Zielonogórskie połączenie wzorem

9 Wrzesień 2016
- Od początku zakładaliśmy, że to mieszkańcy podejmą decyzję, nie politycy. To założenie okazało się być najważniejszym ze wszystkich innych – tak prezydent Janusz Kubicki podsumował proces połącznia.

Zielona Góra przez trzy dni była gospodarzem Konwentu Przewodniczących Rad Miast Wojewódzkich RP. Jednym z ciekawszych punktów obrad była dyskusja na temat najbardziej pożądanych kierunków rozwoju samorządu gminnego w Polsce. Impulsów do dyskusji dostarczył wykład prof. Czesława Osękowskiego, który w godzinnym wystąpieniu szczegółowo omówił prace poprzedzające proces połączenia, batalię połączeniową oraz pierwsze miesiące tuż po decyzji Rady Ministrów, na podstawie której doszło do poszerzenia Zielonej Góry.

- Było bardzo wielu przeciwników połączenia, dlatego jedynym wyjściem było powierzyć proces połączenia niekwestionowanemu autorytetowi . Na prośbę prezydenta Janusza Kubickiego, trudnej roli koordynatora połączenia podjął się prof. Czesław Osękowski – już na wstępie zaznaczył Adam Urbaniak, przewodniczący zielonogórskiej rady miasta.

Na początku grudnia br. ma się ukazać publikacja książkowa Cz. Osękowskiego, która krok po kroku, poczynając od diagnozy prawnej i finansowej, opisuje wszystkie działania kluczowe dla sukcesu połączenia.

- Cała miejska kampania połączeniowa oparta została o koncepcję przygotowaną przez prezydenta Janusza Kubickiego. Jej filarem było maksymalne uspołecznienie całego procesu. Do połączenia by nie doszło, gdyby nie ciągły dialog z mieszkańcami – przypomniał Cz. Osękowski.

Poniżej przytaczamy najbardziej charakterystyczne wypowiedzi, które padły podczas dyskusji, po wykładzie.

- Procedura połączenia zaproponowana i wdrożona przez Zieloną Górę warta jest dokładnego rozpoznania. Pomysł połączenia oparty o koncepcję całościową, czyli łączymy całą gminę, nie pojedyncze sołectwa, okazał się być znacznie bardziej skuteczny od procedury zastosowanej w Rzeszowie. My przyłączaliśmy pojedyncze sołectwa, doprowadzając do konsolidacji okolicznych wójtów, którzy stanęli na głowie, aby nie dopuścić do kolejnych połączeń. W efekcie przegraliśmy ostatnie referendum w tej sprawie. Dziś, musimy zaczynać proces połączenia niemal od zera, mając za plecami wrogość okolicznych gmin – relacjonował Waldemar Szumny, wiceprzewodniczący  rzeszowskiej rady miasta.

Grzegorz Ganowicz, przewodniczący poznańskiej rady miasta ostrzegł przed mechanicznym powielaniem zielonogórskiego modelu połączenia dwóch gmin.

- Każde miasto, każda gmina może mieć inną, specyficzną sytuację. Poznań jest otoczony przez bardzo bogate gminy. One obawiają się, że miasto zechce wykonać skok na ich budżety, stąd wielki dystans do połączeniowych propozycji. W ich przypadku nie zadziała zielonogórski magnes w postaci np. Funduszu Integracyjnego czy bonusa ministerialnego, musimy szukać innych rozwiązań – stwierdził G. Ganowicz.

Z ciekawym spostrzeżeniem podzielił się Tomasz Kacprzak, przewodniczący łódzkiej rady miasta. Mówca przypomniał, że Łódź ma duże problemy z zahamowaniem procesu wyludniania centrum Łodzi.

- Mamy bardzo dużo wolnych terenów na obrzeżach miasta, w efekcie mieszkańcy wyprowadzają się na tzw. wieś, generując liczne problemy w postaci kosztownej budowy nowych dróg, doprowadzania sieci wodnych i kanalizacyjnych oraz budowy szkół i przedszkoli. Dlatego od kilku lat idziemy w przeciwnym kierunku – mopcno promujemy osiedlanie się w mieszkaniach położonych w centrum Łodzi – opisywał T. Kacprzak.

Reakcja prezydenta Janusza Kubickiego była natychmiastowa: - Ten problem jeszcze przez wiele lat nie będzie dotyczył Zielonej Góry, mamy w jej „starej” części sporo miejsca pod budownictwo wielorodzinne, budownictwo jednorodzinne będzie się lokalizowało w dzielnicy Nowe Miasto, zgodnie z oczekiwaniami jej mieszkańców, którzy przez całą kampanię połączeniową podkreślali swą niechęć do budowy bloków pod oknami ich domków.

Podziw dla zielonogórskiego modelu połączenia miasta i gminy wyraził Bogusław Kośmider, przewodniczący krakowskiej rady miasta, który zapowiedział, że Kraków podąży zielonogórską drogą za 4-5 lat.

- W Krakowie nie będą miały żadnej szansy próby administracyjnego, czyli siłowego połączenia z okolicznymi gminami. Mieszkańcy nigdy tego nie zaakceptują. Na podstawie dobrowolnego połączenia zyskalibyśmy nawet 500 mln zł rocznie – szybko wyliczył krakowski gość.

(pm)