Matematyka nie znosi rutyny
- Pitagorejczycy twierdzili, że fundamentem świata jest liczba. Według nich, nawet muzyka jest oparta o matematyczne struktury. Czy jest jakaś dziedzina życia, która może się obyć bez matematyki?
Prof. dr hab. Andrzej Cegielski, były dziekan Wydziału Matematyki, Informatyki i Ekonometrii Uniwersytetu Zielonogórskiego: - Chyba nie ma, nawet literatura korzysta z matematyki, przykładem miech będzie historia sprzed wielu lat, gdy naukowcy biedzili się nad anonimowymi rękopisami, nie mieli pewności, kto jest ich autorem. Z pomocą przyszła matematyka. Wykorzystując analizę częstotliwości występowania różnych słów, stwierdzono bez żadnych wątpliwości, że to właśnie Szekspir był twórcą tych dotąd anonimowych tekstów. Matematyka jest obecna dosłownie wszędzie, bez niej nie byłoby np. nawigacji samochodowej czy systemu rozpoznawania twarzy w ulicznym monitoringu. Pitagorejczycy mieli rację – świat jest oparty o liczbę.
- Dlaczego uczniowie boją się matematyki?
- Bo to przedmiot abstrakcyjny. Drugim powodem jest straszenie dzieci matematyką. Badania pokazały, że aż 80 proc. dzieci na początku swej kariery szkolnej wykazuje uzdolnienia matematyczne. Po pierwszym roku edukacji już tylko 50 proc., po trzech latach wskaźnik ten spada do ok. 20 proc.
- Dlaczego tak się dzieje?
- Matematyka nie znosi rutyny i mechanicznego wkuwania. Uwielbia za to samodzielność myślenia, potrzebuje odwagi i eksperymentu myślowego. Szkolna scholastyka zabija wolność myślenia.
- Wielokrotnie wykładał pan matematykę na wielu zagranicznych uczelniach, jak na ich tle wypadają polscy studenci?
- Nasi studenci są bardzo zdolni, ale leniwi. Studenci arabscy są bardzo pracowici, ale mają problemy z zadaniami, które wymagają abstrakcyjnego myślenia. To się prawdopodobnie bierze z ich metod szkolnych, głównie z obowiązku wkuwania olbrzymich partii wiedzy. Jestem za to pełen uznania dla studentów żydowskich. Z dużą lekkością wnikają w tajniki matematyki. Uczeni do dziś toczą spór, skąd u nich ta matematyczna łatwość. Do mnie najbardziej przemawia teoria, która podkreśla wielką rolę nauki pisania w hebrajskim, większość tekstu w tym języku zapisuje się tylko przy pomocy spółgłosek. Czytający musi samodzielnie domyśleć się pełnego znaczenia tak zapisanego tekstu, to rodzaj pół szyfru, który otwiera duże pole do intelektualnej spekulacji. Ale jak jest naprawdę, nie wiem. Wiem tylko, że aż 20 proc. światowego środowiska matematycznego tworzą Żydzi.
- Żyjemy w świecie wszechobecnych reklam. Czy również matematyka jest skazana na marketingowe sztuczki?
- Matematyka nie potrzebuje żadnej reklamy. Co innego matematycy (śmiech), stąd od kilkudziesięciu lat obchodzimy, 14 marca, Światowy Dzień Matematyki. Dlaczego dokładnie w tym dniu? Bo to pierwsze trzy cyfry rozwinięcia liczby π (3,14). Ta pierwsza cyfra oznacza marzec, dwie pozostały konkretny dzień miesiąca. Właśnie w tym dniu prof. Michał Kisielewicz wygłosił wykład pt. „Powstanie i rozwój zielonogórskiego środowiska matematycznego”. Mamy się czym pochwalić: należymy do polskiej czołówki matematycznej, mamy 21 samodzielnych pracowników nauki, w tym 9 z tytułami profesorów belwederskich.
- Co robi zielonogórska matematyka, aby przyciągnąć studentów?
- Organizujmy imprezy dla młodzieży szkolnej. Najbardziej znaną jest konkurs „Matematyka bez granic”, corocznie obejmuje ok. 25 tys. uczniów z całego kraju. Wygłaszamy wykłady popularyzujące matematykę i organizujemy warsztaty. Ukoronowaniem tegorocznych zabiegów będzie odsłonięcie, 5 czerwca, matematycznego Bachusika. Jego lico ma nawiązywać do rysów twarzy największego polskiego matematyka Stefana Banacha, który prywatnie znany był z zamiłowania do mocnych trunków i wesołej zabawy. Gdy miał podjąć decyzję o swym wyjeździe do USA, interesował się głównie amerykańskimi cenami dobrych alkoholi, tak przynajmniej głosi popularna anegdota. Stąd nasz pomysł, aby oddać Banachowi hołd w taki właśnie żartobliwy sposób.
- Dziękuję.
Piotr Maksymczak