Związkowcy chcą podwyżek w miejskich instytucjach
To już coroczny rytuał. W styczniu rozpoczyna się dyskusja o wysokości podwyżek w urzędzie miasta i instytucjach od niego zależnych. Związkowcy, chcąc zająć dobrą pozycję negocjacyjną, eskalują żądania. Prezydent, z tego samego powodu, minimalizuje możliwości budżetowe miasta. Tegoroczne negocjacje toczą się w cieniu połączenia miasta i gminy. Liczba pracowników finansowanych wprost lub pośrednio z miejskiej kasy wzrosła do ponad 3 tys. osób (bez nauczycieli). Chodzi więc o naprawdę duże kwoty, idące w miliony złotych.
- Przypominam, że w tym roku będziemy musieli dodatkowo przelać na konto starostwa ok. 5 mln zł. To cena za zgodę za nasze połączenie – przypomniał prezydent.
Związkowcy zagrali ostro. Zażądali aż 450 zł podwyżki na tzw. etat przeliczeniowy. Ale najpierw zaproponowali, aby dziennikarze opuścili salę. Prezydent natychmiast zaprotestował: - Mamy mówić o pieniądzach publicznych, pochodzących z podatków. Mieszkańcy mają prawo wiedzieć, co się dzieje z ich pieniędzmi.
Dziennikarze zostali. Związkowcy ruszyli do ataku.
- Nie chcemy groszowych podwyżek, które bardziej obrażają niż cieszą – argumentowały panie bibliotekarki z WiMBP. Podobnie uważają związkowcy z urzędu miasta, dla których tegoroczne podwyżki mają być przede wszystkim narzędziem rekompensującym brak istotnych podwyżek w ubiegłych latach. Trochę inny pogląd mieli licznie przybyli związkowcy z MZK. Im bardziej chodzi o rezygnację z zeszłorocznej zasady, wedle której podwyżki dostali przede wszystkim najmniej zarabiający.
Podczas prawie dwugodzinnej dyskusji padło wiele emocjonalnych wypowiedzi. O biedzie, o upokorzeniu, o niesprawiedliwości płacowej pomiędzy starymi pracownikami i tymi, którzy zatrudniani zostali w ostatnich latach.
- Polacy za mało zarabiają. Ale w miejskich instytucjach staramy się głównie chronić miejsca pracy, by nikogo nie trzeba było zwalniać. Pamiętajcie, że w niektórych samorządach już zwalniają ludzi. U nas nie ma takiego problemu – prezydent Kubicki próbował temperować płacowe apetyty związkowców.
Ostatecznie ustalono, że prezydent spotka się ze związkowcami ponownie, 16 lutego. Do tego czasu, związkowcy opracują wspólną propozycję, jak mają być dzielone podwyżki, nie przesądzając ich ogólnej kwoty.
- Do naszego ponownego spotkania będę już wiedział, jakie będą tegoroczne możliwości budżetu miasta. Teraz mogę odpowiedzialnie podpisać się tylko pod propozycją 50 zł podwyżki na jeden etat przeliczeniowy – zakończył spotkanie Janusz Kubicki.
(pm)