Mamy dość starego bruku, chcemy mieć porządną drogę!
Stoję w centrum Suchej i nie mogę nadziwić się urodzie miejscowości. Biały puch pokrywa wszystko. W połączeniu z alejami dostojnych drzew i domami, które przycupnęły przy drodze, tworzy to iście bajkową scenerię. Ech... Pięknie tu...
- Taaak! Jest pięknie! Ale jak śnieg się stopi, to już tak bajkowo nie będzie. Proszę tu przyjechać, jak będą roztopy. Zmieni pani szybko zdanie – Agnieszka Buczko dziarsko macha szuflą. Właśnie odgarnia śnieg na przystanku autobusowym. Jak na drobną kobietkę radzi sobie doskonale.
– Ja to nawet cieszę się z tej zimy, chociaż przez śnieg mam więcej roboty. Ale przynajmniej pozakrywało te wszystkie dziury w drodze. Teraz jest równiutko – tłumaczy pani Agnieszka. – A tak, stary bruk się zapada, kałuże wielkie się robią, a samochody rozchlapują to na przechodzących ludzi.
- Nie tylko ludziom się dostaje. Niech pani spojrzy na nasz dom – pokazuje Stefania Jagiełowicz. – Trzeba było płot dodatkowo zabezpieczyć, od drogi zasłonić, bo woda i błoto spod kół samochodów rozpryskują się na pół ściany. Syn już nie może na te zacieki patrzeć i chce elewację robić. Ale ja wiem, czy jest sens, skoro zaraz znów będzie zabrudzona?
Pani Stefania uważa, że po takiej nierównej drodze, gdzie po bokach tworzą się potężne kałuże, kierowcy powinni przede wszystkim wolniej jeździć, nie tak ostro, jak to niektórzy potrafią. – Remont drogi jest najważniejszy, bo to nam wszystkim życie teraz uprzykrza. Ale przydałoby się też elewację naszego kościółka odnowić – przyznaje kobieta. – Na dach się składaliśmy, zrobili, ale to nie wszystko, wilgoć jest, odmalować też to trzeba.
- Ja nie będę oryginalny – uśmiecha się zza płotu Stefan Brzozowski. - Postawiłbym przede wszystkim na remont drogi. Ciężko się po takim bruku jeździ, trudno jest się też dwóm samochodom wyminąć, bo wąsko. A jak nie można drogi wybudować, to chociaż przydałoby się ją porządnie połatać. Bo wiosną to tu jest tragicznie, proszę mi uwierzyć. I ja panu Stefanowi wierzę, bo jak tu nie wierzyć człowiekowi, który już pół wieku w Suchej mieszka... – O, to była zupełnie inna miejscowość kiedyś. Równie ładna, to trzeba przyznać – zapewnia. – Ale teraz jak się rozrosła, jak tu chętnie się ludzie sprowadzają, domy stawiają. Będzie jeszcze piękniej! Tylko niech tę drogę zrobią. O kanalizacji to na razie możemy pomarzyć, ale może, jak tu mieszkańców będzie przybywać, to kto wie...
- To jest podstawa! – kieruje palec w dół Andrzej Miś. Oczywiście pokazuje nim drogę. – Domy tu się budują, jeździ ciężki sprzęt i rozwala ten stary bruk jeszcze bardziej. Wie pani, że tu co dwa lata trzeba samochód wymieniać? Bo nie opłaca się naprawiać maszyny. A na tych nierównościach to tłumiki masowo się urywają – tłumaczy pan Andrzej. – Ja mam dosyć, jak tak dzień w dzień muszę pokonywać ten rozwalony odcinek drogi.
- Ja też uważam, że trzeba skupić się na jednej, poważnej sprawie. I jak będą pieniądze, to drogę zrobić – dodaje Stanisław Perdon. – Bo tematu kanalizacji to raczej nikt nie podejmie. Gazu sieciowego też może się doczekamy dopiero wtedy, jak tu więcej ludzi się pobuduje. Panowie wskazują jeszcze na wielkie, rozłożyste dęby rosnące przy drodze. A co z nimi? Piękne są... – Tak. I wiekowe. A te gałęzie zwisające tuż nad drogą to takie suche, że lada moment spadną. Trzeba coś z nimi zrobić. Bo jak to tak, drzewo oszczędzamy, bo ciąć szkoda, a człowieka nie będzie szkoda, jak mu konar na głowę spadnie i zabije? – mówią.
Na drogę, o dziwo, nie narzeka Honorata Oleksy. – Bo ja akurat i chodnik, i porządną drogę koło domu mam – przyznaje z uśmiechem pani Honorata. – A na co wydać w Suchej pieniądze, spytałabym młodych, bo to ich przyszłość. Mnie do szczęścia przydałyby się autobusy w sobotę i niedzielę, bo chętnie odwiedziłabym rodzinę w Zielonej Górze. I może jeszcze trochę więcej rozrywki w Suchej potrzeba, z przyjemnością wybrałabym się na jakiś festyn.
- Dzieci i młodzież mają co u nas robić, jest plac zabaw, świetlica, jedynie przydałoby się naszą remizę powiększyć, żeby właśnie dla tych najmłodszych było więcej miejsca, bo oni tu do strażaków kątem przytuleni – mówi Dariusz Andryk z miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej. I dodaje po cichutku: – A my, strażacy, o nowym wozie marzymy, bo to auto już mocno jest wysłużone, choć wciąż na chodzie... Daria Śliwińska-Pawlak