Szkoła czy przedszkole?

Jedno jest pewne – rząd PiS cofnął reformę oświatową i nie ma już obowiązku posyłania do szkół dzieci w wieku sześciu lat. Teraz samorządy się zastanawiają, jak zorganizować oświatę.

Sześciolatki mają do wyboru trzy rozwiązania:
- dobrowolnie pójść do pierwszej klasy,
- zapisać się do oddziału przedszkolnego w szkole,
- zostać w dotychczasowym przedszkolu.

Władze miasta popierają dwa pierwsze rozwiązania. – Jeżeli dużo dzieci pójdzie do szkoły, to nie będzie problemów z miejscami w przedszkolu dla trzylatków – tłumaczy wiceprezydent Wioleta Haręźlak.
Rodzice, którzy są przeciwni tej opcji, protestowali podczas wtorkowej sesji.

Tymczasem w szkołach trwają spotkania z rodzicami przyszłych uczniów.
- My zorganizowaliśmy je w środę. Przyszło ok. 150 osób – mówi Lidia Dubniewska, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 11 na os. Zastalowskim. – Z deklaracji, które w tej chwili złożyli rodzice, wynika, że już możemy utworzyć dwa oddziały przedszkolne i jedną klasę pierwszą. Około 50 rodziców wzięło ankiety do domu, żeby się zastanowić. Myślę, że w sumie utworzymy pięć oddziałów dla sześciolatków.

- Szkoła jest przystosowana do ich potrzeb? - pytamy.
- Proszę nie żartować. Od pięciu lat prowadzimy klasy, w których naukę zaczynają sześciolatki. W sumie będzie ich teraz w klasach I-V ok. 300 – odpowiada dyrektor Dubniewska. – Wcześniej zajmowaliśmy się nimi w zerówkach. Naprawdę potrafimy to robić, znamy się na tym. Mamy doświadczenie. Dobrze maluchy uczymy i dobrze się nimi opiekujemy.

Pani dyrektor przekonuje rodziców, że 80-90 proc. sześciolatków może spokojnie trafić do szkoły. - Już zakończyły naukę w przedszkolu i emocjonalnie oraz intelektualnie gotowe są do pobytu w szkole – dodaje L. Dubniewska.

(tc)