Miasto nie składa broni w sprawie nowej strefy
Ministerstwo Klimatu i Środowiska nie wydało zgody na wyłączenie z produkcji leśnej 56 ha sosnowego lasu gospodarczego przy S3 w okolicy os. Pomorskiego i Mazurskiego, blokując tym samym powstanie nowej strefy przemysłowej i Europejskiego Centrum Elektromobilności. Wojciech Grochala, dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Zielonej Górze tłumaczył tę decyzję względami społecznymi. - Są to lasy mające znaczenie dla społeczności lokalnej oraz miasta - przekonywał w mediach W. Grochala.
Świetny teren pod inwestycję
Decyzja ministerstwa wzbudziła kontrowersje, nie jest tajemnicą, że w obecnej strefie inwestycyjnej w Nowym Kisielinie brakuje już miejsca dla kolejnych firm. Z kolei zbudowanie Europejskiego Centrum Elektromobilności przy współpracy z Polską Izbą Rozwoju Elektromobilności może potencjalnie przenieść Zieloną Górę do technologicznej pierwszej ligi i zapewnić miastu rozwój na lata. Sama lokalizacja wydaje się idealna, blisko drogi szybkiego ruchu, z możliwością budowy bocznicy kolejowej czy podłączenia mediów.
- Nie ma lepszego terenu pod taką inwestycję w Zielonej Górze. Dlatego sądzę, że w tej kwestii mogły wziąć górę pewne względy polityczne - twierdzi wiceprezydent Dariusz Lesicki. - Choć docelowo cała strefa ma liczyć 400 ha, na razie wystąpiliśmy jedynie o 56 ha pod stworzenie ECE. Ten projekt daje szansę, że nasze dzieci i wnuki będą miały lepszą przyszłość, stabilną pracę w nowoczesnych firmach. To szansa dla Zielonej Góry i dla Polski. Mieszkańcy są tego świadomi, dlatego w badaniach sondażowych 80 proc. respondentów opowiedziało się za stworzeniem tam nowego obszaru gospodarczego.
Urząd miasta zaproponował, że w zamian za teren przy S3 odda Lasom Państwowym aż 250 ha gruntów w innej lokalizacji. - Z punktu widzenia ekologii 250 ha lasów stworzy pięć razy więcej tlenu niż 50 ha i pochłonie pięć razy więcej CO2. Na wnioskowanej działce znajduje się las gospodarczy i już wycięto 10 ha, w planach jest kolejna duża wycinka. Tam z ziemi wystają teraz pieńki, jestem ciekaw jaką to spełnia funkcję, raczej nie ochronną czy rekreacyjną - przekonuje D. Lesicki.
Szansa może się nie powtórzyć
- Europejskie Centrum Elektromobilności to wielka szansa dla województwa, a przede wszystkim dla miasta, która w najbliższych dziesięcioleciach może się już nie powtórzyć - uważa Bartosz Kubik, prezes zielonogórskiej Ekoenergetyki. - Elektromobilność jest obecnie najszybciej rozwijającą się dziedziną gospodarki na świecie. ECE ma być generatorem wiedzy oraz technologicznego biznesu w regionie. Wynikiem działalności Centrum ma być stworzenie co najmniej pięciu globalnych firm technologicznych w branży elektromobilności oraz zapewnienie im wysoko wykwalifikowanej kadry. Wokół nich mają zlokalizować swoje fabryki międzynarodowe koncerny, które będą naturalnymi odbiorcami technologii wytworzonych przez zielonogórskie firmy.
Prezes Ekoenergetyki zauważa, że jednym z kluczowych elementów planu jest odpowiednio przygotowany grunt. - Bez tych terenów inwestycyjnych cała idea ECE nie ma sensu. Jeśli wykształcimy najlepszych ludzi oraz wyinkubujemy najlepsze firmy, ale nie będziemy mieć dla nich oferty, aby pozostali w regionie, to wyjadą lub przeniosą się do większych ośrodków, w tym za granicę - przekonuje B. Kubik.
Kłody pod nogi
Zdaniem wiceprezydenta Lesickiego do niekorzystnej decyzji ministerstwa przyczyniły się m.in. działania urzędu marszałkowskiego, który w marcu wydał negatywną opinię w kwestii wycinki pod inwestycję.
- To rzucanie nam kłód pod nogi. Ale decyzja marszałek Elżbiety Anny Polak pokazuje też brak konsekwencji w działaniu, przecież urząd marszałkowski pozytywnie zaopiniował zmianę Studium, współfinansuje inkubator elektromobilności - zauważa D. Lesicki.
Magistrat nie zamierza się poddać. - W dalszym ciągu będziemy starali się, aby całe przedsięwzięcie doszło do skutku - podkreśla wiceprezydent.
W tej sprawie urząd miasta nie jest osamotniony, za nową strefą ma lobbować m.in. poseł Jerzy Materna. - Potrzebujemy tej inwestycji dla całego Lubuskiego Trójmiasta. Na szczęście nic nie jest jeszcze przesądzone. Na pewno będę na ten temat rozmawiał z premierem Mateuszem Morawieckim - zapowiada lubuski polityk.
(md)