Powitajka rośnie z dziećmi
Na pomysł napisania i wydania spersonalizowanej bajki, której akcja działaby się w konkretnym mieście, wpadła Marta Świątkowska, zielonogórzanka z wyboru. Z Joanną Turakiewicz-Pietras, autorką tekstu i zielonogórzanką z urodzenia, znały się od studiów, pracowały w jednej firmie, nadawały na tych samych falach, w końcu razem nie tak dawno założyły wydawnictwo edukacyjne Bajaland, które chce tworzyć wartościowe, starannie wykonane książki dla miast i gmin, których adresatem byłyby dzieci... z oczkiem puszczonym w stronę ich opiekunów.
- Pisanie to mocna strona Asi, moja to wymyślanie - tłumaczy Marta. - Ale w pracy nad bajką na przemian strzelałyśmy pomysłami i świetnie się uzupełniałyśmy - opowiada Joanna.
Pierwsze ścieżki przetarły ekologiczną książką „Dzieci z Zielonej Góry ratują świat”, która lekko odmieniona trafiła też do Słubic i gminy Żagań. Ale dalej wcale nie było prościej.
- Przez mój brak wiary w siebie Powitajka trochę odleżała w szufladzie - wyznaje Joanna, ale obie tak samo chciały, by bajka najpierw pojawiła się w mieście, z którym są mocno związane. - A ponieważ w pewnym sensie zainspirowała nas ZGrana Rodzina, program, który w Zielonej Górze świetnie działa, w końcu z pomysłem poszłyśmy do pani dyrektor Wiolety Haręźlak. To dzięki jej entuzjazmowi wszystko szybko się potoczyło - opowiada. 6 marca Joanna i Marta dostały przesyłkę z wydrukowanymi, pachnącymi książkami, dokładnie takimi, jakie sobie wymarzyły. Z twardą oprawą, szyto-klejonymi stronami, wydanymi na grubym papierze, który przetrwa w dziecięcych paluszkach.
- To jest teraz nasze szóste dziecko - stwierdza Marta, bo sama ma dwoje dzieci, a Joanna ma ich trójkę.
Zielonogórska Bajka Powitajka zmienia się wraz z maluchem. - Rośnie z nim - jak mówią autorki. Jej tekst jest stopniowany. Najpierw dziecku czyta się proste zdania, którym towarzyszy piękna ilustracja, gdy podrośnie - nieco większy fragment, a gdy jest jeszcze starszy - całą stronę. W ten sposób niewielka książeczka towarzyszy maluchowi kilka lat. Jego opiekunowie (autorki nie ranią uczuć dzieci, które np. nie mają mamy) wklejają do niej zdjęcia, uzupełniają informacje o dziecku i o jego najbliższych, tworząc z bajki cenny, bardzo osobisty pamiętnik.
- Nic się nie stanie, gdy w książce nie pojawi się fotografia z pierwszych urodzin dziecka, można to nadrobić np. za rok. Nasz album nie wymusza na nikim dyscypliny - opowiadają obie panie. Za wiele lat, gdy dzisiejszy berbeć będzie już dorosły, Powitajka przeobrazi się w Przypominajkę radości, z jaką Krzysia, Kasię, Emilkę, Stasia... przywitali najbliżsi i świat... ten widziany kiedyś z perspektywy dziecięcego wózka, zielonogórski. Bo akcja bajki dzieje się w Winnym Grodzie z jego ratuszem, Palmiarnią, Centrum Przyrodniczym... Bohaterem jest maluch, a jego najlepszymi przyjaciółmi są zielonogórskie sroki i Bachusiki, które w Poznaniu namalowała Maggie Bidej-Jodka, świebodzinianka z urodzenia.
- Maggie, wiesz jak wyglądają zielonogórskie Bachusiki? No, to ten nasz musi być zupełnie inny. Przyjazny, z łagodną buzią i lekko łobuzerskim wzrokiem. I ona w minutę naszkicowała Bachusika z mojej wyobraźni. A potem całą książkę zilustrowała w zawrotne 36 dni! - opowiada Joanna zachwycona efektem. Zadanie było trudne, bo książka musiała zostać wykonana w taki sposób, by łatwo ulegała przemianie. Przecież kiedyś zamiast sroki w bajce pojawi się inny ptak, Bachusika zastąpi smok albo koziołki, a bobas we śnie nie będzie już latał nad Palmiarnią, lecz nad Wawelem czy Ostrowem Tumskim...
- Zupełnie nie spodziewałyśmy tego lekkiego szaleństwa na punkcie naszej Powitajki, ludzie których dzieci są już na świecie dzwonią do nas i piszą, pytając, gdzie ją można kupić! - śmieje się Joanna.
- U nas też dopytują - potwierdza Małgorzata Szachowicz, ambasadorka programu ZGrana Rodzina - Od 17 kwietnia Bajkę Powitajkę dołączamy do powitalnych paczek dla maluchów i wręczamy w charakterze nagrody w naszych zabawach na Facebooku. Myślimy też o sprzedaży, ale to na razie tylko plany.
(el)