Fundusz Integracyjny dla Starego Kisielina wydajmy mądrze!
Postanowiliśmy rozpocząć nasz objazd od osiedla domków jednorodzinnych w okolicy szkoły podstawowej. Wjeżdżamy w ul. Szkolną. Właśnie mija nas drugi samochód. To charakterystyczny obrazek, kiedy nadwozie pracuje jak podczas testów. Powodu takiego zachowania pojazdu łatwo się domyśleć. W otwartym na oścież garażu trwają prace porządkowe. - Przyznaję, że nie byłam na zebraniu wiejskim i nawet o nim nie słyszałam – wyznaje właścicielka domu. Skoro jest przeniesione i będzie u mnie po sąsiedzku, to na pewno na nim będę.
283,1 tys zł
tyle przysługujwe Staremu Kisielinowi z Funduszu Integracyjnego
Kiedy pytam jak się mieszka i jakie są najpilniejsze potrzeby, kobieta szybko się denerwuje. - Proszę zobaczyć co się tutaj dzieje, przecież pan tu jechał. Najgorzej, że usypują żwir i nie ścierają starej nawierzchni. To jeszcze nic. Tu na Szkolnej w ubiegłym roku w ciągu jednego dnia, po pamiętnej ulewie powstało istne jezioro. Woda tu spływała z góry i wlewała się nam do domów. Wszystkie podłogi miałam do wymiany. Więc najważniejsze potrzeby to drogi, inne działania uważam za bezsensowne – podkreśla. Pamiętajmy, że pieniądze są wydawane łatwo, a potem szybko entuzjazm mija. Jeżeli już to dofinansujmy Caritas i świetlicę. Jeżeli w ogóle angażować w to jakieś pieniądze – dodaje mieszkanka ulicy Szkolnej.
Zostawiamy samochód i idziemy w kierunku głównej drogi. Tutaj zawsze nawet przed południem można kogoś spotkać. Faktycznie w kierunku sklepu spożywczego zmierza mama z wózkiem. Mimo lekkiej zamieci kobieta chętnie z nami rozmawia.
- Mieszkam tutaj od urodzenia. Naszą bolączką zawsze były drogi i oświetlenie. Było wiele obietnic i mam nadzieję, że to wreszcie zostanie zrobione. Świetlica jest, park też. Jako matka odczuwam, że brakuje tutaj przedszkola i żłobka. W Nowym Kisielinie jest przedszkole. Za parę miesięcy będę miała taki problem. Został zrobiony Orlik, więc dzieci zajmujące się sportem mają z czego korzystać. Starsze osoby są również objęte opieką. Caritas organizuje dla nich imprezy – mówi Katarzyna Huszcza. - To miejsce - tzn. świetlica i biblioteka prężnie działają. Jesteśmy zintegrowani – co widać na festynach i innych imprezach. Ludzie się znają, wiele osób jest ze sobą spokrewnionych. Jedyny rozdźwięk może być między tymi, którzy tu mieszkali od pokoleń a nowobogackimi. Generalnie można działać wspólnie i uważam, że lepiej nie pakować się w nowe koszta, a poprawić to co już jest. Trzeba oszczędzać. Jako matka jestem zainteresowana przedszkolem lub żłobkiem. To by się na pewno u nas przydało – dopowiada pani Katarzyna.
Pogoda nie dopisuje, więc idziemy w kierunku torów. Mniej więcej w połowie drogi prowadzącej do torowiska spotykamy dwie panie z dziecięcym wózkiem. To matka i dorosła córka ze swoją pociechą.
- Na pewno trzeba by z tych pieniędzy coś wybudować mówi Beata Woźna. – Przejście na druga stronę to prawdziwa „masakra” – wtóruje jej córka Jowita Łebek. - Światła na przejściu dla pieszych byłyby pomocne zwłaszcza dla dzieci – dodaje młodsza kobieta. - Miejsce spotkań jest nam bardzo potrzebne. Jeszcze te najmłodsze dzieci mają co robić, ale młodzież to głównie się szwenda. Jeżeli w to inwestować to trzeba sprawdzić co będzie bardziej opłacalne – podkreśla Beata Woźna.
Krzysztof Grabowski