Debata o Parku Tysiąclecia
Park Tysiąclecia to jedno z tych miejsc, które miasto chce odnowić przy pomocy wielkiego programu rewitalizacji. Możliwy jest on dzięki pieniądzom z Unii Europejskiej, z Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych. Chodzi m.in. o odnowienie Doliny Gęśnika, fragmentu placu Powstańców Wielkopolskich czy pl. Teatralnego.
Koncepcję zagospodarowania Parku Tysiąclecia przed trzema laty przygotowała krakowska firma BudCud (opisywaliśmy ją 22 i 29 stycznia) współpracująca m.in. z Fundacją Salony. Jednak żeby przystąpić do konkursu na środki unijne trzeba mieć tzw. program funkcjonalno-użytkowy (PFU), który będzie również podstawą do ogłoszenia przetargu na zaprojektowanie i wykonanie przebudowy parku.
- Omawiany dziś program rewitalizacji Parku Tysiąclecia nie jest niczym nowym, bazuje prawie w całości na koncepcji parku, którą przygotowała spółka BudCud, jedynym nowym elementem jest projekt niewielkiej tężni – tłumaczyła podczas spotkania, 10 sierpnia, architekt krajobrazu, Agnieszka Kochańska - autorka PFU.
Wielogodzinna debata w parku, mimo niskiej temperatury oscylującej w granicach 15 stopni C, podminowana było podskórnym napięciem.
Właściwie już od pierwszych minut dał się zauważyć czytelny podział, który w najbardziej zapalnych momentach przybierał postać ostrego sporu toczonego głównie pomiędzy przedstawicielami niektórych organizacji pozarządowych z mieszkańcami pobliskich osiedli.
Druga linia spięcia powstała pomiędzy A. Kochańską, autorką programu, i członkami tych samych organizacji - chodzi tu głównie o Fundację Salony i Zielonogórskie Towarzystwo Upiększania Miasta. Ta pierwsza bardzo była zaangażowana w trzyletni proces przygotowywania koncepcji rewitalizacji parku. Społecznicy przy powstawaniu programu funkcjonalno-użytkowego parku już nie uczestniczyli, o co mieli największe pretensje zarówno do autorki programu, jak i do uczestniczącego w debacie Krzysztofa Kaliszuka, wiceprezydenta miasta.
- Musieliśmy zdecydowanie przyspieszyć proces powstawania tego programu, gonią nas terminy, najpóźniej za dwa miesiące musimy złożyć do urzędu marszałkowskiego gotowy wniosek projektowy o dofinansowanie rewitalizacji parku. Gra idzie o duże pieniądze, stąd pospiech – tłumaczył K. Kaliszuk.
Ponad trzygodzinne spotkanie można skondensować do kilkunastu pytań-problemów, które w różnej formie najczęściej padały podczas debaty. Pierwsza część dyskusji zdominowana została pytaniami o relacje pomiędzy koncepcją krakowskiej spółki BudCud i programem przygotowanym przez Agnieszkę Kochańską.
- Wyjaśnimy raz na zawsze. Nikt nie odrzucił koncepcji BudCud, mój program funkcjonalno-użytkowy jest kontynuacją tej koncepcji, choć w trochę zmodyfikowanej formie, jest zarazem drugim krokiem w wymaganej prawem procedurze przygotowania procesu inwestycyjnego. Trzeci krok to przetarg i wyłonienie wykonawcy, który zarazem przygotuje końcowy projekt rewitalizacji – spokojnie odpowiadała A. Kochańska na coraz bardziej natarczywe pytania.
Według pani architekt, program funkcjonalno-użytkowy rewitalizacji parku zachował wszystkie propozycje zapisane w koncepcji BudCud. Jedyną prawdziwą nowością jest projekt tężni, który trafił do programu na prośbę prezydenta Janusza Kubickiego.
- Szukaliśmy dla tężni najlepszej lokalizacji. W te poszukiwania zaangażowała się „Gazeta Lubuska”. Czytelnicy nie tylko poparli ideę wybudowania w mieście tężni, ale także wskazali Park Tysiąclecia jako najlepszą lokalizację dla tego typu obiektu – wyjaśniał wiceprezydent Kaliszuk
Wedle słów A. Kochańskiej, przygotowany przez nią program proponuje trochę odmienne usytuowanie w przestrzeni parku kilku elementów, np. strefy aktywnego ruchu.
- Gdybyśmy wybudowali tę strefę zgodnie z koncepcją BudCud, musielibyśmy najpierw głęboko zaingerować w grunt, nawet na pół metra, naruszając korzenie ponad stuletnich lip, skazując je na wyschnięcie – uzasadniała zmiany A. Kochańska.
Wszystkie przestrzenne przesunięcia zostały zaprojektowane w oparciu o uwagi i wnioski, jakie do wcześniejszej koncepcji BudCud zgłosił ogrodnik miejski, konserwator zabytków oraz dyrekcje pobliskich szpitali.
- Zarówno ogrodnikowi miejskiemu, jak i mnie, chodziło głównie o to, aby do absolutnego minimum sprowadzić ingerencję w obecny drzewostan parku. To zamknięty ekosystem, który powstawał przez dziesiątki lat, wszelkie zmiany należy wprowadzać w nim bardzo ostrożnie i rozważnie – argumentowała pani architekt.
Program przewiduje usunięcie od 100 do 200 drzew, głównie tzw. samosiejek, aby wybrane miejsca w parku doświetlić, czyli zapewnić większe nasłonecznienie. Park zachowa także dotychczasowy, historyczny układ alejek, o co prosił konserwator zabytków. Poszerzona zostanie za to część spacerowa parku, nazwana przez autorkę programu – „Ścieżką sensoryczną”, ta służyć będzie także osobom korzystającym z rehabilitacji różnych urazów w pobliskich szpitalach.
Prawdziwa kłótnia rozgorzała wokół projektu tężni. - Jaki jest sens budowy tężni w mieście charakteryzującym się jednym z najwyższych wskaźników zanieczyszczenia powietrza? – ironizowała Joanna Liddane, szefowa ZTUM.
O głos poprosił K. Kaliszuk:- Właśnie jesteśmy w trakcie realizacji wartego 80 mln zł programu podłączania kolejnych domów w mieście do systemu ciepłowniczego Elektrociepłowni „Zielona Góra”. Poprawa jakości powietrza będzie zdecydowana.
Kolejni dyskutanci zaczęli wskazywać na mało fortunną, ich zdaniem, lokalizację tężni, bo ta, jak podkreślali, wymaga bardzo dobrego nasłonecznienia oraz niczym nieskrępowanego ruchu powietrza.
Agnieszka Kochańska próbowała rozwiać obawy, podkreślając kluczowe znaczenie dobrego projektu tężni oraz wysokiej jakości jej wykonania.
– Jeśli projekt tężni oraz jego realizacja osiągną wymagany warsztatowy poziom, nie będzie żadnego problemu. Tężnia powinna działać prawidłowo pomimo stosunkowo niewielkich rozmiarów: 6 m wysokości i 14 m szerokości – stwierdziła pani architekt.
Nie przekonała oponentów, ci zaczęli domagać się ujawnienia kosztów budowy tężni. A. Kochańska natychmiast wyjaśniła: - Koszt tężni sięgnie jednego miliona zł, koszt całej rewitalizacji może przekroczyć nawet 6 mln.
Na niechętną postawę przeciwników tężni gwałtownie zareagowali mieszkańcy, dotąd biernie przysłuchujący się debacie.
- Co wam przeszkadza tężnia? Przestańcie mnożyć wątpliwości, tu nie chodzi o mnie czy o was, ale o nasze dzieci, o ich większe szanse na zdrowe życie. Profilaktyka jest najważniejsza – apelowała Małgorzata Sucharek.
Na moment debata znów nabrała kolorów, gdy Marta Gendera, szefowa Fundacji Salony zwróciła uwagę na brak oczka wodnego w programie przygotowanym przez A. Kochańską.
Wywołana do tablicy autorka PFU musiała przypomnieć, że stałego oczka wodnego nie było także w koncepcji przygotowanej przez spółkę BudCud.
- Zarówno koncepcja, jak i program funkcjonalny przewidują powstanie wyłącznie zbiornika wód opadowych. Budowa stałego oczka wodnego bardzo podniosłaby koszt całej inwestycji, głównie z powodu warunków geologicznych panujących na terenie parku – wyjaśniała A. Kochańska.
Podczas długiej debaty pytano także o dodatkowe parkingi, o szanse na kawiarnię, o sposób upamiętnienia byłej niemieckiej nekropolii, na miejscu której powstał park, o możliwość wprowadzania psów. Według pani architekt, w przestrzeni okołoparkowej jest jeszcze miejsce na kilkanaście dodatkowych miejsc parkingowych. Kawiarni w parku nie będzie, chyba że znajdzie się ktoś, kto zdecyduje się na własną finansową odpowiedzialność rozpocząć w parku tego typu działalność gospodarczą. Pamięć o niemieckich mieszkańcach miasta zostanie utrwalona poprzez specjalne tablice. Obecność psów w parku uzależniona będzie wyłącznie od woli mieszkańców.
- Przez najbliższe dwa tygodnie oczekiwać będziemy na ewentualne uwagi czy nowe propozycje. Program funkcjonalno-użytkowy ma wciąż otwarty charakter. Ale musimy zmierzać do zamknięcia etapu dyskusji – podsumował spotkanie K. Kaliszuk.
(pm)