80. rocznica Marszu Śmierci

22 Styczeń 2025
29 stycznia upamiętnimy żydowskie więźniarki z obozu pracy w Grünbergu, filii niemieckiego obozu koncentracyjnego Gross-Rosen. 80 lat temu wyruszyły w najdłuższy Marsz Śmierci II wojny światowej. Nieliczne przeżyły.

Zielona Góra pamięta o jednej z najtragiczniejszych dat w dziejach miasta. 29 stycznia 1945 r., gdy do Grünbergu zbliżali się Rosjanie, Niemcy ewakuowali obóz pracy dla żydowskich kobiet przy ul. Wrocławskiej. Z około 2600 więźniarek, Żydówek z Polski i Węgier, Marsz Śmierci przeżyło zaledwie 300.

Od dwóch lat w Zielonej Górze, wzorem innych miast, odbywa się marsz pamięci. W tym roku, w 80. rocznicę dramatycznych wydarzeń, w obchody zaangażowało się miasto. Będzie, obok Fundacji Tłocznia i Stowarzyszenia Forum Art., organizatorem uroczystości. Najpierw w milczeniu przejdziemy z cmentarza żydowskiego przy ul. Chmielnej pod pomnik w miejscu dawnej synagogi. Zatrzymamy się przy ul. Wrocławskiej, gdzie znajdował się obóz pracy. Później uroczystości odbędą się w muzeum przy al. Niepodległości.

- Rok temu, jeszcze jako radny, po raz pierwszy brałem udział w marszu pamięci. To dla mnie oczywiste, że miasto włączyło się w upamiętnienie tak ważnej rocznicy. To nasz obowiązek - mówi prezydent Marcin Pabierowski.

OBÓZ PRACY PRZY UL. WROCŁAWSKIEJ

Pierwszy obóz pracy na terenie zakładów włókienniczych Deutsche Wollenwaren Manufaktur (powojenna Polska Wełna) powstał w 1941 r. Początkowo był koedukacyjny, w fabryce pracowali więźniowie różnych narodowości, m.in. więźniowie polityczni z Niemiec czy 21 jeńców wojennych z Francji. Jednak już od następnego roku obóz był przeznaczony dla żydowskich kobiet. W lutym 1942 r. do Grünbergu przybył pierwszy transport polskich Żydówek z obozu przejściowego w Sosnowcu.

Więźniarkami obozu były głównie Żydówki z Polski i Węgier. Mieszkały w halach na tyłach Hali Ludowej, które Niemcy specjalnie zaadaptowali na potrzeby obozu. Codziennie chodziły do pracy na drugą stronę ul. Wrocławskiej - do fabryki, w której dziś znajduje się galeria Focus.

Od 1 lipca 1944 r. obóz był filią obozu koncentracyjnego Gross-Rosen. Przywieziono tu polskie i węgierskie Żydówki z Birkenau. Warunki pracy znacznie się pogorszyły. Kobiety otrzymały numery obozowe, zwiększył się też terror.

Po halach, gdzie mieścił się obóz, nie ma już śladu. Teraz w tym miejscu stoi supermarket. W 1979 r. Polska Wełna upamiętniła więźniarki obozu tablicą. Tyle że z powodów politycznych nie ma na niej słowa o tym, że były to Żydówki. Mowa jest jedynie o „kobietach polskich”. Podczas środowych uroczystości przy PRL-owskiej tablicy będzie już stała nowa tablica informacyjna. Zamówiło ją miasto, ma odkłamywać historię więźniarek. Stara tablica też ma być za jakiś czas wymieniona.

GERDA WEISSMANN-KLEIN

Więźniarka obozu w Grünbergu i uczestniczka Marszu Śmierci. W 1995 r. stacja HBO nakręciła o niej oscarowy dokument „One Survivor Remembers”, a w 2011 r. Barack Obama odznaczył Medalem Wolności.

WSPOMNIENIA GERDY WEISSMANN-KLEIN

Myślę o Grünbergu z wielkim smutkiem. Tamtejsze okrucieństwo rozgrywało się w pięknej scenerii. Łagodne, pokryte winnicami wzgórza na tle szafirowego nieba zdawały się z nas kpić. (…)

Pomaszerowałyśmy do fabryki. A była to modelowa niemiecka fabryka. Podobno rok wcześniej oprowadzali po niej zagranicznych gości. Architektura, wystrój, maszyny, wszystko było piękne, musiałam przyznać. Z przodu stał budynek biurowy, jego liczne i nieskazitelne okna górowały nad dużymi kwietnikami w kształcie gwiazd, wzdłuż murów fabryki rosły setki krzewów różanych, a wzdłuż ścieżek stały kwietniki z kwitnącymi tulipanami.

Zaprowadzili nas do pomieszczenia przędzalniczego. I ujrzałam tam te dziewczęta, żywe kościotrupy o żółtawoszarej skórze rozciągniętej ciasno na wystających kościach policzkowych, w miejscu ich ust ziały szerokie czarne dziury, zęby im wybito lub zgniły. Biegały pomiędzy maszynami przędzalniczymi i łączyły zerwane nici cieniutkimi palcami. Ich wycieńczone oczy i opuchnięte szczęki kontrastowały z szybkimi nogami i zręcznymi dłońmi.

Odesłali mnie do jednej z tych monstrualnych maszyn. Myślałam, że nigdy się nie nauczę, jak na niej pracować, jak wiązać węzły, zanim szybko pracujące urządzenie zmiażdży mi palce. Gdzie nie spojrzałam, przędza była rozerwana. Biegałam od jednej do drugiej, aż do całkowitego wyczerpania. Najgorsza była suchość i ból gardła od unoszącego się w powietrzu kurzu i strzępków.

Co dwa miesiące dziewczęta z przędzalni szły na prześwietlenie. Za każdym razem u wielu z nich wykrywano gruźlicę. Od razu wywozili je do Auschwitz. Przędzalnia odpowiadała za największy przemiał dziewcząt i ogromnie bałyśmy się tych badań.

* Fragment książki Gerdy Weissmann-Klein „Wszystko za życie”, tłum. Mateusz Grzywa.

Andrzej Kirmiel, założyciel Lubuskiej Fundacji Judaica

Bardzo się cieszę, że w tym roku obchody, które do tej pory były organizowane oddolnie, nabiorą oficjalnej, miejskiej rangi. To bardzo ważne, by pamięć o najdłuższym Marszu Śmierci II wojny światowej dotarła jak najszerzej do mieszkańców Zielonej Góry. Wciąż nie zdajemy sobie sprawy ze znaczenia tej daty. 29 stycznia 1945 r. był dniem, w którym Zielona Góra na trwałe zapisała się w historii Zagłady i historii powszechnej. W oczy wciąż kłuje napis na PRL-owskiej tablicy pamiątkowej przy ul. Wrocławskiej, gdzie nie ma słowa, że więźniarkami były Żydówki. Dobrze, że to będzie zmienione.

Aleksandra Mrówka Łobodzińska, autorka książki „One szły do maja. Historia najdłuższego Marszu Śmierci II wojny światowej”

Książkę starałam się napisać przede wszystkim z szacunkiem i nieskrywanym podziwem dla jej bohaterek oraz ich heroicznego wysiłku. Z najwyższą starannością zapisywałam każde nazwisko, fragment opowieści, szczegół. Chciałabym, by pamięć o tym, co przeszły więźniarki, była kultywowana.

Dwie ewakuacje z Grünbergu przerodziły się w marsze poniżenia, cierpienia, głodu i morderstw. Kolejno: ponad 500 i 800 przebytych kilometrów. Pieszo, w śniegu, najczęściej bez butów. Około 2600 więźniarek, z których przeżyło nie więcej niż 300. Ponad 100 dni piekła.

MARSZ ŚMIERCI

Na początku 1945 r. Armia Czerwona coraz szybciej przesuwała się na zachód. Niemcy starali się zacierać ślady swoich zbrodni. Likwidowali obozy koncentracyjne, niszczyli dokumentację, a tam, gdzie było to możliwe, ewakuowali więźniów. Takie wielokilometrowe marsze więźniów, pędzonych w koszmarnych warunkach przez załogi obozów, są nazywane Marszami Śmierci.

28 stycznia 1945 r. do Grünbergu dotarła piesza grupa około 1700, wycieńczonych węgierskich Żydówek z obozu w Schlesiersee (dziś Sława). Wcześniej były więzione w Auschwitz.

29 stycznia Niemcy ewakuowali obóz w Grünbergu. Wyruszył stąd najdłuższy Marsz Śmierci II wojny światowej. Liczył około 2600 więźniarek, pędzonych kilkaset kilometrów w morderczych warunkach. Gehennę przeżyło zaledwie 300 z nich. Pozostałe zostały zabite przez Niemców, zmarły z zimna, głodu, wyczerpania.

Kobiety podzielono na dwie grupy, po 1300 osób. Pierwszą pędzono ponad 500 km w kierunku obozu w Bergen-Belsen. Drugą - 800 km w kierunku obozu w Dachau, a ostatecznie miejscowości Volary w Czechach. Nieliczne więźniarki, które tam dotarły, 6 maja zostały wyzwolone przez żołnierzy amerykańskich.

PROGRAM OBCHODÓW

środa, 29 stycznia

* 16.30 - Marsz pamięci. Zbiórka na cmentarzu żydowskim przy ul. Chmielnej/Wrocławskiej, skąd przejdziemy pod kamień pamiątkowy w miejscu synagogi na pl. Powstańców Wielkopolskich. Po drodze zatrzymamy się przy ul. Wrocławskiej na terenie dawnego obozu. Będzie tam nowa tablica informacyjna.

* 18.00 - Muzeum Ziemi Lubuskiej. Wystąpienie prezydenta Zielonej Góry. Krótki wykład nt. historii. Odczytanie wspomnień Gerdy Weissmann-Klein, więźniarki obozu w Grünbergu i uczestniczki Marszu Śmierci. Recital fortepianowy Katarzyny Wasiak.

(sp)