Sobota. Magiczny festiwalowy wieczór
- Rozmawiamy kilkanaście dni przed festiwalowym wieczorem. Scena wygląda jeszcze niepozornie. Cicho, pusto, słychać tylko rezydujące pod kopułą amfiteatru gołębie...
- Ruszamy z przebudową sceny zaraz po Kabaretobraniu. Fachowcy będą się dwoić i troić, żeby nasz amfiteatr zyskał nowe oblicze. Nie ma co się łudzić, nie jest to duży obiekt... A jednak szykujemy widowisko nie tylko dla tych, którzy przyjdą w sobotę na ul. Festiwalową, ale dla całej rzeszy osób, które zasiądą w ten wieczór przed telewizorami.
- Amfiteatr musi się zmienić, żeby dobrze wyglądać w telewizji?
- Scena będzie optycznie większa, scenografia zaskakująca, dzięki asymetrii bezustannie zmieniająca się, niepowtarzalna, płynna. Taka, żeby widz ani na moment się nie znużył, żeby oko nie było w stanie się przyzwyczaić. Za sprawą świateł, efektów pirotechnicznych zmieni się nie do poznania. Amfiteatr będzie żył, falował... A takie widowisko buduje wizytówkę miasta, przekaz idzie dalej. I miło jest, kiedy odbieram od znajomych, rozrzuconych gdzieś po świecie, telefony z okrzykami: To Zielona Góra? Niemożliwe!
- A jeszcze na scenie widzą gwiazdy. Znajoma z Petersburga była wniebowzięta, że może w Zielonej Górze zobaczyć Dimę Biłana. W Rosji nie mogła dostać biletów na jego koncert!
- Poprzeczkę mamy ustawioną wysoko. Zapraszamy z Rosji „górkę” wykonawców. Artystów, którzy są znani, popularni, sprzedają miliony płyt, koncertują, a przy tym wykonują kawałek dobrej muzyki. Tam, w wielkim kraju, na sukces trzeba zapracować. Rosjanie są bardzo zdziwieni, kiedy dowiadują się, kto w Polsce ma status gwiazdy, jak łatwo u nas stać się kimś rozpoznawalnym. U nich gwiazda sprzedaje po 100 milionów płyt, mieszka na Florydzie...
- Dlaczego występują u nas akurat te, a nie inne osoby?
- Zawsze tworzymy taką listę marzeń, słuchamy podpowiedzi licznych w Polsce fanklubów muzyki rosyjskiej. Te marzenia, oczywiście, weryfikuje potem rzeczywistość, czas jakim dysponują artyści. I oczywiście pieniądze. Sprowadzić do nas wykonawców z całymi ekipami, to droga i skomplikowana sprawa. Te koszty pokrywa Ministerstwo Kultury Federacji Rosyjskiej, my opłacamy jedynie hotel i wyżywienie.
- To kogo posłuchamy w tym roku?
- Zaśpiewa Alexey Chumakov, Victoria Daineko, zespół Gorod 312, Maksim i Alina Artz, która tradycyjnie, będzie współprowadzącą festiwal. To artyści prezentujący różne style. Rosyjska scena muzyczna wygląda tak jak i u nas, ludziom podobają się rozmaite rzeczy. Rosja to nie tylko romans, nie tylko Wysocki, Okudżawa. Jest i kultura przez duże „K”, ale też i nazwijmy to „ruskopolo”. W tej różnorodności każdy znajdzie coś dla siebie. Mam nadzieję, że zaspokoimy też gusta widzów zielonogórskiej imprezy.
- Z pewnością rosyjscy artyści mają swoich fanów w Polsce. Ale umówmy się, większość widzów chce zobaczyć i posłuchać, jak radzą sobie na tej scenie nasi wykonawcy. Dla wielu to prawdziwa egzotyka – taki na przykład Mezo. Po rosyjsku?!
- Koncert będzie składał się z trzech części – dwóch konkursowych i trzeciej – galowej. Występy gwiazd będą przeplatały się z piosenkami konkursowymi. I rzeczywiście, potwierdzam, to występy polskich wykonawców są najsilniejszym magnesem tej imprezy. Rosyjskie utwory, we własnych aranżacjach, wykona 12 polskich artystów. Niektóre wersje z pewnością zaskoczą publiczność. Słyszałem, że wiele osób ostrzy sobie zęby na występ Michała Szpaka... Będzie i rockowo, i folkowo, romantycznie i dramatycznie. Nawet wspomniany Mezo znalazł pasujący do siebie kawałek. A kto zdobędzie Złoty Samowar? O tym, tradycyjnie, zdecyduje publiczność i widzowie poprzez głosowanie SMS-owe. Wybór będzie trudny, poziom artystyczny konkursu jest naprawdę wysoki. Do tej pory wykonawcy wybierali głównie hity. Teraz sięgnęli głębiej, rozszerzyła się paleta poszukiwań muzycznych.
- Rozmawialiśmy już o imprezach towarzyszących tegorocznej edycji festiwalu. Formuła imprezy się poszerza...
- I mam nadzieję, że z roku na rok oferta będzie coraz bogatsza. Teraz eksperymentujemy, robimy to po raz pierwszy. Chcemy, żeby miasto nie tylko przez jeden wieczór, ale przez ładnych parę dni, żyło tą rosyjską kulturą. Stąd mamy przegląd filmów rosyjskich, spektakl w teatrze, koncerty artystów, dzień rosyjski dla dzieci, propozycje kulinarne i spotkanie autorskie (szczegóły na kolejnych stronach – przyp. red.). Jest wiele miejsc i okazji, by w Zielonej Górze posmakować Rosji...
- Dodatkowe atrakcje czekają też na publiczność zgromadzoną w sobotę wieczorem w amfiteatrze?
- W przerwach, kiedy telewidzowie zobaczą reklamy, amfiteatr posłucha laureatki uczniowskiego Festiwalu Piosenki Rosyjskiej w Łodzi oraz zespołu Tonika z Zielonogórskiego Ośrodka Kultury, nagrodzonego niedawno na konkursie w Moskwie. Niespodziankę dla widzów szykuje zespół De Mono. Ale o tym cicho, sza...
- Czy spóźnialscy mogą jeszcze liczyć na bilety na festiwal?
- Nie zdążyliśmy jeszcze dobrze porozwieszać plakatów, a bilety już się rozeszły! W poprzednich latach zdarzały się i takie sytuacje, że ludzie przyjeżdżali z daleka, w ciemno, z nadzieją, że kupią bilety tuż przed imprezą. Byli mocno rozczarowani. Dlatego w tym roku, przed samym koncertem będzie do dyspozycji 100 biletów. Zapraszam tez przed telewizory. W sobotę, 17 sierpnia, o 20.00 bawimy się w amfiteatrze i z programem drugim TVP.
Muszę podkreślić, że publiczność zielonogórska jest wyjątkowa. I to nie jest tylko moje zdanie. Ci, którzy bywają na imprezach tego typu, mówią, że mało kto potrafi zbudować taką atmosferę jak zielonogórzanie! Są niesamowici! I potrafią pięknie się bawić. Za sprawą tych 4 tysięcy osób, tu, w tym miejscu, można przeżyć magiczny wieczór.
- Dziękuję.
Daria Śliwińska-Pawlak