Mieszkańcy wspierają księgarnię pani Urszuli
„Kochani, potrzebna pomoc, wsparcie dla wspaniałej kobiety, pani Uli, polonistki, która z zaangażowaniem i oddaniem dzieli się swoją wiedzą. Doradza i podpowiada, co można znaleźć dla siebie, dla dziecka, czy na prezent. Pani Ula to skromna, ciepła osoba, dlatego proszę was o zakup właśnie w jej księgarni malowanki czy książki” - brzmiał jeden z apeli, które pojawiły się w sieci jeszcze przed Bożym Narodzeniem. Są aktualne cały czas.
Warto przypomnieć, że znajdująca się przy ul. Mickiewicza niewielka księgarnia „Staromiejska” w przeszłości, w swoich najlepszych latach, mieściła się przy ul. Żeromskiego. Był to jeden z najpopularniejszych tego typu lokali w mieście, kolejne pokolenia zielonogórzan kupowały tam książki i podręczniki.
Kajtek rządzi
Choć w nowej lokalizacji, w sąsiedztwie kościoła mariackiego, jest o wiele spokojniej, księgarnia zachowała dawny klimat. Gdy tylko przekraczamy próg „Staromiejskiej”, wita nas merdający radośnie ogonem psiak. - To Kajtek, on tu rządzi - uśmiecha się pani Urszula. W trakcie naszej rozmowy co chwilę ktoś zagląda do księgarni, mieszkańcy przychodzą przywitać się ze starszą panią i z… Kajtkiem.
Pani Urszula nie ukrywa, że słyszała o akcji pomocowej dla jej działalności.
- Gdy zobaczyłam te wpisy, nie mogłam ukryć wzruszenia, że ktoś jeszcze o mnie pamięta. Dziękuję serdecznie wszystkim za pomoc. To było bardzo miłe - mówi. I wraca wspomnieniami do przeszłości.
- Księgarnię przy ul. Żeromskiego zaczęliśmy wraz z mężem prowadzić po 1989 roku. Obydwoje wywodziliśmy się z rodzin, gdzie bardzo ceniono sobie kulturę, muzykę i właśnie książki, które były skarbnicą wiedzy. Wciągnęliśmy się w tę działalność i to były wspaniałe czasy. Niestety, nic nie trwa wiecznie - zauważa ze smutkiem zielonogórzanka.
Około 2015 roku, na skutek rosnących kosztów i dużej konkurencji, księgarnia zaczęła popadać w długi. - Spotkaliśmy się wtedy z wiceprezydentem Dariuszem Lesickim. Miasto zaproponowało nam częściowe oddłużenie i zamianę lokali z Żeromskiego na Mickiewicza. Tak żeby te długi nie zagrażały naszej emeryturze, abyśmy mogli spokojnie kontynuować działalność. Przyjęliśmy tę ofertę i wspólnymi siłami całej rodziny wózkami przewieźliśmy cały asortyment w nowe miejsce - wyjaśnia pani Urszula.
Nie poddam się
Kolejne lata nie były jednak zbyt łaskawe. - Mąż zaczął podupadać na zdrowiu. Zmarł w 2019 roku. Bardzo to przeżyłam, sama zaczęłam chorować. Z wyczerpania fizycznego i psychicznego spędziłam wtedy dwa tygodnie w łóżku. A później przyszła pandemia i było już tylko gorzej. Lockdown i rosnące koszty prowadzenia księgarni okazały się potężnym ciosem - tłumaczy zielonogórzanka.
W ostatnich miesiącach obroty też nie były zbyt duże, właścicielka przyznaje, że jest jej bardzo ciężko. - Jak jest dobry dzień, to utarg wynosi ok. 100 zł. Często jest to jednak jedynie 15 zł - zauważa. Jednocześnie podkreśla, że nie zamierza się poddawać.
- Dopóki będę w stanie, będę przychodziła i otwierała księgarnię. Bardzo brakuje mi męża, ale co innego po tylu latach mogłabym robić? Książki to całe moje życie. Jeszcze raz bardzo dziękuję za pomoc w okresie Bożego Narodzenia i serdecznie zapraszam do księgarni, jeżeli szukają państwo czegoś ciekawego do czytania - mówi wyraźnie wzruszona U. Michalak-Skoracka.
(md)