63 lata od Wydarzeń Zielonogórskich
Protest zgromadził około 5 tys. osób. Zatrzymano 333 osoby, wielu skazano na kary więzienia lub grzywny. Represje dosięgły protestujących w miejscach pracy lub nauki - niektórzy pozostawali przez długi czas bezrobotni. Część uczestników wraz z rodzinami została zmuszona do opuszczenia Zielonej Góry na zawsze.
Z Wydarzeniami Zielonogórskimi ściśle związana jest osoba ks. Kazimierza Michalskiego, pierwszego polskiego proboszcza w parafii św. Jadwigi, który stał na czele Domu Katolickiego.
W miniony wtorek uczciliśmy bohaterów Wydarzeń Zielonogórskich. Przedstawiciele władz i mieszkańcy złożyli kwiaty na grobie ks. Michalskiego i pod monumentem upamiętniającym zdarzenie z 1960 roku. - To był wielki zryw w skali kraju, choć przez lata historia o nim milczała - komentował prezydent Janusz Kubicki. - Naszym obowiązkiem jest pamięć o tych, dzięki którym możemy żyć w wolnym kraju.
Eleonora Harasymowicz, pionierka Zielonej Góry w 1960 roku miała 23 lata. Pracowała w kadrach tutejszego szpitala. - Pamiętam jak wracałam z pracy i ktoś mnie ostrzegł, że w okolicy są zamieszki - wspominała. - Do dziś kłębią się we mnie ogromne emocje związane z tamtymi czasami.
Wiedzę o wydarzeniach zielonogórskich w 1960 roku systematyzuje książka pod red. Tadeusza Dzwonkowskiego, która była bezpłatnie dostępna po uroczystościach. - Obecność na placu w 1960 roku około 5 tys. zielonogórzan była jedną z wielkich lekcji w dziejach PRL, które w końcu doprowadziły do odzyskania wolności. Zielonogórzanie z tej lekcji powinni być dumni - powiedział historyk.
(ah)