Zielona Góra będzie przyjazna dla mieszkańców
- Podczas pierwszej konferencji prasowej zdradził pan, że urodził się we Wrocławiu…
Jarosław Flakowski: - To prawda. Do Zielonej Góry przyjechałem w 2006 roku na uzupełniające studia magisterskie w zakresie nauk politycznych na Uniwersytecie Zielonogórskim. Zakładałem, że zostanę tutaj dwa, trzy lata. Życie jednak potoczyło się inaczej. Dostałem pierwszą pracę w urzędzie marszałkowskim i pomimo, że doktorat broniłem na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, z Zielonej Góry już nie wyjechałem. Ale z tego Wrocławia po 18 latach zostało mi to, że mieszkam w dobrej lokalizacji przy ul. Wrocławskiej.
- Co panu najbardziej spodobało się w Zielonej Górze?
- To bardzo sympatyczne, kompaktowe miasto, które jest skrojone dla człowieka, przyjazne dla mieszkańców. Może nie ma w nim takiej intensywności życia, jak w wielkiej metropolii, ale za to niemal wszędzie jest blisko. Osobiście jestem zwolenników idei miasta 15-minutowego, w którym mieszkańcy łatwo i wygodnie mogą załatwić wszystkie swoje życiowe sprawy, docierając w poszczególne miejsca w kwadrans. Chciałbym, abyśmy w Zielonej Górze rozwijali urbanistyczną koncepcję smart city, miasta inteligentnego, która zakłada rozwój obszarów miejskich w oparciu o technologie informatyczne i komunikacyjne. Sam często korzystam z miejskich autobusów, m.in. linii 0, 101, 25 i chciałbym, abyśmy w jeszcze większym stopniu skomunikowali osiedla odległe od centrum, np. w Krępie, Suchej. Kolejnym elementem transportowej układanki będzie budowa szybkiej kolei aglomeracyjnej. Musimy pamiętać, że Zielona Góra ma dziś tak naprawdę dwa centra, w śródmieściu oraz w strefie przemysłowej. One muszą być dobrze skomunikowane. Prezydent Marcin Pabierowski zapowiadał darmową komunikację autobusową dla mieszkańców. To nie był pusty slogan! W swojej pracy będę dążył do tego, aby udało nam się wprowadzić darmowe bilety dla wszystkich zielonogórzan możliwie szybko.
- Jakie inne obszary chciałby pan usprawnić w mieście?
- Musimy przeprowadzić kolejne inwestycje w zakresie gospodarki komunalnej. Choć obecnie ZGK funkcjonuje dobrze, należy pozyskać dodatkowe fundusze zewnętrzne np. z Krajowego Planu Odbudowy, aby sfinansować kolejne projekty infrastrukturalne w tym zakresie. Musimy działać już teraz, aby zabezpieczyć się na kolejne 20 lat. Na pewno ważna jest też edukacja ekologiczna, żeby kształtować świadomość młodych ludzi, uwrażliwić na potrzebę ochrony środowiska naturalnego.
- Wśród mieszkańców krążyły plotki o pomysłach prywatyzacji ZGK…
- Chciałbym temu kategorycznie zaprzeczyć, władze miasta nie mają takich planów. Zakład powinien działać biznesowo, tak aby finansować swoją działalność, ale jego celem nie jest generowanie zysku, tylko ułatwienie życia mieszkańcom. Natomiast elementem, który gospodarczo wzmocni Zieloną Górę będzie przyciągnięcie nowych prywatnych inwestorów, którzy stworzą dla młodych ludzi atrakcyjne miejsca pracy. Będę się na tym koncentrował, dzięki temu będziemy mogli zatrzymać zdolnych studentów w Zielonej Górze. Oni są przyszłością miasta. Na szczęście w tym względzie posiadamy już ważne atuty. Pracodawcy szukając lokalizacji pod inwestycję coraz częściej patrzą, czy w danym miejscu będzie się dobrze żyło pracownikom. I Zielona Góra taka jest! Mamy teatr, filharmonię, sieć szkół i przedszkoli na wysokim poziomie, coraz nowocześniejszy szpital. Warto, abyśmy w regionie postawili mocniej na turystykę. W moim przekonaniu jest to istotna gałąź przemysłowa, która generuje realne zyski i miejsca pracy. Zielona Góra ze swoimi tradycjami winiarskimi ma na tym polu wiele do zaoferowania.
- Współpraca to dla nowej władzy słowo klucz. Czy dotyczy to również stosunków polsko-niemieckich?
- Zdecydowanie. Ze względu na politykę poprzedniego rządu te rozmowy były w poprzednich latach trudne, panowała atmosfera nieufności, dotykająca pośrednio poziom samorządu. Myślę jednak, że teraz podczas rządów Koalicji Obywatelskiej ma to szansę się zmienić. Zielona Góra jest liderem współpracy transgranicznej, ale może warto pójść krok dalej? W moim przekonaniu ciekawym rozwiązaniem byłoby wzajemne gwarantowanie mieszkańcom darmowego transportu. Np. ktoś z Berlina przyjedzie pociągiem do Zielonej Góry, pokaże swój bilet i będzie mógł skorzystać za darmo również z naszych autobusów. I vice versa. Dla mnie ważna jest także współpraca z urzędem wojewódzkim oraz urzędem marszałkowskim. Z kolei w Warszawie zielonogórzanie mają sprawdzonego sojusznika w postaci wiceministra Waldemara Sługockiego. Panu posłowi mogę też osobiście podziękować, bo to właśnie on wiele lat temu zaszczepił we mnie miłość do Zielonej Góry.
- Dziękuję.
Maciej Dobrowolski