Jak ugryźć leszczyńskie „Byki”?
Minęły już trzy lata, kiedy ostatni raz zielonogórzanie pokonali Unię przed swoimi kibicami. 1 maja 2016 roku Falubaz wygrał z „Bykami” 50:40. Poza Piotrem Protasiewiczem i Patrykiem Dudkiem nikt z obecnego składu nie uczestniczył w tamtym sukcesie. Przegrupowania nastąpiły zresztą u jednych i drugich. W tamtym meczu Nicki Pedersen punktował dla Unii, a menadżerem leszczynian był Adam Skórnicki. W drużynie z Wielkopolski tamten sezon przesłoniły jednak obfitujące w sukcesy kolejne lata. Począwszy od 2017 roku „Byki” nie schodzą z najwyższego stopnia podium. W tym roku mają szansę ustrzelić hat-trick, czyli osiągnąć coś, co ostatnio udało się w połowie lat 90. ubiegłego wieku we Wrocławiu.
Jak skutecznie dobrać się kompletnego zespołu z Leszna? Nad tym głowi się cała liga! W tym sezonie najbliżej sukcesu był MR Garden GKM Grudziądz, który u siebie prowadził na półmetku różnicą 10 punktów, by ostatecznie zremisować. Po raz ostatni gorycz porażki zespół Piotra Barona przełykał we wrześniu ubiegłego roku, gdy pierwszy finałowy mecz w Gorzowie przegrał dwoma punktami.
Leszczynianie świetnie czują się też na torze w Zielonej Górze. Przed rokiem rozstawiali gospodarzy przy W69 i wygrali 52:38. W tym sezonie pojawili się w Winnym Grodzie na przedsezonowym sparingu i jeździli tak, jakby zimy w ogóle nie było! Kontuzje lub słabszy dzień któregoś z liderów bez problemu przykrywają dwaj znakomici juniorzy. Bartosz Smektała i Dominik Kubera tylko czekają na zielone światło od P. Barona. W pierwszym meczu z Falubazem w Lesznie, gospodarze nie korzystali ze zmagającego się z urazem Brady’ego Kurtza. Braku Australijczyka w ogóle nie było widać, a Unia pokonała zielonogórzan 51:39.
(mk)