Gorące spory o planowanie
Chociaż od dawna podczas sesji obowiązuje zasada, że goście mogą zabierać głos dopiero pod koniec każdej sesji, to podczas ostatniej, wtorkowej sesji zrobiono wyjątek. Radni zgodnie uznali, że nie warto zmuszać przybyłych na sesję zielonogórzan, aby godzinami czekali na prawo głosu.
- Do tej pory mieszkańcy byli informowani, że teren, przy ul. Urszuli, ma przeznaczenie rekreacyjne. Teraz mówi się nam o budowie budynków wielorodzinnych. Mieszkańcy nie zgadzają się na żadne zmiany – protestował Janusz Śnihur, przedstawiciel mieszkańców os. Dolina Zielona. Projekt uchwały w tej sprawie nie wszedł pod obrady.
Porządek obrad zawierał ponad 20 projektów uchwał. Większość z nich dotyczyła przystąpień do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Na pierwszy ogień poszły działki położone w obrębie śródmieścia. Rada wyraziła również zgodę na przeprowadzenie wyborów uzupełniających do rady sołeckiej Jany.
Rozpętała się burza, gdy radny Kazimierz Łatwiński, klub PiS, zgłosił poprawkę do projektu uchwały określającej wysokość dotacji celowych na prace konserwatorskie, restauratorskie i roboty budowlane przy obiektach wpisanych do rejestru zabytków. Propozycja radnego sprowadzała się do konieczności informowania, w postaci tablic montowanych na murze zabytku, że pieniądze na remont zostały przyznane przez radę miasta.
Wystąpienie K. Łatwińskiego sprowokowało innych radnych. Zaczęto się rozliczać: kto ma największe zasługi w powstaniu CRS i innych ważnych obiektów użyteczności publicznej.
- Radni PiS przynieśli kiedyś szpitalną kaczkę, twierdząc, że tylko taki basen będę potrafił wybudować. Być może w przyszłości będę radnym PiS dziękował za pomoc przy budowie obwodnicy południowej lub przy instalacji prawdziwego monitoringu w mieście, ale teraz, proszę, nie pomniejszajcie moich zasług – protestował prezydent.
Prowadzący obrady poddał propozycję K. Łatwińskiego pod głosowanie. Przeciwko zagłosowało 14 radnych.
Kolejny burzliwy punkt wtorkowej sesji to debata nad perspektywami budownictwa wielorodzinnego. Zdaniem części radnych, nie ma żadnej potrzeby, by kolejne enklawy miejskiej zieleni trafiały pod topór, skoro miasto zyskało wiele nowych terenów pod tzw. mieszkaniówkę.
- Jak długo będę prezydentem, tak długo będę stał na straży zapisów Kontraktu Zielonogórskiego. Obiecaliśmy w nim, że na terenie byłej gminy nie będą budowane bloki – protestował prezydent J. Kubicki.
Spotkał się z natychmiastową ripostą radnego J. Budzińskiego: - W Kontrakcie nie ma ani jednego zdania na temat budowy bloków w byłej gminie.
Przewodniczący rady dzielnicy Nowe Miasto, Zenon Rabęda przypomniał, że prezydent na każdym spotkaniu z mieszkańcami gminy mówił o zaniechaniu „blokowych” inwestycji. Przypomniał również o braku zgody rady dzielnicy na budowę bloków.
Dyskusja „pożeglowała” w nowym kierunku. Pretekstu dostarczyła propozycja radnego Łatwińskiego, by prezydent porozmawiał z radnymi na temat sytuacji panującej wokół Wieży Braniborskiej.
- Skoro pan Cerbiński chce dać 150 tys. zł na powstanie parku kulturowego w tym miejscu, to może warto, aby miasto, zamiast chować głowę w piasek, zainteresowało się istotą tej propozycji przekonywał radny PiS.
Zdenerwowany prezydent J. Kubicki natychmiast przypomniał: - Działkę przy Wieży Braniborskiej sprzedał nie prezydent, tylko rektor. A jak rektor był niedawno na sesji rady miasta, to biliście mu brawo. Teraz mnie próbujecie uczynić głównym odpowiedzialnym za tę transakcję, choć nie uczestniczyłem w jej zawarciu.
Prawie pół godziny trwała emocjonalna wymiana zdań zakończona płaczem radnej Eleonory Szymkowiak, klub PiS.
- Po tylu latach ciężkiej pracy na rzecz najuboższych spotyka mnie teraz nagroda w postaci obrzydliwych podejrzeń. Moja fundacja przeszła kontrolę finansową, rozliczyłam się z każdego grosza – protestowała radna.
Próbę ocieplenia atmosfery podjął prezydent J. Kubicki.
- Jeśli ktoś poczuł się urażony, przepraszam. Przestańmy siebie wzajemnie oskarżać. Za moment nikt nie będzie chciał ze mną grać w tenisa, bo będzie się bał podejrzeń o dziwne sprawy