Zielonogórzanie chcą decydować
- 18 maja zeszłego roku mieszkańcy gminy opowiedzieli się za połączeniem miasta z gminą. Słyszałem, że pracuje pan nad książką na ten temat.
Prof. Czesław Osękowski, szef zespołu ds. połączenia miasta z gminą: - Referendum i późniejsze konsultacje to było epokowe wydarzenie. Dlatego postanowiłem napisać książkę o połączeniu. Pokazać, jak ono przebiegało, ludzi przy tym pracujących, jak wyglądała koncepcja. Publikacja ma pokazać, co udało się nam osiągnąć. I może być znakomitym przewodnikiem dla innych samorządów, tych dążących do połączenia. Może pójdą naszą drogą? Nie jest to proste, bo na własnej skórze odczuliśmy, jak w tej dziedzinie prawo jest niedoskonałe.
- Widzę, że jest pan sceptykiem. Niewielu skorzysta z zielonogórskich doświadczeń?
- Polskie samorządy potrzebują reformy i łączenia się w większe, sprawniejsze struktury. Moim zdaniem, takie zmiany powinien inicjować rząd.
- My zrobiliśmy to sami.
- Zgadza się. To jest świetnie przygotowany projekt. Mówię „jest”, bo w tej chwili jesteśmy w kolejnej jego fazie, czyli realizacji zobowiązań i powolnym, systematycznym łączeniu obu samorządów. To praca na lata. Zielonogórskie rozwiązania to fenomen w skali kraju. W Polce referenda lokalne zazwyczaj są skierowane przeciw komuś lub czemuś, są kłopoty z frekwencją i nie zapadają decyzje. Zielona Góra jest miejscem, gdzie działo się inaczej.
- Dlaczego?
- O tym chcę napisać w książce. Cały proces, od początku, był bardzo obywatelski -nastawiony na ludzi. To mieszkańcy mieli zadecydować. Nikt przed nimi nie ukrywał swoich zamiarów. Wszystkie działania były przejrzyste, transparentne. Przecież w każdej wsi byliśmy minimum cztery razy na zebraniach wiejskich. Ludzie mogli posłuchać, zadać pytania, nawet najbardziej niewygodne. Sami dzielili pieniądze z Funduszu Integracyjnego. W ramach kampanii informacyjnej dwukrotnie dotarliśmy do każdego mieszkania. Olbrzymią rolę odegrał „Łącznik Zielonogórski”, który, z jednej strony, informował o zamierzeniach i propozycjach, a z drugiej, pomagał zdefiniować - jakie problemy są do rozwiązania. Tygodnik pobudził ludzi do myślenia, do szukania nowych rozwiązań. I udało się mieszkańców przekonać, by włączyli się we współdecydowanie.
- Na referendum poszło 55,18 proc. mieszkańców gminy. Za połączeniem zagłosowało 53,3 proc.
- Zgadza się. Powtórzę jeszcze raz: to olbrzymi sukces. Po wielomiesięcznej kampanii, licznych spotkaniach i dyskusjach udało się nam przekonać mieszkańców, że decyzja należy do nich. Do nikogo innego. Mieszkańcy udowodnili, że są zainteresowani tym, co się wokół nich dzieje. To bardzo wielki kapitał. Mnie, oczywiście, cieszy, że większość była za połączeniem. Warto też pamiętać, że po referendum odbyły się również konsultacje w mieście z olbrzymim udziałem mieszańców.
- Co ich przekonało?
- Połączenie to dzieło bardzo wielu ludzi. Program i propozycje były spójne i przemyślane. To kapitalny projekt realizowany z nieprawdopodobną konsekwencją, mimo różnych zawirowań. W takich przypadkach bardzo ważna jest postać lidera zmian. I takim liderem jest prezydent Janusz Kubicki.
Jak przeglądam dokumenty, to wyraźnie widać, że program przedstawiony przez prezydenta podczas pierwszego spotkania na Uniwersytecie Zielonogórskim, w październiku 2012 r., został później zrealizowany w całości, tylko z niewielkimi modyfikacjami.
- Na przykład?
- Od początku była mowa, że po połączeniu mieszkańcy gminy muszą mieć swoją reprezentację. Powinien być osobny okręg wyborczy, jeden z wiceprzewodniczących rady miasta powinien być z gminy. I tak się stało. Jest osobny okręg, pan Tomasz Sroczyński z Raculi jest wiceprzewodniczącym rady. A modyfikacją oferty połączeniowej było utworzenie dzielnicy Nowe Miasto i wybory do rady dzielnicy. Niczyj głos nie będzie pomijany.
Nie ma zmian w oświacie, zachowana jest sieć szkół, jeździ więcej, tańszych autobusów, obniżono podatki, do powiększonego miasta trafi 100 mln zł z tzw. bonusa ministerialnego. Wiele osób w to nie wierzyło, ale w tegorocznym budżecie pierwsza transza tych pieniędzy już jest.
Teraz musimy spokojnie stworzyć nową strategię rozwoju dla powiększonego miasta i zająć się jego rozwojem przestrzennym. Jest co robić.
- Dziękuję.
Tomasz Czyżniewski