Bachus oddał klucze do miasta (korowód)
15 Wrzesień 2014
Tradycyjny korowód zakończył w sobotę Winobranie 2014. Przed trybuną na al. Wojska Polskiego prezydent Janusz Kubicki niecierpliwie czekał na Bachusa z kluczami do bram miasta.
Bachus, zaś jechał białą dorożką na czele korowodu. Towarzyszyły mu Bachantki oraz liczni artyści, dla kontrastu odziani w czarne szaty. Prezydent powitał go słowami - O, Bachusie, bożku miły Twoje rządy się skończyły. Oddaj klucze od bram Miasta. Starczy tego już i basta! - i wyciągnął rękę w geście powitania. Bachus klucze oddał bez większych ceregieli, bo był już lekko zmęczony. Jednak z atencją odpowiedział - Niechaj chwalą Cię niebiosa, żeś posłuchał Dionizosa i pozwolił nam poszaleć. Ale to nie znaczy wcale, że żegnamy się na dobre, bo nad Odrą i nad Bobrem wiernie w tej tradycji trwamy, więc za rok znów się spotkamy!
Wtedy pojawiły się glinoludy z Bolesławca. W takt rytmu wygrywanego przez bębniarzy z Kalejdoskopu postawili wielkoluda na nogi, by czuwał nad przebiegiem parady. Rolę patrolową pełnili również szczudlarze z Kolektywu Artystycznego SieDzieje: - Mam wrażenie, że są ich tłumy. Fajnie to wygląda, bo są kolorowi i pozują do fotek - cieszyła się jedna z zielonogórzanek.
Nie lada wrażenie również zrobili skoczni jumperzy z dolnośląskiego teatru Parada. Za nimi maszerowali fajczarze, od których powiało elegancją z lat dwudziestych. Zielonogórskie Muzeum Ziemi Lubuskiej reprezentowali aktorzy teatru Edwarda Gramota z Nowej Soli. Demonstrowali dawne tortury na czarownicach, nad którymi najpierw się pastwiono, a potem symbolicznie spalono. Jednej udało się uciec i schowała się w tłumie. Groźnie wyglądający diabeł, goniąc ją wdawał się w kłótnie i bójki z publiką, która pomagała biedaczce się ukryć.
Tanecznym krokiem szły Marżonetki „Finezja” ze Wschowy, za nimi uczniowie nie tylko zielonogórskich szkół oraz grupy taneczne (w tym: Maki, Spoko, Gracja). Siedemnaście platform, jadących w paradzie służyło głównie winiarzom, którzy prezentowali wyroby z lubuskich winnic i częstowali tłum trunkami. Poza tym jechały quady, stare auta i ciężkie samochody bojowe. Hałasowali harleyowcy i żużlowcy, paląc gumy swoich maszyn. Nie zabrakło też przedstawicieli reprezentantów koszykówki i sportów walki. Myśliwi przyodziani w galowe mundury rozdawali na prawo i lewo uśmiechy, kiełbasę myśliwską i naleweczkę własnego wyrobu.
To wszystko w rytmach dyktowanych przez bębniarzy, w blasku miliona wirujących konfetti oraz oklasków i wiwatów. Nad całością czuwał reżyser korowodu, dyrektor Lubuskiego Teatru Robert Czechowski. Wydarzenie relacjonowała na żywo TVP Gorzów Wielkopolski.
W korowodzie, który trwał trochę ponad godzinę nie zabrakło gości z innych miast i zza zagranicy. Wzięło w nim udział ponad dwa tysiące osób. Dużo więcej stanowiło tzw. publikę, która oglądała widowisko z zapartym tchem, wiwatowała i oklaskiwała maszerujących. Jak zwykle było interesująco i pięknie.
Ewa Duma
Artykuły powiązane: