W bramce brak doświadczenia

10 Październik 2018
Nieważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy – to zdanie wzięli sobie do serca szczypiorniści KPR Ostrovii Ostrów Wlkp., zdobywając halę UZ. Goście pokonali AZS Uniwersytetu Zielonogórskiego po rzutach karnych 5:4.

Spotkanie zaczęło się jednak od koncertowej gry akademików. W ósmej minucie zespół Ireneusza Łuczaka, po golu Adriana Franaszka prowadził 5:0. Ostrovia z szoku otrząsnęła się jeszcze w pierwszej połowie, po której do zielonogórzan traciła zaledwie dwie bramki. W 50. min. zespół Kazimierza Kotlińskiego objął po raz pierwszy prowadzenie i to gospodarze musieli się „nagimnastykować”, aby odrobić straty. AZS zdołał rzutem na taśmę doprowadzić do remisu. Po golu Kacpra Kiersnowskiego i upływie regulaminowych 60 min. był remis 30:30, co oznaczało rzuty karne. Zielonogórzanie pomylili się raz. Intencje Cypriana Kociszewskiego odczytał bramkarz Mateusz Foterek i wobec bezbłędnej egzekucji gości, 2 punkty pojechały do Ostrowa, „oczko” zostało w Zielonej Górze. – Należało ten mecz wygrać i jestem bardzo zły – mówił tuż po spotkaniu szkoleniowiec akademików. Wobec kontuzji Marka Wieczorka bramki zielonogórzan strzegą dwaj młodzi zawodnicy: Maciej Jarszak i Michał Pawlisz. W porównaniu do swoich kolegów po fachu z Ostrowa, wybronili niewiele. – Brak Marka jest bardzo zauważalny, robimy, co możemy. Chłopaki na pewno się starają. Zbyt dużo piłek jednak wpadło do bramki – dodał Łuczak. W sobotę zielonogórzanie zagrają na wyjeździe z niepokonanym liderem, Olimpią Medex Piekary Śląskie. – Liga jest nieprzewidywalna, każdy z każdym może wygrać. Jedziemy tam wygrać – stwierdził Adam Szarłowicz, kołowy akademików.

(mk)