Mieszkańcy chwycili za łopaty! Tym razem przy al. Konstytucji 3 Maja
Drzewa do nasadzeń z okazji jubileuszu miasta zapewnia Zakład Gospodarki Komunalnej, jego pracownicy pomagają zielonogórzanom przy tej operacji. Podobnie było w zeszłą sobotę przy Szosie Kisielińskiej.
Ustawianie do pionu
Ewelina i Jarosław Cierzniakowie wraz z córką Wiktorią błyskawicznie posadzili swoje drzewo (piszemy o tym na str. 1). O sprawdzenie jakości pracy poprosili Agnieszkę Kochańską, miejską ogrodnik.
- Nie trzyma pionu. Pan stanie tutaj, pani tam i będziecie patrzeć, czy drzewo prosto stoi - zarządziła A. Kochańska i chwyciła za szpadel. Zręcznie wbiła go koło korzeni drzewa, lekko je podważając. Udało się złapać pion! Zostało jeszcze przywiązanie kasztanowca do ochronnych palików.
Wzdłuż Szosy Kisielińskiej kręciło się około 200 osób: zielonogórzan chcących posadzić drzewo i pomagających im pracowników ZGK. Zmarzniętym oferowano ciepłą herbatę i grochówkę.
- Powstająca aleja to dobre rozwiązanie. Przymrozek nie jest przeszkodą w sadzeniu drzew. Można to robić dopóki ziemia nie zamarznie. Jeżeli gleba jest miękka, drzewo się zakorzeni. Nie ma obaw, że kasztanowce się nie przyjmą - tłumaczył dr Piotr Reda, ekspert, naukowiec z Uniwersytetu Zielonogórskiego.
Początkowo drzew miało być więcej. Jednak ostatecznie do Zielonej Góry trafił kasztanowiec biały gatunek „Baumanni”, który ma dużą koronę nasadzenia i trzeba było go rozrzedzić w stosunku do pierwotnych planów. Co ciekawe, ta odmiana jest specjalnie przeznaczona do sadzenia wzdłuż dróg w mieście. Nie owocuje, czyli nie ma kasztanów, które mogą spaść na szybę samochodu i na przykład przestraszyć kierowcę, co mogłoby spowodować wypadek.
Drzewo z numerem
Ponieważ akcja prowadzona była na zapisy, każde drzewo miało swój numer, do którego przypisani byli konkretni mieszkańcy.
Nieopodal tablicy z napisem Stary Kisielin szpadlem machał radny Tomasz Sroczyński. - To dla mnie rodzinna historia. Niedaleko stąd urodzili się i mieszkali moja babcia, dziadek i tata. Na ich cześć sadzę tego kasztanowca. Drzewo rodu Sroczyńskich - uśmiechał się zadowolony.
Na przeciwległym końcu Szosy Kisielińskiej brylował ze szpadlem prezydent Janusz Kubicki. Wcześniej sadził już drzewa przy Castoramie. Wówczas w towarzystwie rektora UZ. Teraz władze uczelni reprezentowały prof. Maria Mrówczyńska i prof. Barbara Literska. To ważne, bo właśnie naukowcy z UZ opracowali koncepcję przyrodniczą miasta, która ma wskazywać, jak mądrze gospodarować terenami zielonymi. Zespołem naukowców kierował prof. Leszek Jerzak, który w sobotę pilnie obserwował akcję.
- Ja już swoje drzewo posadziłem - zameldował. - Byle się nam nie wywróciło - żartował prezydent Kubicki, ustawiając w pionie swojego kasztanowca.
Mieszkańcy na chwilę przystawali, obserwując prezydenta przy pracy i maszerowali dalej do swoich dołków. Przy numerze 52 z rodziną pracował Robert Czechowski, dyrektor Lubuskiego Teatru. - To będzie drzewo teatralne. Chociaż trochę szkoda, że nie jest to numer 44, byłoby tak po Mickiewiczowsku - żartował.
Wnuki też sadzą
Z pobliskiego Osiedla Pomorskiego wraz z wnukami Jankiem, Emilem i Zosią Michalak przyszła Ewa Kluczyńska. - Dzieciaki kiedyś już sadziły las. Podoba im się takie zajęcie. Dlatego przyszliśmy. Ma być zielono - mówiła pani Ewa. - Też chcemy, żeby było zielono - przyznała Małgorzata Gładysz. Przyszła z trzema córkami: Zosią, Anią i Alą.
- Drzewa będą miały nasze imiona - zapowiedziała Ala. - Zamówiliśmy trzy drzewa, teraz trzeba je wkopać - śmiał się tata Wojciech, który właśnie dołączył do rodziny ze szpadlem w dłoni. - Dziewczyny, zasypujemy!
W przyszłym tygodniu mają być posadzone kolejne drzewa - około 70 lip. Tym razem przy al. Konstytucji 3 Maja, m.in. na szerokim chodniku przy Planetarium Wenus. - Część drzew posadzą nasi pracownicy, przy części pomogą uczniowie jednej z zielonogórskich szkół - informuje Agnieszka Miszon z ZGK.
Ja, autor tekstu, też przy Szosie Kisielińskiej byłem, zobaczyłem i swoje drzewo posadziłem.
Tomasz Czyżniewski