Zielonogórska szkoła to dobre miejsce dla dzieci
- Za nami bardzo gorąca sesja oświatowa. Stawili się rodzice dzieci w wieku sześciu lat, którzy nie chcą, by ich dzieci poszły do oddziałów przedszkolnych przy szkołach podstawowych. A miasto takie oddziały tworzy. Wycofujecie się z tego pomysłu?
Wiceprezydent Wioleta Haręźlak: - Nie wycofujemy się. Chciałabym tylko zwrócić uwagę na to, że zgodnie z obecnie obowiązującymi przepisami, dzieci pięcioletnie z obecnego rocznika ukończyły już edukację przedszkolną.
- Rodziców niezbyt te przepisy interesują.
- Dlatego mają do wyboru trzy opcje: zapisać dziecko do pierwszej klasy, oddać do oddziału przedszkolnego w szkole lub pozostawić w przedszkolu.
- Pani chciałaby, żeby sześciolatki nie zostawały w przedszkolu. Dlaczego?
- Bo skończyły edukację przedszkolną i jeśli zostaną w przedszkolu, to nie ma dla nich podstawy programowej. Według planu, sześciolatki miały pójść do szkoły, zwolnione miejsce miały zająć trzylatki. Teraz może zabraknąć dla tych młodszych miejsca.
- Zmienił się rząd i zmieniły się plany.
- Tylko wcześniej wydaliśmy ok. 10 mln zł na przystosowanie szkół dla sześciolatków, do przedszkoli miały trafić wszystkie trzylatki. Wydaliśmy pieniądze, zatrudniliśmy nauczycieli. Teraz mamy ich zwalniać? Przecież jak będzie mniej dzieci, to nie trzeba tylu nauczycieli, kucharek, sprzątaczek, obsługi.
- Chyba dzieci są ważniejsze niż pieniądze, szkoły są dla uczniów, nie dla nauczycieli…
- To prawda. Tylko musimy na to patrzeć jak na jedną całość. Przecież mamy, które teraz nie interesują się szkołami, bo mają w domu przedszkolaka, za chwilę, za rok czy dwa, poślą swoje pociechy do zielonogórskich szkół. Wtedy będą oczekiwały, żeby te placówki uczyły jak najlepiej. Żeby ich dziećmi zajmowali się najlepsi nauczyciele.
- Przecież nasze szkoły są najlepsze w zachodniej Polsce!
- Są najlepsze. Cały czas osiągamy bardzo dobre wyniki. To efekt olbrzymich nakładów na oświatę i znakomitych nauczycieli. Wspominałam już, że przystosowanie szkół do potrzeb sześciolatków kosztowało miasto 10 mln zł. Wszędzie są odpowiednie sale, ubikacje czy place zabaw. Natomiast nikt nie policzył, ile w siebie zainwestowali nauczyciele. W dokształcanie, w kapitał ludzki. To olbrzymi potencjał, który gwarantuje naszym dzieciom edukację na bardzo wysokim poziomie. Zadaniem miasta jest poukładanie tego w logiczną całość. Od żłobka do matury. W takie wydawanie pieniędzy, by przynosiło dzieciom jak najwięcej korzyści. Lepiej raz wydać na infrastrukturę niż regularnie inwestować w jakość kształcenia.
- Podczas dyskusji na sesji wyszło, że rodzice boją się szkoły.
- Ja tego nie rozumiem. I jest mi przykro, nagle słyszę, że nasze szkoły są podobno takie straszne. Nie są! Już od pięciu lat uczą się w nich sześciolatki. To ponad 2,5 tys. dzieci. Słyszał ktoś, żeby działa się im tam krzywda? Ja nie słyszałam. A jeżeli ktoś jest innego zdania, to proszę o konkretne przykłady. Słyszę, że nikt nie będzie przytulał naszych dzieci. Przecież nie ma takiego zapisu, że w przedszkolu przytulamy a w szkole nie. To zależy tylko od ludzi.
- Mimo protestów, pani nadal przekonuje rodziców sześciolatków, by oddawali dzieci do szkół. Do pierwszej klasy lub oddziału przedszkolnego, popularnie nazywanego zerówką.
- Tak. W szkołach wciąż trwają spotkania z rodzicami. Na przykład, w środę, w SP 11 na os. Zastalowskim, na spotkanie przyszło ok. 180 osób. Jest wielu rodziców zastanawiających się nad pierwszą klasą. Na razie mamy deklaracje na trzy zerówki. Podobnie było w SP 18. Myślę, że tu powstaną przynajmniej dwa oddziały przedszkolne i dwie klasy pierwsze.
- Dlaczego to takie ważne?
- W tym roku szkolnym do naszych szkół poszło 1.101 sześciolatków. Z tego rocznika zostało nam 137 dzieci, które od 1 września rozpoczną naukę. I to koniec. W wielu szkołach nie będziemy w stanie utworzyć ani jednej klasy. W tej chwili, trudno cokolwiek zaplanować. Na pewno mamy miejsce na oddziały przedszkolne w szkołach.
- Co mnie ma przekonać do takiego przedszkola?
- Sale są przystosowane dla maluchów. Personel również. Dodatkowo zatrudnimy asystentów, którzy mają wykształcenie pedagogiczne. Czyli dziećmi opiekować się będą dwie nauczycielki i asystent. Tych ostatnich zatrudnimy na zwykłą umowę o pracę, nie na Kartę Nauczyciela. Pracować będą 40 godzin w tygodniu, będą mieli normalny wymiar urlopu. Dzięki temu dzieci, jak w przedszkolu, będą miały opiekę podczas ferii i wakacji. Tak jak w przedszkolach.
- Jak będzie z kontynuacją nauki?
- Dziecko automatycznie, ze swoją grupą, już bez rekrutacji, zostaje uczniem wybranej szkoły. To ważne w przypadku, gdy to nie jest nasz rejon. Gwarantujemy, że przez te cztery lata (przedszkole i klasy I-III) dzieckiem zajmować się będzie ten sam wychowawca.
- Chcę, by moja pociecha trafiła do dobrej szkoła poza moim rejonem. Jeżeli teraz zapiszę go do pierwszej klasy lub do zerówki, to będę miał jak w banku?
- Tak.
- A jak będę chciał to zrobić dopiero w przyszłym roku?
- Jak będą wolne miejsca, proszę bardzo.
- To mam się nad czym zastanawiać? Co z dziećmi trzyletnimi?
- Nie wiem.
- Proszę nie żartować.
- Nowa ustawa została uchwalona w styczniu, nie ma okresu przejściowego, nie mamy czasu na przygotowania.
- Czyli?
- Wiem, że nic nie wiem. Do końca zeszłego roku wiedziałam, ile dzieci opuści przedszkola i ile będzie miejsc dla trzylatków, dla których obowiązek przedszkolny zacznie obowiązywać w 2017 r., ile osób wybierze placówki prywatne. 10 marca rozpoczyna się nabór do przedszkoli, wcześniej rodzice złożą deklarację o kontynuacji nauki w przedszkolu. Dopiero wtedy będziemy wiedzieli, jak wygląda sytuacja, i dopiero wtedy będziemy mogli podejmować jakieś decyzje.
- Dziękuję.