W trosce o zdrowie mieszkańców

15 Maj 2024
Prezydent Marcin Pabierowski wspólnie ze swoim zastępcą Pawłem Tonderem wizytowali teren spalonej hali z toksycznymi odpadami w Przylepie. - Mimo zapewnień poprzedniej władzy, problem niebezpiecznych materiałów po pożarze nadal jest nierozwiązany. W trosce o zdrowie mieszkańców przyspieszymy proces utylizacji - zapowiada włodarz miasta.

Gdy 22 lipca 2023 roku nad Zieloną Górą pojawił się gęsty słup dymu, nikt nie przypuszczał, że mamy do czynienia z groźną katastrofą ekologiczną. Dosyć szybko okazało się, że płonie długa na 70 metrów hala na terenie byłych zakładów mięsnych w Przylepie, gdzie firma Awinion z Budzynia nielegalnie zgromadziła i porzuciła ponad 5 tys. metrów sześciennych pojemników z toksycznymi substancjami.

W trwającej ponad dobę akcji gaśniczej wzięło udział niemal 400 strażaków, 107 pojazdów i dwa samoloty. Gdy ogień dogasł, było jasne, że miasto będzie musiało zmierzyć się z ogromnym problemem utylizacji niebezpiecznych pozostałości pożaru oraz z zabezpieczeniem całego okolicznego terenu. Oszacowano, że cała operacja będzie kosztowała około 55 mln zł. W sierpniu została wyłoniona specjalistyczna firma i już pod koniec miesiąca z terenu spalonej hali w Przylepie wyruszył pierwszy transport 22 mauzerów, który skierował się do spalarni w Ciepielówku. Cały proces utylizacji i zabezpieczenia pogorzeliska miał zakończyć się w ciągu ośmiu miesięcy. Jak dziś wygląda sytuacja?

Odpady w miejscu pożaru

- Powiem wprost: poprzedni prezydent Janusz Kubicki mijał się z prawdą, mówiąc że ta sprawa została już niemal załatwiona - mówi prezydent Marcin Pabierowski, który w poniedziałek, 13 maja, wspólnie z wiceprezydentem Pawłem Tonderem wizytował miejsce katastrofy.

- Na terenie pogorzeliska wciąż znajdują się niebezpieczne materiały, zniszczone stalowe elementy konstrukcji magazynu, ale też spalone beczki - wszystko przesiąknięte trującymi substancjami. A do tego wszechobecny nieprzyjemny zapach, który uniemożliwia normalną pracę w pobliskich halach - tłumaczy M. Pabierowski. I faktycznie, odwiedzając teren pożaru nie sposób przeoczyć wielkiej hałdy żelastwa wymieszanej z dawnym wyposażeniem magazynu. Okolicę wciąż spowija smród chemikaliów.

Sprawa wizerunkowa

- Obiecuję, że tak tego nie zostawimy! - podkreśla włodarz miasta. - W kampanii zapowiadałem, że będę dbał o zdrowie mieszkańców. Jako prezydent Zielonej Góry znajdę dodatkowe fundusze na przyśpieszenie całego procesu utylizacji i zabezpieczenie pobliskiego terenu, tak aby zielonogórzanie mogli spać spokojnie nie martwiąc się o swoje zdrowie.

Prezydent podczas wizyty rozmawiał z firmą zajmującą się porządkowaniem i wywozem niebezpiecznych materiałów. - Wiemy, że są problemy z odbiorem odpadów w miejscu utylizacji. Wszystko dzieje się zbyt wolno, bowiem składowiska są zajęte innymi zleceniami. Będziemy intensywnie działać w celu przyśpieszenia wywózki odpadów, tak aby jak najszybciej zakończyć cały proces. Jest to nie tylko kwestia bezpieczeństwa mieszkańców, ale również sprawa wizerunku Zielonej Góry, który ucierpiał przez zaniechania poprzedniej władzy. Wierzę, że dzięki ciężkiej pracy to zaufanie uda się odbudować - zaznacza M. Pabierowski.

(md)