Na deptak nadjechał MZKus!
- Aaale brzyyydal!!! – dało się słyszeć w tłumie, kiedy opadł materiał skrywający rzeźbę. To jednak, w przypadku Bachusika, komplement! – Bo im pokraczniejszy, im większe ma brzuszysko i skudłaczoną brodę, tym sympatyczniejszy – tłumaczyli niewtajemniczonym wielbiciele zielonogórskich bożków. I tak też tłum MZKusa przyjął, bo wydawało się, że śmiechom i oklaskom nie będzie końca.
MZKus pojawił się z okazji 60. urodzin Miejskiego Zakładu Komunikacji. – I zaparkował w symbolicznym miejscu. Niektórym pewnie trudno uwierzyć, ale tu kiedyś był przystanek autobusowy – tłumaczyła zebranym Barbara Langner, dyrektorka zielonogórskiego MZK.
- Piękny! Znakomicie wpisuje się w klimat tego miasta – zachwycał się Rafał Kaszubski, prezes firmyEnergo Inwest Broker SA, która zasponsorowała Bachusika.
MZKus dzierży – a jakże! – kielich w jednej dłoni, drugą trzyma lejce. Pokaźną pupę usadowił na... autobusowym dachu! – Ujeżdża tego starego jelcza niczym rumaka, pędzi ten rubaszny kawalerzysta przez śródmieście, by dowieźć wino, może jakąś nowinę – porozumiewawczo przymrużył oko Artur Wochniak, autor rzeźby.
- Jedzie na dachu, bo przecież po kielichu nie można zasiadać za kierownicą! – dodała ze śmiechem B. Langner.
Najnowszy Bachusik jest nieco masywniejszy niż jego bracia. Bo brzuszek całkiem spory, a i sam autobus dodaje ciężaru. – Waży 30 kg – zdradził A. Wochniak.
Jubileuszowi MZK towarzyszy także wystawa archiwalnych zdjęć i pamiątek. Można je oglądać przed ratuszem, do 20 czerwca.
(dsp)