Idzie zima. Młodzi pomagają bezdomnym

20 Listopad 2015
„Pomocnik” to metalowa szafa. Stoi nieopodal dworca PKP. Możesz zostawić w nim rzeczy lub ubrania potrzebne bezdomnym. - Byłbym wdzięczny za przybory toaletowe, żywność o długim terminie przydatności, skarpety zimowe o rozmiarze 39-41 – mówi Robert Bogaczyk.

- Idzie zima, bezdomni potrzebują ciepłej odzieży, warto im pomóc w sposób niekrępujący ani obdarowanego, ani obdarowującego. Stąd nasza idea „Pomocnika” – wyjaśniał nam Aleksander Piskorz, przedstawiciel Młodzi Lokalni.

Co to jest „Pomocnik”? Z zewnątrz przypomina wysoką metalową skrzynię. Wewnątrz wygospodarowano 12 schowków, każdy otwierany innym kluczem. Ich właścicielami zostali zielonogórscy bezdomni. Dysponent schowka wywiesił kartkę na zewnętrznej stronie drzwiczek, na niej zamieścił listę swoich największych potrzeb. Zielonogórzanie, jeśli zechcą pomóc konkretnej osobie, będą mogli przez specjalny otwór wsunąć paczuszkę z darowizną.

W piątek, na chodniku, tuż obok baru „Turysta”, niedaleko dworca PKP, odbyła się skromna uroczystość oficjalnego rozpoczęcia pracy metalowego „Pomocnika”.

- Nasz projekt będzie systematycznie weryfikowany, chcemy sprawdzać, jak korzystają z „Pomocnika” zarówno mieszkańcy miasta, jak i osoby bezdomne. Będziemy też co dwa miesiące zmieniać dysponentów schowków. Aby żaden bezdomny nie miał wrażenia, że jest pomijany lub wykluczany – podkreślał Aleksander Piskorz.

Jego kolega ze stowarzyszenia Młodzi Lokalni, Michał Mościcki, zwrócił uwagę dziennikarzy na gotowość bezdomnych do świadczenia pracy: - Oni piszą, co potrafią, jakie mają uprawnienia, nawet prawo jazdy. Bezdomni nie chcą jałmużny, chcą być społecznie użyteczni.

Realizatorzy projektu „Pomocnika” korzystali z pomocy wielu osób, w tym z doradztwa Romana Romanowskiego, tzw. streetworkera, czyli terapeuty ulicznego.

- W Zielonej Górze tworzy się dobry klimat wokół bezdomnych. To naprawdę piękne, że inicjatywa pomocy wyszła od uczniów szkół średnich. Ci młodzi ludzie potrafili skupić wokół swojej idei duże grono osób, zdobycie 20 tys. zł z budżetu obywatelskiego na wykonanie „Pomocnika” nie było prostą sprawą. Warto docenić wysiłek zielonogórskiej młodzieży, która samodzielnie szuka sensownych form pomocy dla osób najbardziej pokrzywdzonych przez los – tłumaczył nam zielonogórski streetworker.

Dysponentem schowka nr 1 w „Pomocniku” jest Robert Bogaczyk. Pytany przez nas, czego potrzebuje, natychmiast wymienił: - Byłbym wdzięczny za przybory toaletowe, żywność o długim terminie przydatności, skarpety zimowe o rozmiarze 39-41, odzież zimową, mój zrost to 170 cm. I zaraz dodał: - Ale za wszystko gotów jestem odpłacić własna pracą, podejmę się różnych prac fizycznych i ogólnogospodarczych.

Piątkową uroczystość zakończył apel Pawła Wysockiego, zielonogórskiego radnego, który zwrócił się do pracodawców, aby zwrócili większą uwagę na zawodowe umiejętności osób bezrobotnych.

(pm)