Nocne liczenie głosów
Niedziela, 22.00, urząd gminy
Zaczyna się miło. Bez przeszkód docieramy do pokoju 105. To w nim pracuje gminna komisja wyborcza. Drzwi szeroko otwarte, owalny stół, filiżanki, ciastka i cukierki. Wśród nich krówki przystrojone gminnym herbem. Panie częstują z uśmiechem. Niebo w gębie. Poza jednym nadgorliwym strażnikiem, nikt nas nie zaczepia.
Sympatycznie gwarzymy z szefową komisji, Mariolą Szkwarek, o trudach całego dnia.
Niedziela, 22.30, urząd gminy
Dzwonią komórki członków komisji. Gwałtowna zmiana nastroju. Ktoś z łoskotem zatrzaskuje drzwi do pokoju 105. Słyszymy szmer podnieconych głosów. Na dziennikarskiej ławeczce dochodzimy do zgodnego wniosku – telefonicznie dostali wyniki referendum. Nabieram głębokiego wdechu i otwieram drzwi do 105. Koniec Wersalu. – Panu nie wolno tu wchodzić – gniewnie strofuje mnie szefowa komisji. Jak uczniak, przepraszam i uciekam.
Bez problemu wchodzą tam gminni strażnicy i urzędnicy. Ich nikt nie wygania.
Niedziela, 22.45, urząd gminy
Dudnią kroki. Na pustym korytarzu robi się tłok. To członkowie komisji z Raculi. Przywieźli wór z kartami do głosowania. Jako pierwsi. Po chwili w internecie są już wyniki. Panie znikają w 105. Panowie rozpływają się niczym duchy we mgle. Pozostajemy z workiem. Sam na sam. Bez świadków. Fotografujemy worek. – Prowokują nas? – dziennikarska ławka snuje gorączkowe domysły. – A może schowamy im worek, np. w toalecie? – kpimy głośno. W końcu komisja zabiera worek.
Niedziela, 23.00, urząd gminy
Z letargu budzi nas trucht wicewójta Ireneusza Bogucewicza. – Co on tak gna, nawet się nie przywitał, czyżby już poznał końcowy wynik? – ławka spekuluje bez specjalnego zdziwienia.
Pod 105 robi się gwarno. Członkowie komisji z Raculi wędrują to w lewo, to w prawo. Mariola Szkwarek wychodzi ze swojej twierdzy. – Jak głosowano w Raculi – pytamy. – Dobrze – pada krótka odpowiedź. – Kto wygrał? – dociskamy. - Jak będziemy mieli wyniki, wtedy powiemy – ucina gniewnie.
Na szczęście po korytarzach zawsze krąży jakaś przyjazna dziennikarzom dusza. – W Raculi 599 za i 479 przeciw - szepcze „korytarz”.
Niedziela, 23.15
Rafał Nieżurbida, lider społecznego komitetu blokującego połączenie, dzwoni do Andrzeja Locha, dziennikarza TVP Gorzów. Po wymianie wstępnych uprzejmości, Nieżurbida przekazuje nieoficjalne wyniki referendum.
Niedziela, 23.45, Zawada
Samochód gminnej straży przyjeżdża po worek z głosami i przewodniczącą komisji wyborczej w Zawadzie. Odmawia ona wywieszenia pisemnego komunikatu na drzwiach lokalu wyborczego. – Wywiesimy wyniki, jak rozliczymy w gminie - zapowiada. W lokalu gaśnie światło. Szefowa znika w samochodzie.
Niedziela, 24.00, urząd gminy
Na następne worki przyszło nam czekać do północy. I choć niektóre telefony w 105 kończyły się gromkimi brawami, to surowa mina Marioli Szkwarek mówiła nam tylko jedno: – Nie dowiecie się niczego. „Korytarz” wie swoje: - W Przylepie przeciwnicy zdobyli 36 głosów przewagi.
Poniedziałek, 0.40, urząd gminy
Strażnicy przywożą kolejne worki. Komisja milczy. „Korytarz” wylicza: – W Starym i Nowym Kisielinie około 500 głosów przewagi dla połączenia. W Łężycy ponad 200 głosów przewagi dla połączenia. Zawada, 200 głosów przewagi dla przeciwników. Drzonków, 35 głosów przewagi na tak. W Ochli tylko 7 głosów przewagi dla połączenia – padają kolejne nieoficjalne, bo „korytarzowe’ odpowiedzi.
Na internetowym forum Radia Zachód, ktoś napisał, że Robert Gromadzki pogratulował miastu wygranego referendum. Główkujemy:- Skąd osobisty doradca wójta zna tajne dane?
Poniedziałek, 1.40, urząd gminy
Po nieznośnie długim oczekiwaniu, Mariola Szkwarek pojawia się w drzwiach 105. W ręku trzyma końcowy protokół. Prosimy o wykonanie fotokopii. Po chwili wahania, uwzględnia naszą prośbę. Fotografujemy dokumenty. - Ponad 7 proc. przewagi dla zwolenników połączenia, ok. 55 proc. frekwencji – półgłosem przeliczamy wyniki.
Pracownicy urzędu starannie przyklejają oficjalny komunikat na drzwiach wejściowych. Referendum za nami. Na stronie internetowej gminy do dzisiaj nie ma ani słowa o wynikach. Za to jest informacja np. o zbliżającym się turnieju latawców.
Piotr Maksymczak