Wiosna to czas dla muzyki
- Jest pani mieszkanką gminy Świdnica, konkretnie Wilkanowa, więc na początek zapytam tradycyjnie – jak się tutaj mieszka i skąd pomysł na wybudowanie domu akurat tu?Bogumiła Tarasiewicz, śpiewaczka, muzykolog:
- Po studiach w Poznaniu, nie chciałam tam zostać. Preferuję kameralne miasta, więc zdecydowałam, że chcę pracować w Zielonej Górze. Długo razem z mężem mieszkaliśmy w Domu Asystenta Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Jednak cały czas rozglądaliśmy się za miejscem, w którym moglibyśmy wybudować dom. Nie mieliśmy samochodu, więc rowerami objeżdżaliśmy okolice. Szukaliśmy pięknej przyrody i specyficznego naturalnego klimatu. I tak trafiliśmy do Wilkanowa, na piękną działkę przy lesie. Wtedy obok były tylko pola uprawne i jeden sąsiad. Nam się szalenie spodobało, mimo że wszyscy znajomi odradzali. To był rok 1993, może 94.
- A teraz osiedle tętni życiem, zresztą jak cała gmina. Nie przeszkadza to Pani?
- Mam ogród – swój azyl, nikt mnie tutaj nie widzi, mogę się wyciszyć. Mam swoje rośliny, nawet kilka lat temu zdobyliśmy nagrodę w gminnym konkursie na najpiękniejszy ogród.
- Jest pani jedynym w Polsce etnomuzykologiem zajmującym się tradycyjną muzyką polskich Łemków. Skąd takie zainteresowanie?
- Jestem Łemkinią, mam łemkowskie pochodzenie, dlatego się tym zajmuję. Spotkałam na swojej drodze prof. Jana Stęszewskiego, który kiedy dowiedział się o moich zainteresowaniach i pochodzeniu podjął ten trudny w tamtych czasach temat. I tak rozpoczęliśmy badania nad odtworzeniem modelu wesela łemkowskiego.
- Na terenie gminy Świdnica też podobno mieszka wiele osób tego pochodzenia?
- To prawda, koncerty muzyki łemkowskiej zawsze były w Świdnicy dobrze odbierane, chętnie oglądane i wywoływały wspomnienia. Bo muzyka łemkowska jest piękna, melodyjna, pobudza uczucia, budzi wspomnienia, nie jest muzyką agresywną.
- Z inicjatywy pani i wójta Adama Jaskulskiego powstało stowarzyszenie artystyczne, którego członkiem jest chociażby Maciej Wróblewski – artysta, też mieszkaniec Wilkanowa. Jaki jest główny cel działalności?
- Prezentujemy dzieła kultury wyższej w miejscach na terenie całego woj. lubuskiego. Część naszych działań odbywa się w budynkach sakralnych, również na terenie gminy Świdnica. Szczególnie mam tutaj na myśli zbór w Letnicy. Każdy artysta występujący w tym miejscu potwierdza, że panują tam sprzyjające warunki akustyczne. Poza tym to bardzo piękne miejsce.
- Koncerty muzyki pasyjnej były początkiem takich działań?
- Jak najbardziej, ale chcemy ciągle te koncerty rozszerzać, wzbogacać. Jedynie pora roku zostaje ta sama. Uważam, że na kontakt z muzyką najlepszy jest przełom zimy i wczesnej wiosny.
- Dużo czasu w swojej pracy poświęca pani na edukację dzieci i młodzieży, chociażby poprzez działalność prowadzonego przez panią Lubuskiego Biura Koncertowego.
- Tak, każdego miesiąca odbywa się kilkaset spotkań, bo takie jest zapotrzebowanie ze strony placówek oświatowych. Dzieci i młodzież akceptują muzykę poważną, kiedy im się ją przedstawi w sposób zrozumiały i dla nich interesujący.
- Świdnickie szkoły też edukują muzycznie swoich uczniów?
- Oczywiście, od lat współpracujemy z Zespołem Szkół w Świdnicy. Na koncerty w Gminnym Ośrodku Kultury przyjeżdżają też dzieci ze szkoły w Koźli. Pracujemy z przedszkolakami ze Świdnicy. Jesteśmy bardzo zadowoleni i dumni z zaangażowania dzieci w nasze zajęcia.
- Często słyszymy takie opinie, że współczesna muzyka, młodzi wokaliści prezentują niski poziom artystyczny, że w studio nagraniowym można z głosem zrobić wszystko i wcale nie trzeba umieć śpiewać. Zgodzi się pani?
- Nie do końca. Uważam, że potencjał młodych ludzi jest ogromny, wokaliści mają wyobraźnię, tworzą ciekawą muzykę. Problem tkwi w odbiorcach, którzy chcą słuchać agresywnej, nieskomplikowanej muzyki. Moi studenci cały czas udowadniają mi, że młodzi ludzie są bardzo zdolni. Dla przykładu jednym z nich był chociażby Igor Herbut z zespołu Lemon.
- Dziękuję.
Dagmara Ostrowska