Nie zerwaliśmy jeszcze łańcuchów

14 Styczeń 2022
Brud, smród, zardzewiałe garnki jako miski i buda z byle czego. Obowiązkowo łańcuch - nieodzowny towarzysz podwórkowego psa. To, niestety, codzienność wielu wiejskich zwierzaków. W minioną niedzielę Biuro Ochrony Zwierząt zabrało z takiego piekła cztery psy.

Suczka stała we własnych odchodach w prowizorycznym kojcu. „Podłogą” była rozwalająca się paleta, w szpary łatwo mogły wpaść łapki. Dwa nieduże psiaki przykute były do ciężkich łańcuchów przy budach. Chowały się, przestraszone widokiem człowieka…

- Zgłoszenie dostaliśmy pod koniec grudnia. Najpierw rozmawiamy, pokazujemy, co można zmienić, tłumaczymy. Niestety, zazwyczaj działają dopiero groźby i kary - mówi Izabela Kwiatkowska z Biura Ochrony Zwierząt.

Właściciele nie widzieli niczego złego w warunkach, w jakich żyły ich zwierzęta. Do gospodarstwa w Jarogniewicach wolontariusze stowarzyszenia wrócili z decyzją prezydenta miasta o natychmiastowym odbiorze psów. Musieli poprosić o pomoc policję, bo jeden z mieszkańców nie chciał ich wpuścić na posesję. Po podwórku nie dało się przejść, nie wdeptując w psie odchody. Zwierzakom chciało się pić, zlizywały szron. Na początku reagowały lękiem połączonym z agresją. Nie ma się co dziwić, skoro ze strony człowieka nie zaznały niczego dobrego. Nikt ich nie głaskał, nie wiedziały, co to spacery… Zostały umieszczone w zielonogórskim schronisku, Biuro Ochrony Zwierząt szuka im domów tymczasowych i finansowo odpowiada za ich leczenie.

- W domu, z którego zabraliśmy zwierzęta, mieszka duża rodzina. Jeden z mężczyzn, właściciel czwartego psa z podwórka, minimalnie poprawił jego warunki. Postawił lepszą budę, zdjął łańcuch. Co ciekawe, ten sam człowiek ma dwa miniaturowe sznaucery. One chodzą do fryzjera, mają szczepienia, śpią na kanapie, mogą biegać po podwórku. Kiedy spytałam go, jaka jest różnica między sznaucerami a kundelkiem, dlaczego tamte psy traktuje lepiej, nie umiał odpowiedzieć - opowiada pani Izabela.

Po tej interwencji to policja poprosiła o pomoc wolontariuszy. Kilkanaście domów dalej, w głębi posesji, do zapadającej się budy był przykuty łańcuchem kilkumiesięczny szczeniak. Otwór w budzie był zbyt mały, żeby psiak mógł się tam schronić przed mrozem. Z właścicielką nie było kontaktu, zataczała się, nie była w stanie ustać na nogach. Wolontariusze zabrali zmarzniętego i wygłodzonego psiaka ze sobą. On jeszcze cieszył się na widok człowieka i ufnie za nim podążał…

W stosunku do właścicieli trzech psów toczy się już postępowanie karne i administracyjne. - Sądy zaczęły karać za trzymanie zwierząt w nieodpowiednich warunkach i znęcanie się nad nimi. Jednak  kary wciąż są zbyt łagodne. Za zabicie zwierzęcia - rok w zawieszeniu, zakaz posiadania zwierząt na dwa lata - wymienia I. Kwiatkowska. - Często sąd zwalnia też sprawcę z kosztów sądowych czy nawiązki na rzecz organizacji zajmującej się zwierzętami, ze względu na jego trudną sytuację materialną.

Zmorą psów są łańcuchy. Według prawa, pies powinien być spuszczany z niego minimum na 12 godzin w ciągu doby. Czy tak się dzieje? Trudno cokolwiek udowodnić.

Jeśli widzimy więc, że psu dzieje się krzywda, jest wciąż przykuty do łańcucha, zgłaszajmy to. Numer do Biura Ochrony Zwierząt - 666 605 391. - Nie ma dnia, żeby nie było telefonu. Tych przypadków jest mnóstwo. Trzeba zgłaszać też sytuacje, kiedy psy są chore i nieleczone albo bite - dodaje I. Kwiatkowska.

Gorzej jest ze świadomością ludzi, którzy psy w tragicznych warunkach trzymają. - Tu potrzeba jeszcze kilku pokoleń, żeby coś się zmieniło. Żeby ci ludzie zrozumieli, że pies to żywa istota, czująca i myśląca. Nie poddajemy się jednak, interweniujemy, tłumaczymy i nakłaniamy do poprawy warunków - podsumowuje pani Izabela.

Można wspomóc Biuro Ochrony Zwierząt i psiaki z interwencji wpłatą pod linkiem: www.ratujemyzwierzaki.pl/psiakiz-jarogniewic. Przypominamy też, że szukają one nowych domów, w których nie zaznają już zimna i strachu.

(ap)