W sołectwach bloków nie budujemy
O możliwość budownictwa w dawnej gminie zapytał radny Kazimierz Łatwiński, PiS. Uważa, że skoro w wyniku połączenia z gminą miasto powiększyło się o 219 km kw., to powinno się te olbrzymie tereny, w przyszłości, wykorzystać pod budownictwo wielorodzinne. – Czy są prowadzone prace, nad wytyczeniem takich terenów – pytał K. Łatwiński. - Chodzi mi o miejsca nie stykające się bezpośrednie z zabudowaniami obecnych sołectw. Powinniśmy o myśleć o takich miejscach, które nikomu nie przeszkadzają.
Łatwiński twierdzi, że nie chodzi mu o budowę tradycyjnych blokowisk, lecz o zrównoważone osiedla z tańszym budownictwem wielorodzinnym, gdzie będą sklepy, szkoła, przedszkole, odpowiednie drogi dojazdowe. – Nie może być tak, że na terenie dawnej gminy będzie jedynie królowało budownictwo jednorodzinne, bo to powoduje nadmierne rozlewanie się miast – dodaje radny PiS.
Nie zgadzał się z nim wiceprezydent Krzysztof Kaliszuk. – Prezydent Janusz Kubicki, podczas spotkań z mieszkańcami obiecał, że na terenie dzielnicy Nowe Miasto nie będzie budownictwa wielorodzinnego. Mieszkańcy wielokrotnie o to pytali. Rozwialiśmy te obawy. Obietnic trzeba dotrzymywać. Nikt nie będzie ich łamał. – tłumaczył K. Kaliszuk. – Jedynym wyjątkiem jest Łężyca, gdzie z góry było wiadomo, że na Czarkowie będą powstawać bloki.
Zgadza się z nim prof. Czesław Osękowski. – Byłem na wszystkich spotkaniach z mieszkańcami. Jednym z podstawowych problemów była obawa, że ktoś zmieni charakter ich miejscowości, stawiając za płotem fabrykę lub blok. Obiecaliśmy, że tak nie będzie – mówi prof. Osękowski.
My sprawdziliśmy, co podczas spotkań mówił mieszkańcom prezydent Kubicki.
- Bloki powstawać będą tylko w mieście – mówił w Drzonkowie, 10 grudnia 2013 r. - Mamy na to miejsce, na kilka tysięcy mieszkań. W gminie powstawać będą domy jednorodzinne.
- Wyprowadziłam się z miasta na wieś, bo chcę mieć za oknem las, nie bloki. Słyszałam, że w mieście kończą się tereny pod mieszkania i miasto szuka nowych. – w styczniu 2014 r. pytał mieszkaniec Jan.
- Mamy w mieście tereny pozwalające wybudować 7-8 tys. mieszkań, ale developerzy nie chcą tyle budować, ponieważ obawiają się, że te mieszkania nie znajdą nabywców. Poza tym tam, gdzie powstaje blok, tam wkrótce trzeba budować szkoły, place zabaw, dlatego nikt nie jest zainteresowany budowaniem bloków w lesie, z dala od miasta. Na wsiach nie ma również w tej chwili kanalizacji, do której można by podłączać bloki - odpowiadał prezydent.
Kilka dni później tłumaczył w Zatoniu: - Kiedyś byłem w jednym z miasteczek w zachodnich Niemczech. Ciągnęło się przez wiele kilometrów, bo miało niską zabudowę. Wydawało się mi ogromne, a miało mniej mieszkańców niż Zielona Góra. Podobnie będzie u nas. W dzisiejszym mieście będzie się rozwijać budownictwo wielorodzinne a w sołectwach jednorodzinne. W mieście mamy jeszcze miejsce na kilka tysięcy mieszkań.
- Oj, to dopiero byłaby awantura, gdyby ktoś chciał budować budynki wielorodzinne w sołectwach. Dotychczasowe spory to byłoby nic – ocenia radny Mariusz Rosik, mieszkaniec Starego Kisielina. – To nie ma sensu. Oczywiście, jak w przyszłości znalazłoby się takie wolne, odległe miejsce, które nikomu nie zawadza, to pewnie rada dzielnicy mogłaby rozmawiać na ten temat. O ile wiem, miasto takimi terenami nie dysponuje.
(tc)