Piece na celowniku strażników miejskich
W domowych piecach wolno palić wyłącznie węglem lub drewnem. Paląc w nich śmieci, łamiemy prawo. Gdy dym z kotłowni prywatnej posesji utrudnia oddychanie, z pomocą przyjdą nam strażnicy miejscy. Działają na podstawie przepisów z 2001 r. o ochronie środowiska i z upoważnienia prezydenta miasta.
- Reagujemy na wszystkie zgłoszenia zaniepokojonych mieszkańców. Sprawdzamy domy, w których występuje podejrzenie palenia niedozwolonymi odpadami, zawierającymi substancje szkodliwe dla zdrowia. Większość z nich znajduje się na terenie dzielnicy Nowe Miasto - informuje Henryk Martynowski, komendant Straży Miejskiej w Zielonej Górze. - Pierwszą kontrolę w tym sezonie grzewczym przeprowadziliśmy 20 września.
Od tego dnia reagowali 24 razy. Mniej aniżeli w analogicznym okresie ubiegłego roku.
- Wtedy mieliśmy już 29 zgłoszeń. Jest więc nieznaczna poprawa - wyjaśnia komendant.
Zdaniem Waldemara Michałowskiego, dyrektora zielonogórskiego Departamentu Zarządzania Kryzysowego, nie ma dymu bez ognia. Bo to właśnie systematyczne kontrole przeprowadzane w poprzednim sezonie oraz wzrastająca świadomość zielonogórzan wpłynęły na zmniejszenie w tym roku liczby zgłoszeń.
- W sezonie grzewczym 2016/2017 strażnicy miejscy przeprowadzili ponad 120 kontroli - informuje szef zarządzania kryzysowego w mieście.
O poprawie sytuacji mogłaby również świadczyć malejąca liczba zasadnych interwencji. Spośród wszystkich tegorocznych zgłoszeń, tylko w pięciu przypadkach właściciele domów palili w swoich piecach drewnem lakierowanym i płytą paździerzową.
- Nie wiedzieli, że nie wolno. To przeważnie ludzie starsi i niezamożni, skończyło się na pouczeniu i ponownej kontroli - informują strażnicy.
Pozostali właściciele pokazali dowody zakupu węgla i drewna. To wystarczyło, bo funkcjonariusze wiedzą z doświadczenia, że dziwny dym nie zawsze jest oznaką palonych w kominie opon, starych mebli, szmat czy plastikowych butelek. W trakcie rozpalania dymi również węgiel brunatny. Ten sam efekt dają zapchane przewody kominowe, które potrzebują interwencji kominiarza zalecanej przez strażników.
- W takich przypadkach nie składamy ponownej wizyty, bo przecież nie chcemy nikogo nękać - mówią.
Strażnicy miejscy mają prawo kontrolować piece w naszych domach, ale wyłącznie podczas obecności właściciela i tylko w godzinach 6.00-22.00. Zgodnie z prawem musimy udostępnić im do wglądu pomieszczenie, w którym stoi piec i przedstawić dowody zakupu węgla czy drewna, o które proszą. Za palenie śmieciami mogą nas pouczyć, nawet ukarać grzywną. Kto miejskiego funkcjonariusza do domu nie wpuści, naraża się na wizytę policji i konsekwencje karne: karę pozbawienia wolności do lat 3.
- Nie miałem jeszcze sytuacji, żeby mnie ludzie nie wpuścili. Najczęściej są nieświadomi tego, że coś robią źle. Choć mają węgiel, drewno, palą inne rzeczy, bo chcą je zniszczyć. Kiedyś gość przyznał, że miał stare panele, to wrzucił je do ognia. Tłumaczę więc, że w panelach są kleje i środki chemiczne… I najczęściej pouczenie wystarcza - mówi młodszy inspektor Bogusław Sawczuk.
Kontrole domowych pieców będą przeprowadzane przez strażników miejskich do końca sezonu grzewczego 2017/2018.
(el)
Zgłoś „kopciucha”
Numer interwencyjny do Straży Miejskiej w Zielonej Górze
602 162 203
czynny jest od poniedziałku do piątku w godzinach pracy urzędu miasta.
Funkcjonariusze przyjmują zgłoszenia dotyczące wyłącznie posesji prywatnych.