„Rekiny” celują w ekstraligę

28 Wrzesień 2018
Po raz ostatni I-ligowiec wyrzucił z elity ekstraligowca 10 lat temu. W XXI wieku Falubaz dwukrotnie jechał w barażach i dwukrotnie wygrywał. Jak będzie teraz? Pierwsza odsłona baraży w niedzielę, 30 września przy W69 o 15.30.

Formalność - takim słowem najczęściej z punktu widzenia ekstraligowca określa się mecze barażowe z drużyną aspirującą do elity. W ostatniej dekadzie baraże z różnych względów nie zawsze się odbywały, a gdy już doszło do konfrontacji, to zwykle obronną ręką wychodził z niej zespół jeżdżący na co dzień z najlepszymi.

Po raz ostatni drużyna z zaplecza awansowała po barażach do elity w 2008 r. Sztuki tej dokonali gdańszczanie, będąc lepszymi od rzeszowian. Przed rokiem też w barażach jechali żużlowcy znad morza, którzy dzielnie stawiali się torunianom, ale ostatecznie przegrali oba spotkania. Oprócz gdańszczan, jeszcze tylko jeden zespół wszedł tą bardziej wyboistą drogą do elity w tym stuleciu. Znów przewijają się żużlowcy Wybrzeża, ale tym razem jako przegrani. Gdańszczan pokonała dwukrotnie 48:42 w 2003 r. tarnowska Unia, która tak się rozpędziła, że rok później jako beniaminek świętowała już mistrzostwo kraju.

Dwukrotnie w tym wieku baraże jechali też zielonogórzanie. Po raz ostatni 11 lat temu z ostrowianami. Zielonogórzanie nie mieli problemów z pokonaniem Klubu Motorowego i to dwukrotnie. Z tamtej załogi zielonogórzan na pokładzie dziś są jedynie Piotr Protasiewicz i Grzegorz Zengota. „Zengi” miał jeszcze status utalentowanego, robiącego krok po kroku postępy młodzieżowca, zaś „PePe” był jednym z bohaterów tamtego dwumeczu, w obu spotkaniach „kręcąc” zdobycze bliskie kompletów. Nikogo z obecnych „Falubaziaków” nie było w składzie zielonogórzan w 2004 r., gdy o ekstraligę trzeba było stoczyć bardzo trudny bój z lublinianami. Elitę wyrywali dla Winnego Grodu wówczas m.in. Andrzej Huszcza, Piotr Świst, czy Rafał Okoniewski. Po pierwszym meczu na Lubelszczyźnie miny były nietęgie, bo i wynik był daleki od wymarzonego. Do odrobienia było aż 14 punktów. W iście jesiennej scenerii przy W69, po początkowych trudnościach, dalej było już z górki i zielonogórzanie wygrali ostatecznie z nawiązką 59:31. W tym roku zmienił się regulamin i to ekstraligowiec na swoim torze ugości najpierw pretendenta. Dla rybnickich „Rekinów” tydzień do meczu w Zielonej Górze mógł być trudny, wszak ROW po pierwszym meczu ze Speed Car Motorem czuł się już jedną nogą w elicie, a tymczasem wynik 52:38 z pierwszego meczu okazał się niewystarczający. Lublinianie wracają po 23 latach tam, gdzie ROW chciał wrócić po roku. W ubiegłym sezonie zielonogórzanie nie dali większych szans żużlowcom ze Śląska, wygrywając pewnie 56:34. Taki wynik z pewnością niejeden kibic teraz wziąłby w ciemno.

(mk)