Huszcza i jego pomnik

3 Styczeń 2018
Bezcenne było zobaczyć minę Andrzeja Huszczy, w momencie kiedy ujrzał rzeźbę, na której dosiada motocykla i robi charakterystyczną świecę.

- To cały ja! Taki podobny. Jestem bardzo zadowolony – mistrz od razu komentował po wejściu do pracowni Artura Wochniaka. Tuż przed świętami zaprezentowano również dziennikarzom, jak będzie wyglądała rzeźba.

Uśmiechnięty od ucha do ucha A. Huszcza patrzył pełen podziwu na dzieło Wochniaka. Miał tylko jedną uwagę: - Na plecach powinna być „9”, bo z takim numerem jeździłem. Myszka Miki jest tylko na przednim plastronie.

- Nie ma problemu, zmienimy to i jeszcze będę prosił o autograf, na tłumiku – odpowiedział rzeźbiarz.

Można jeszcze robić poprawki rzeźby, bo na razie dzieło jest wykonane w glinie. Za moment powstaną specjalne formy, które trafią do odlewni.

- Chciałem, żeby to była rzeźba dynamiczna, kojarząca się z żużlem. Stąd pomysł zawodnika robiącego świecę, chcę pokazać charakter tego sportu, czyli szybkość – tłumaczył A. Wochniak. Od początku było wiadomo, że dzieło przybierze taki wygląd. Zadecydowało o tym publiczne głosowanie w internecie. Zielonogórzanie, opierając się na zdjęciach, stwierdzili, że chcą A. Huszczę robiącego świecę z podniesioną ręką w geście zwycięstwa. I takiego będą mieli.

- Zdjęcia z lat 80. przydatne były przy kształtowaniu twarzy żużlowca. Próbowałem balansować pomiędzy obecną twarzą pana Andrzeja a tą z lat 80. – opowiadał rzeźbiarz. – Fryzura na pewno jest z lat 80. Pan Andrzej jest zawsze uśmiechnięty, to i z rzeźby się do nas uśmiecha.

A ponieważ u Wochniaka wszystkie szczegóły muszą się zgadzać, to dziennikarze oglądający jego dzieło mogli podziwiać stojącą w pracowni autentyczną maszynę żużlową. Na takiej jawie startował kiedyś A. Huszcza. – Pożyczyłem ją od jednego z fanów żużla. To cenna pomoc przy rzeźbieniu – uśmiechał się artysta. Pomnik Andrzeja Huszczy będzie gotowy jeszcze w tym roku.

(tc)