Rada miasta. Gorący spór o kworum
Wtorkowa sesja rady miasta zapowiadała się na wyjątkowo spokojną, wręcz nudną. Długi program sesji wypełniony był projektami tzw. uchwał technicznych, które same w sobie nie zawierają żadnego ładunku kontrowersji. I właśnie podczas takiej „technicznej” sesji doszło do wyjątkowej erupcji emocji.
Zaczęło się niewinnie. Od wystąpienia Ryszarda Majewskiego, przemawiającego w imieniu mieszkańców z rejonu ulic: Władysława Orkana i Mieczysława Karłowicza. Pan Ryszard poprosił radnych, aby zachowali dotychczasowe funkcje terenu wykorzystywanego przez mieszkańców na plac zabaw i boisko.
- Na naszym osiedlu doszło do zmiany pokoleniowej, pojawiło się bardzo dużo mam z dziećmi. Ten teren idealnie nadaje się na plac zabaw, zachowując stare kasztanowce, mające ponad 100 lat. Ten teren nie nadaje się pod budownictwo mieszkaniowe, bo gruntowe wody są już poniżej metra – przekonywał R. Majewski.
Projekt zmiany planu zagospodarowania przestrzennego przewidywał wykorzystanie części terenu pod zabudowę szeregową, bez ingerencji w kasztanowce. Wedle wiceprezydenta Dariusza Lesickiego:- Na tym samym osiedlu jest dużo kompleksów zieleni, bez większego problemu zorganizujemy plac zabaw w innym, niezbyt odległym miejscu. Podobną opinię wyraził Mariusz Rosik, lesnik z zawodu:- to osiedle otoczone jest lasem, wszędzie są drzewa. Likwidacja samosiejek nie wpłynie na walory rekreacyjne tego terenu.
Argumenty za przyjęciem projektu zmian nie przekonały radnych PiS.
- Ta uchwała na pewno będzie oprotestowywana przez mieszkańców, będziemy mieli kolejny zapalny punkt na mapie miasta – ostrzegała Bożena Ronowicz. Wtórował jej szef klubu PiS, Piotr Barczak:- Zrobiliście wała mieszkańcom tego osiedla. Najpierw byliście za utrzymaniem istniejącego placu zabaw i pasa zieleni, aby po wyjściu pana Majewskiego zarządzić raz jeszcze głosowanie, z zupełnie odwrotnym wynikiem.
Najgłośniej protestowała Eleonora Szymkowiak:- W ten sposób to można nawet pogodę uchwalić.
Klub radnych PiS, w proteście odmówił udziału w dalszych głosowaniach. Pomiędzy Andrzej Brachmańskim (klub Zielona Razem) i Jackiem Budzińskim (PiS) natychmiast rozwinęła się politologiczna dyskusja: kiedy jest a kiedy nie ma tzw. kworum. Oliwy do ognia dolewały proceduralne błędy innych radnych, mających problemy z wyborem prawidłowych przycisków na pulpitach do głosowania.
Podczas dalszego procedowania dochodziło do kolejnych „zabawnych” sytuacji, kiedy to kilkukrotnie trzeba było zarządzać reasumpcję głosowań nad wnioskiem o reasumpcję głosowania...
Coraz brutalniejszą kłótnię przerwał prowadzący obrady, Marcin Pabierowski, ogłaszając przerwę obiadową. Dyskusja „wylała” się przed ratusz. Każdy z „obozów” utwierdzał się w swych racjach, szukając prawniczego wzmocnienia w telefonicznych konsultacjach.
- Być może ogłoszenie przerwy w obradach, aż do najbliższego poniedziałku, będzie jedynym rozsądnym wyjściem z tej paskudnej sytuacji – Marcin Pabierowski gorączkowo szukał wyjścia z sesyjnego pata.
Tuż po przerwie na salę obrad powrócił Adam Urbaniak, przewodniczący rady. Z jego prawniczym autorytetem liczą się wszystkie kluby. Przewodniczący dobrze o tym wie. Tonem nieznoszącym sprzeciwu złożył formalny wniosek o powtórzenie głosowania. Rada wniosek przyjęła. Ale los musiał i tym razem dopisać złośliwą pointę. Tuż po podliczeniu głosów, radny Andrzej Brachmański zażądał ponownej reasumpcji głosowania.
- Teraz to moja maszynka do głosowania się zacięła – protestował radny.
Podajemy wynik ostatecznego głosowania: za przyjęciem projektu uchwały opowiedziało się 12 radnych, 1 osoba się wstrzymała, przeciw nie było żadnych głosów, jako nieobecnych (choć byli na Sali obrad) odnotowano 6 radnych.
(pm)
Fot: Krzysztof Grabowski