Lato z wirusem w tle
Wobec braku powszechnego testowania eksperci radzą, by liczby zakażeń raportowane przez Ministerstwo Zdrowia mnożyć przez 10-20. Wiarygodnych nie zna nawet szef resortu. Tę radę na wstępie przekazujemy Czytelnikom. W miniony wtorek, 12 lipca, liczba dobowych zakażeń koronawirusem pierwszy raz od trzech miesięcy przekroczyła w Polsce 2 tys. (2035). Była też prawie dwa razy wyższa od tej sprzed tygodnia - 5 lipca przekroczyła 1 tys. (1075). Obecne statystyki, tak podobne do kwietniowych, mocno różnią się od ubiegłorocznych. 12 i 5 lipca ub. r. w kraju odnotowano odpowiednio 44 i 38 nowych zakażeń. Ale wtedy kąpaliśmy się głównie w falach Bałtyku…
- Europa jest w centrum nowej fali COVID-19 - ogłosiła tydzień temu WHO.
W Polsce wzrost zakażeń rozpoczął się około połowy czerwca. Nie jest tak dynamiczny jak we Francji (wtorek - prawie 173 tys. nowych infekcji), we Włoszech (blisko 143 tys.) czy w Niemczech (prawie 130 tys.), gnębionych przez nowe subwarianty Omikronu (u nas już co czwarte zakażenie). Jednak polski wskaźnik R obecnie wynosi ponad 1,6. Więc wirus rośnie w siłę.
W Lubuskiem bez ognisk
Podwyższone wskaźniki - jak poinformował resort zdrowia - nie przekładają się na zwiększenie hospitalizacji.
- Nie mamy żadnych ognisk. Codziennie, na oddziale zakaźnym lub innym, jest najwyżej kilku pojedynczych pacjentów z COVID-19 - potwierdza Sylwia Malcher-Nowak, rzeczniczka Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze. I wyjaśnia: - Z reguły są to pacjenci z innymi schorzeniami, planowo przyjmowani do szpitala i przebadani przez nas w kierunku SARS-CoV-2 podczas przyjęcia. Mają lekkie objawy zakażenia. Taka sytuacja utrzymuje się w szpitalu od kilku tygodni.
Liczba lubuskich zakażeń zgodnie z utrwaloną tradycją utrzymuje się na końcu covidowych statystyk. We wtorek w województwie odnotowano 38 nowych zakażeń (i jeden z najniższych w kraju wskaźników zakażeń w przeliczeniu na 10 tys. mieszkańców), tydzień wcześniej - 19, a dodatkowe dwa tygodnie wstecz - 8. W Zielonej Górze utrzymujemy wynik jednocyfrowy. I wykonujemy najwyżej dwadzieścia kilka testów dziennie.
Zjawisko epidemiczne
- Mamy już w Polsce do czynienia z przyspieszeniem zjawiska epidemicznego - poinformował tydzień temu minister zdrowia Adam Niedzielski. I albo chodziło o falę, albo o inną osobliwość. W każdym razie w celach profilaktycznych minister zarekomendował seniorom po siedemdziesiątce oraz osobom z zaniżoną odpornością powrót do noszenia maseczek w przestrzeniach zamkniętych.
A co z czwartą dawką szczepień? Pomimo oficjalnej rekomendacji, którą w poniedziałek wydały Europejska Agencja Leków i Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób, by przyjęły ją osoby po 60. roku życia, rodzime MZ czeka na preparaty Pfizera i Moderny celowane w Omikron. I będzie czekało do września albo dłużej.
(el)