Śmieciarki na sesji rady gminy

1 Grudzień 2013
- Nie uchwalajcie regulaminu, bo w ten sposób zlikwidujecie nasze miejsca pracy – apelowali do gminnych radnych związkowcy z ZGKiM.

Piątkowa sesja rady gminy tym razem odbyła się w wyremontowanej świetlicy w Ochli. I to pod świetlicą pojawiło się kilkudziesięciu pracowników Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Rozciągnęli transparenty: „Nie chcemy drugiego Neapolu”, „Uchwalając regulamin likwidujesz miejsca pracy swoich wyborców”, „Wprowadzając obcy kapitał wywozisz pieniądze za granicę”. W odwodzie stały jeszcze dwie, oflagowane śmieciarki.

- Chcecie tutaj wysypać śmieci? – pytam się zdziwiony.

- Nie! My chcemy je wywozić! – słyszę w odpowiedzi.

Chodzi o ostatni punkt programu sesji – uchwalenie regulaminu czystości porządku na terenie Gminy Zielona Góra.

- Przyjechaliśmy tutaj, by prosić rannych o nieuchwalanie tego regulaminu. Jego uchwalenie zmusi Zielonogórski Związek Gmin do ogłoszenia przetargu na wywóz odpadków z terenu tych gmin, czym teraz zajmuje się ZGKiM. Wykonujemy te usługi rzetelnie i solidnie – tłumaczył Robert Modelski, wiceszef zakładowej Solidarności.

O co chodzi? Zgodnie z tzw. ustawą śmieciową od 1 lipca to gminy stają się odpowiedzialne za gospodarkę śmieciową na swoim terenie. Doprowadziło to w kraju do wielu zawirowań i podniesienia cen. W Zielonej Górze, gminie Zielona Góra, Świdnicy i Czerwieńsku zajmuje się tym Zielonogórski Związek Gmin, który do tej pory nie ogłosił obowiązkowego przetargu na wywóz nieczystości.

- Mamy dobry zakład komunalny, dobrze zorganizowaną gospodarkę śmieciową, w którą zainwestowaliśmy miliony. Ogłoszenie przetargu może doprowadzić do upadku ZGKiM, straty ponad setki miejsc pracy i zmarnowania drogiego sprzętu – wielokrotnie powtarzał prezydent Janusz Kubicki.

Przetarg jest obowiązkowy. Żeby jednak go ogłosić radni muszą uchwalić regulamin porządkowy. A tego nie zrobili.

- Proszę was, nie uchwalajcie regulaminu – apelował Wiesław Twarkiewicz, szef Solidarności w ZGKiM, któremu udzielono głosu na początku obrad. – Głównym kryterium w przetargu jest cena. Wielkie zagraniczne firmy najpierw je zaniżają, a gdy nie ma już konkurencji to je podnoszą. Tak było ostatnio w Sulechowie. A my nie możemy działać poniżej kosztów. Stracimy pracę! Głosujac za uchwaleniem regulaminu przyczynicie się pośrednio do likwidacji dużej części ZGKiM-u, w którym pracownikami są nie tylko mieszkańcy Zielonej Góry, ale w dużej mierze również mieszkańcy waszej giny. Na 150 osób zajmujących się odpadami 30 jest mieszkańcami gminy. Jeżeli za wywożenie śmieci płacimy firmie miejskiej, to zostają one na miejscu, a nie wyjeżdżają za granicę.

Związkowcom chodzi o czas. W czwartek jeden z punktów ustawy zakwestionował Trybunał Konstytucyjny. Jednak najważniejsza jest skarga Inowrocławia, któremu nie podobają się właśnie obowiązkowe przetargi. Uważa, że prawo do tego powinny mieć też miejskie spółki. Skarga prawdopodobnie zostanie rozpatrzona w styczniu.

- Trzeba znaleźć jakieś wyjście, przecież wszyscy jedziemy na jednym wózku – odpowiadał związkowcom wójt Mariusz Zalewski. – Do uchwalenia regulaminu przymusza nas prawo. Już to zrobiły Świdnica i Czerwieńsk. Troszczymy się żeby nikt nie stracił pracy i śmieci były wywożone. Proszę nas nie traktować jako jedynej rady, która wam szkodzi.

- Jesteśmy zadowoleni z waszej pracy. Wasze usługi są profesjonalne. To przepisy prawa nas obligują do uchwalenie regulaminu – dodał radny Krzysztof Wołczyński, który zasiada we władzach Zielonogórskiego Związku Gmin.

Radni zajęli się obradami a związkowcy pojechali do pracy. – Mam nadzieję, że jednak pomyślą o nas i nie będą chcieli większego bezrobocia w gminie. Ja chcę zachować pracę. My swoje obowiązki wykonujemy dobrze – mówił Paweł Burek z Nowego Kisielina, pakując transparent do samochodu.

Godzinę później radni wrócili do tematu. Decyzji nie podjęli i przegłosowali przerwę w obradach do piątku, do godz. 8.00. Został im tylko jeden punkt – regulamin śmieciowy.

- Już o tym dyskutowaliśmy na komisjach. Mieliśmy podzielone zdania. Mówiłam: nie wychodźmy przed szereg. Głosujmy teraz. Ja solidaryzuję się z pracownikami – mówiła radna Antonina Ambrożewicz-Sawczuk. Jednak radni nie chcieli głosować. Dali sobie tydzień czasu na przemyślenia.

(tc)