Grzesiu to dziś Grzegorz!

23 Listopad 2017
- Jestem nieco inny, dojrzalszy – mówi powracający po sześciu latach do Zielonej Góry Grzegorz Zengota. Gdy opuszczał żużlową macierz, musiał budować swoją markę jako senior. Dziś, to ukształtowany zawodnik, który przychodzi do ekantor.pl Falubazu, by być jednym z liderów drużyny.

W 2011 r. odchodził z mistrzowskiej drużyny Falubazu i najpierw obrał kurs na Częstochowę. Pod Jasną Górą, gdzie stworzono zespół bez wielkich gwiazd, spędził rok. – Jako junior byłem rekinem wśród rybek, przechodząc w wiek seniora nagle okazałem się rybką wśród rekinów. Nie było łatwo budować swoją markę. Musiałem przejść drogę krzyżową. Trudno z numerem 2, najgorszym w zespole, ustrzec się błędów – stwierdził zielonogórzanin. W kolejnym roku był już zawodnikiem Unii Leszno, gdzie w sumie spędził pięć lat. - Byłem falubaziakiem, który miał mocno pod górę, ale tylko w pierwszym sezonie. Później zaprzyjaźniłem się z kibicami. Nie brakowało mi w Lesznie niczego. Może troszeczkę zaufania do mojej osoby, ale to mogę powiedzieć tylko i wyłącznie o sezonie 2017.

W ostatnich meczach na W69, walcząc po drugiej stronie barykady, był silnym punktem swojej drużyny. Pierwsze powroty były jednak nieudane. W spotkaniach w 2012 i 2013 r. łącznie zdobył 1 pkt.

- Dało się odczuć, że oczekiwania wobec mnie są spore. Ja na siebie też nałożyłem presję, żeby pokazać się przed zielonogórskimi kibicami, rodziną. Chciało się pokazać, żeby kibice widzieli, co stracili. I to się na mnie zemściło. Potem się uspokoiłem, było mi łatwiej i zacząłem fajnie punktować – przyznaje.

Po ostatnim sezonie, w którym „Byki” sięgnęły po mistrzostwo, fani biało-niebieskich z żalem żegnali zielonogórzanina. Ten stwierdził, że czas na krok naprzód. - Pytałem, czy chciałbym być solidną drugą linią? Nie, ja chcę być liderem zespołu! Nie chcę wzniecać jakiejś rywalizacji z Patrykiem czy Protasem, ja chcę być jednym z trzech liderów, którzy będą ciągnęli wynik zespołu – wyznaje „Zengi”.

Dziś, to nie tylko ukształtowany żużlowiec, ale też osoba aktywna w przestrzeni medialnej. Zengota sprawdził się w roli komentatora telewizyjnego, ostatnio także blogera. W ostatnim tekście dzielił się wrażeniami z wyprawy do Australii i wizyty m.in. w parku, gdzie cios wymierzył w niego kangur, z którym chciał sobie zrobić zdjęcie. – Komentowanie też traktuję z mega frajdą. Robię to kiedy jest na to czas. Jak są treningi czy zawody, to nie ma takiej możliwości – zaznacza 29-latek.

Zengota cieszy się, że znów przywdzieje plastron z Myszą. - To jest klub, któremu kibicowałem od dziecka. Mówiłem kiedyś, że będę Andrzejem Huszczą i nigdy barw klubowych nie zmienię, ale życie pisze własne scenariusze. Uważam, że odejście z Zielonej Góry bardzo dobrze mi zrobiło. Stałem się lepszym zawodnikiem – kończy Zengi.

(mk)