Alfabet sukcesu Dudka
A jak Australia
Miejsce ostatniej rundy w cyklu Grand-Prix. Dudek, patrząc na obecną pogodę w Polsce najchętniej by tam powrócił. – Tam jest 30 stopni, a u nas tylko 4 – żałował Duzers, który w dalekiej Australii był po raz pierwszy.
B jak bieganie
Jeden z rytuałów przed zawodami. Zielonogórzanin biegał wspólnie ze swoim menadżerem Krystianem Plechem. To szczęśliwa forma rekreacji, która miała jeden wyjątek potwierdzający regułę. Przed Grand-Prix w Daugavpils bieganie zastąpiły rowery i dały miejsce na podium.
C jak Crump
Jason Crump podczas Grand-Prix w Melbourne wcielił się w rolę dziennikarza i przepytywał żużlowców. Trzykrotny indywidualny mistrz świata był również obecny na konferencji prasowej przed zawodami i u Patryka Dudka przywołał sielskie czasy z dzieciństwa. Jeździec Falubazu zapytany o to, jak wspomina Crumpa wypalił, że przed 20 laty, gdy ten ścigał się wraz z jego tatą w Zielonej Górze poczęstował go… słodyczami M&M’s! Pamięć godna mistrza!
D jak defekt
W całym sezonie walki o indywidualne mistrzostwo świata zanotował go tylko raz. W ostatnim wyścigu ostatniej rundy w Melbourne. Silnik, który poprowadził go do zwycięstwa, we wcześniejszej eliminacji w Toruniu zaczął odmawiać posłuszeństwa okrążenie przed metą finału. - Ten silnik miał jednak sporo najechanych biegów. W ostatnim biegu już był problem. Za to jednak nie mamy do nikogo pretensji – wyjaśnił Sławomir Dudek.
E jak ewenement
W skali zarówno zielonogórskiego, jak i światowego żużla. Nikt nie miał tak dobrego wejścia do cyklu Grand-Prix jak on. Dotychczas najlepsze debiuty (Emil Sajfutdinow, Bartosz Zmarzlik) miały kolor brązowy. Dudek poszedł „oczko” wyżej i już jest najwybitniejszym żużlowcem z Grodu Bachusa. - Nie przeszkadza mi to. Czy jestem najlepszy czy nie? To nie dla mnie – odpowiedział w swoim stylu.
F jak Facebook
Media społecznościowe odgrywają ogromną rolę w świecie sportu. Kibice chętnie zaglądają za kulisy, by ujrzeć nieco „kuchni”. Patryk Dudek chętnie im te drzwi uchyla. - Logistyka, przesiadanie się z samolotu na samolot. Bieganie z bagażami. Tym pokazujemy, że Patryk jest otwarty na kibiców, a to się przekłada też na wartość marketingową – tłumaczy Krystian Plech. Post ze zwycięstwem Dudka w Toruniu miał zasięg na ponad 150 tys. osób!
G jak Grand-Prix
Mimo, iż to żużlowy Olimp, który niejednego już sparaliżował, to dla klanu Dudków był traktowany na równi z ligą polską. - Zawody jak zawody. Nie mówimy o wyniku, tylko tak jak każdy idziemy do pracy, żeby rzetelnie wykonać swoje zadanie. Nie po to jechaliśmy po kilka tysięcy kilometrów, żeby odpuścić. Kochamy tę pracę i chcieliśmy ją dobrze wykonać – przyznał ojciec wicemistrza.
H jak hotele
W przyszłym roku będą rezerwowane o jedną dobę dłużej, żeby zawodnik wraz z całym teamem nie musiał od południa przesiadywać na stadionie. – Przy pierwszym Grand-Prix pytano nas, dlaczego nie śpimy w tym samym hotelu, gdzie wszyscy. Z drugiej strony wychodziło nam to na dobre. Mieliśmy swoje rodzinne grono, w którym mogliśmy się pośmiać – dodał K. Plech.
I jak inwestycje
Bez nich nie byłoby wicemistrzostwa. W tym roku żużlowcy wędrowali od tunera do tunera i zostawiali masę pieniędzy. Dudek też nie był związany jedynie z Janem Anderssonem. Odwiedził również Petera Johnsa, Flemminga Graversena oraz Ryszarda Kowalskiego. Na koniec jechał na sprzęcie tego pierwszego.
J jak jet lag
Nie ominął zielonogórzanina, który w Australii ze względu na zmianę czasu chodził „do tyłu”. Nic nie pomagało, nawet na ogromnym zmęczeniu ciężko było pospać dłużej niż kilka godzin. Śnięty Dudek w Melbourne jeździł jednak wybornie.
K jak kibice
Powitali Dudka w nocy z poniedziałku na wtorek przy W69. Były śpiewy, race i gratulacje. - To mnie troszkę zszokowało! Dziękuję tym, którzy to zorganizowali i kibicom, którzy na mnie czekali. To było coś, czego nikt wcześniej z żużlowców na świecie chyba nie doświadczył, więc bardzo się z tego cieszę – wyznał wicemistrz.
L jak lider
W cyklu Grand-Prix został nim po zawodach w łotewskim Daugavpils. –Podszedłem do Patryka i mówię: jesteś liderem! Na co on odparł: zrobię za dwa tygodnie 5 punktów i będę ósmy. Nie było żadnej napinki z naszej strony – relacjonował Plech. Zielonogórzanin ani razu nie wypadł poza podium w ciągu całego sezonu.
M jak medal
Ten srebrny jest najcenniejszy, ale nie jest jedynym zdobytym w tym roku. Dudek ma wszystkie kolory. Indywidualne Mistrzostwa Polski zakończył na najniższym stopniu podium, a wraz z kolegami z reprezentacji świętował złoto w Drużynowym Pucharze Świata.
N jak normalność
Trudno nie odnieść wrażenia, że to ona zaprowadziła żużlowca niemal na sam szczyt. - Znacie nas. Nie kombinujemy. Co mam mówić, że kupiliśmy sto nowych motocykli? Wydałem 12 milionów złotych, wynajmowałem samoloty? Żyjemy jak normalni ludzie – mówi ojciec, a menadżer dodaje – jeżdżąc rowerami w Daugavpils zwiedzaliśmy i mijaliśmy innych chłopaków, którzy buzowali, wyłączali się.
O jak odpoczynek
Należy się! Jeszcze tylko kilka spraw do załatwienia w Zielonej Górze, impreza dla sponsorów i w drogę. - Myślę, że w tym miesiącu uda mi się wyjechać – mówi Patryk. Miejsce wakacji nie jest jeszcze znane.
P jak północ
W busie, nawet po udanych zawodach Grand-Prix oznaczała ciszę nocną. Minutę po, należało się już koncentrować na meczu w lidze polskiej.
R jak rodzina
Najistotniejszy element układanki. Tata Sławomir, mama Honorata od początku kierowali karierą syna i dziś mogą być dumni. Stawka zawodów od pierwszych juniorskich zawodów urosła do najwyższej z możliwych, ale rodzinna atmosfera pozostała.
S jak Szwecja
Po drugiej stronie Bałtyku szło mu najsłabiej w Grand-Prix. W Malilli zdobył 5 punktów, a w Sztokholmie 6. Wtedy na dobre odjechał mu Doyle. - W sumie troszkę tam zepsuliśmy te zawody i już się tego nie dało nadrobić – podsumował Patryk.
T jak Toruń
Najszczęśliwsze miejsce w tegorocznym cyklu. Dudek nie tylko jeździł tam dobrze przez całe zawody, ale stempel postawił też w finale. I pomyśleć, że niewiele brakło, aby 25-latek swoją karierę rozpoczął jako wychowanek klubu z… Torunia.
U jak utrzymanie
Dziś to niewiarygodne, ale taki cel miał wicemistrz świata przed sezonem - znaleźć się w pierwszej ósemce cyklu. - Utrzymanie zostało zapewnione, a udało się to zrobić z dodatkiem. Bardzo dużym dodatkiem. Cieszę się z tego, że udało mi się takie coś osiągnąć – wyznaje Patryk.
W jak warsztat
Ma nienormowany czas pracy w teamie Dudków. - Nie musimy przychodzić na 8.00 do pracy, możemy przyjść na 10.00, ale zdarza się tak, że robimy do 24.00 albo całą dobę – wyznaje Sławomir. I każdy wie, co ma robić!
Z jak zegarek
- Zaskoczyło nas pierwsze Grand-Prix, bo byliśmy na stadionie w Krsko przygotowani już od 9.00 rano! A można pojawić się na stadionie do 16.00 – wyznał Patryk i nigdy później ani on, ani pozostali członkowie teamu nie koczowali tyle godzin na stadionie. Sytuacja zmieni się w przyszłym roku. - Teraz będziemy musieli być szybciej, bo Patryk jest drugim zawodnikiem, więc odbiór będzie o 14.20. Dwie godziny wcześniej – dodał ojciec.
(mk)