- Bardzo duży wpływ wywierają niskie kominy z przydomowych pieców, co w połączeniu z przestarzałą konstrukcją samych palenisk, daje często fatalne skutki – twierdzi Paweł Popko z WIOŚ.
Podobnie uważa Urszula Podgajna, szefowa miejskiego Biura Ochrony Środowiska.
- Mamy duży problem z czterema czynnikami, które często występują jednocześnie. To przede wszystkim zapchane kominy, niskiej jakości spalany węgiel i stare kotły wykorzystywane w znacznej części budynków mieszkalnych. To są urządzenia starej generacji o niskiej sprawności energetycznej oraz wysokich wskaźnikach emisji zanieczyszczeń – tłumaczy U. Podgajna.
Dodatkowym problemem jest częste wykorzystywane domowych palenisk w charakterze kosza na śmieci. Z niewiedzy lub z biedy pali się w nich plastikowe opakowania i folie, porąbane stare meble, buty, szmaty, gazety, gumowe części, nawet opony. Stare piece nie potrafią jednak osiągnąć wysokiej temperatury spalania, dlatego trują na potęgę.
- Paląc śmieciami, zapłacimy zdrowiem, skazując siebie i otoczenie na choroby górnych dróg oddechowych, astmę, alergię i wiele innych groźnych chorób – przypomina szefowa BOŚ.
Czym powinniśmy palić w domowych piecach? Najlepiej dobrej jakości węglem, peletem i brykietami z biomasy lub drewnianymi odpadami niezawierającymi chemikaliów, np. lakieru. Najbezpieczniejszy jest gaz.
- Skuteczną metodą zmniejszającą poziom zanieczyszczeń jest regularne czyszczenie instalacji grzewczych, zmniejszanie ilości zużywanego paliwa poprzez termomodernizację domów, wymianę starych kotłów na nowe albo podłączenie budynku do miejskiej sieci ciepłowniczej. Dobrym pomysłem jest wykorzystanie odnawialnych źródeł energii, np. słonecznej. Ale najważniejsza jest rezygnacja z palenia śmieci – podkreśla U. Podgajna.
Szefowa miejskiego BOŚ namawia do zainstalowania w prywatnych telefonach bezpłatnego programu, który pozwala na monitoring poziomu wielu trujących substancji w powietrzu. Aplikacja jest do pobrania ze strony: http://powietrze.gios.gov.pl/pip/content/show/1000497. Rozpoczęcie walki z paleniem śmieci w domowych piecach postulują także członkowie kilku organizacji miejskich, m.in Stowarzyszenia Baba i Towarzystwa Upiększania Miasta.
- Straż miejska powinna zacząć egzekwować już istniejące przepisy i kontrolować zwłaszcza po 15.00, gdy ludzie wracają do domów i zaczynają palić w piecach. Ale miasto najpierw powinno edukować, dopiero potem karać – apeluje Joanna Liddane.
Zielonogórskie organizacje chcą także wymiany starych palenisk na nowe, poprzez dopłaty z budżetu miasta, proponują także ograniczyć ruch samochodów.
Z ciekawą zapowiedzią wystąpił prezydent Janusz Kubicki: - Miasto przystępuje do realizacji programu ograniczania tzw. niskiej emisji poprzez inwentaryzację źródeł energii, w tym przydomowych kotłów. Na tej podstawie poznamy obszary najbardziej zagrożone, będziemy wiedzieć, w których konkretnie domach są przestarzałe piece.
Wyniki inwentaryzacji powinniśmy poznać najpóźniej w drugiej połowie 2017 r.
Piotr Maksymczak
JEŚLI PALISZ W PIECU
UŻYWAJ:
* węgla dobrej jakości
* peletu i brykietów z biomasy
* drewna i odpadów drewnianych bez chemikaliów
* oleju opałowego
* gazu
NIE PAL:
* plastikowymi i gumowymi przedmiotami
* malowanym i lakierowanym drewnem
* kolorowymi śmieciami, np. czasopismami, opakowaniami
* ubraniami i tkaninami
* odpadami skórzanymi