Warszawa ma Wilanów, Zielona Góra ma Zatonie
- Sołtys pewnie pęka z dumy kiedy słyszy, że turyści zaczynają zwiedzanie Zielonej Góry od Zatonia?
Krzysztof Sadecki: - Park jest świetnie wypromowany. Mamy gości z całej Polski i Europy. Turyści najpierw są w Zatoniu, potem w Palmiarni. To nasza perełka. Warszawa ma Wilanów, a Zielona Góra Zatonie. Zdradzę, że w Altanie Różanej coraz częściej odbywają się zaręczyny.
- Plac zabaw w parku to dobry pomysł?
- Poszerzymy ofertę parku, także dla dzieci. Rodzic musi czymś zająć pociechę.
- Goście proszą o więcej miejsc postojowych.
- Nowe parkingi to konieczność. Pierwszy na 50 miejsc planujemy przy placu zabaw w Marzęcinie. Rozwiążemy tam problem z zawracaniem autobusów szkolnych. Drugi mógłby powstać w sąsiedztwie ul. Strumykowej. Ta lokalizacja nie podoba się mieszkańcom. Rozumiem ich, ale rozumiem też turystów, którzy chcą zaparkować blisko parku. Kompromis to parking przy drodze do Niedoradza, na odcinku od informacji turystycznej w kierunku Altany Różanej. Wystarczy usunąć kilka drzew stwarzających zagrożenie i poszerzyć pobocze. Zyskamy około dwustu miejsc postojowych.
- Zatonie to nie tylko park…
- Mamy świetlicę sołecką, boisko wielofunkcyjne. Oświetliliśmy wiele uliczek.
- Najbliższe cele sołtysa?
- Mamy kanalizację, teraz priorytetem są drogi. Do remontu są cztery główne. W tym roku zajmiemy się Jaśminową. To ulica przy wjeździe ze „starej” Zielonej Góry do Zatonia. Następne w kolejce są ul. Świętojańska, Młyńska i Jęczmienna. Rozbudujemy centrum rekreacyjno-sportowe. A mamy tam m.in. boisko piłkarskie i plac zabaw. Zamontujemy kamery, bo zdarzają się dewastacje. Postawimy podwyższoną, zadaszoną scenę i ławeczki piknikowe.
- Słyszałem, że jest pan szeryfem Zatonia i na rowerze objeżdża teren?
- Jestem groźnym szeryfem (śmiech). Lubię porządek i denerwuje mnie np. śmiecenie. Staram się działać profesjonalnie, nie bryluję w mediach, a pracuję dla mieszkańców. Na rowerze jestem wszędzie. Kiedy jest ciemno, sprawdzam np. czy lampy świecą po zmroku.
- Druga kadencja jest łatwiejsza?
- Druga jest trudniejsza, bo część nowych mieszkańców jest roszczeniowa. Nie rozumieją, że sołtys i jego rodzina mają prawo do odpoczynku w weekendy i święta.
- Mieszkańcy dzwonią w niedzielę?
- Nie tylko. Podczas urlopu zadzwoniła mieszkanka z pretensjami. Zapewniłem ją, że odezwę się jak wrócę. Powiedziała, że sołtys nie ma urlopu.
- Rodzina obrywa za sołtysowanie?
- To nieuniknione. Na rodzinę zawsze można liczyć. Z żoną Moniką, córkami Klaudią i Natalią zorganizowałem wiele imprez sołeckich.
- Mieszka pan w Zatoniu od zawsze?
- Młodość spędziłem w Ochli. W 1995 r., podczas przepustki wojskowej, poznałem Monikę, mieszkankę Zatonia od dzieciństwa. Od 1997 to mój raj.
- Sołtys prywatnie?
- Prywatnie to świr (śmiech). Dużo jeżdżę na rowerze. Moją pasją jest piłka nożna. Gram w lubuskiej lidze oldboyów z drużyną KS Zatonie Lubuszanie. Lubię majsterkować. Wybudowałem własny dom i trójkołowca na bazie malucha. Nie stać mnie na kampera, dlatego stworzę go z zakupionego autobusu. Dzieci i żona mówią, że z warsztatu wracam zadowolony.
- Dziękuję.
Rafał Krzymiński
SKONTAKTUJ SIĘ ZE SWOIM SOŁTYSEM
Z sołtysem Krzysztofem Sadeckiem można skontaktować się pod numerem telefonu 691 840 109