Zaczynasz biegać? Już nie przestaniesz!
- Za nami Charytatywny Bieg Gladiatora. Prawie 400 osób na starcie i drugie tyle kibiców. Mnóstwo uśmiechów, dobrych gestów i rosnąca wraz z pulą pieniędzy nadzieja na to, że Rafał „Gladiator” Adamczak w końcu zrobi to, o czym marzy – przytuli swoją córeczkę...
Karolina Michalczak, szefowa stowarzyszenia Zielona Góro Zacznij Biegać: - Z każdym takim wydarzeniem pomagamy sparaliżowanemu Rafałowi zbliżyć się do tego marzenia. W sumie, od początku trwania akcji „Wstawaj, Rafał!”, bo bieg to tylko jeden z jej elementów, zebraliśmy ponad 43 tys. zł! Jesteście wielcy! Pękam z dumy! Wielkie podziękowania dla wszystkich, którzy w sobotę byli z nami pod Anabo! Dla uczestników, kibiców, sponsorów, wolontariuszy, organizatorów... wszystkich, wszystkich! To jeszcze nie koniec, nadal trwają licytacje na Allegro, dostaję też mnóstwo wiadomości od tych, co biegli, że jeszcze im mało! Chcą jeszcze!
- Nie mają dosyć? Po 7 kilometrach w lesie, gdzie roi się od korzeni, kamieni i takich niespodzianek jak podbieg pod stromą, piaszczystą ścianę?
- Taaak, ścianę wypominają mi niektórzy do dziś (śmiech). Ale byłam na mecie i widziałam, każdy kończył bieg z tzw. bananem na twarzy. Bez wyjątku! Wszyscy uśmiechnięci, zadowoleni, mimo widocznego czasem zmęczenia. I zadowoleni, pełni satysfakcji, że biegną właśnie tu, w takim celu. Nie dziwię się, że chcą więcej.
- Wielu startowało w sobotę po raz pierwszy w życiu i na mecie, w euforii, zapisywało się na następne zawody. A wśród kibiców było słychać pomruki zazdrości, że też chcą należeć do biegowej braci. To oznacza, że Zielona Góra zaczęła na dobre biegać?
- Nie zapominajmy, że w sobotę, przed biegiem dla dorosłych, zorganizowaliśmy biegi dla dzieci. Ale młodzi przebierali nogami! Po medal i słodkości na mecie. To też potencjalni, przyszli biegacze. Powiem tak, Zielona Góra nie zaczyna, Zielona Góra już biega! Mamy się czym chwalić. Widać nas na ulicach, leśnych ścieżkach, stadionach - biega mnóstwo ludzi...
... i daje dobry przykład innym, którzy też tak chcą. Jak zacząć biegową przygodę?
- Nic prostszego! Chcesz biegać? Zacznij od zadania sobie pytania, po co chcesz to robić? Każdy ma inną motywację, jeden robi to, by schudnąć, drugi, by zaimponować kolegom, trzeci – dla poprawy kondycji, czwarty – bo taka moda, piąty... Można tak wymieniać, ale bez określenia jasno i wyraźnie tego celu – ani rusz! A jak już zaczniesz biegać, gwarantuję, nie ma odwrotu. Nie możesz przestać. Bieganie uzależnia, endorfinowego szczęścia nie zrozumie ten, kto go nie zaznał. Mimo zmęczenia, człowiek tryska optymizmem i chce więcej.
- Mnie bieganie „wietrzy” też głowę. Kiedy biegnę, to... tylko biegnę. Nie istnieje nic poza tym. Dziwne?
- Mam to samo (śmiech). Przewianie mózgu to najlepsze, co może sobie zafundować Matka Polka, zajęta dziećmi, pracą, codziennym natłokiem obowiązków. Znika stres, napięcie, człowiek się oczyszcza, nabiera sił. I może pchać ten wózek dalej!
- Biegać samemu czy w towarzystwie? Ja nie wyobrażam sobie biegania bez mojej przyjaciółki. Napędzamy się nawzajem, jest bezpieczniej, a podczas truchtu można się wygadać...
- Są różne szkoły. Ale umówmy się, że w grupie raźniej, łatwiej też się motywować nawzajem. Dlatego zapraszamy początkujących na taką, nazwijmy to, naukę biegania. Stowarzyszenie ZGZB organizuje ją dwa razy w roku. Każdorazowo „wypuszczamy” na szerokie wody po 20-30 biegaczy. To ostatni dzwonek, żeby złapać się na obecną edycję. Włóżcie wygodne sportowe buty, oddychające ubranie na cebulkę i... spotykamy się dziś, w piątek, o 19.00, albo jutro, w sobotę, o 9.00, na stadionie MOSiR-u, przy Sulechowskiej. Bez względu na pogodę zawsze ktoś tam będzie na was czekał!
- Pani największy sukces biegowy? Proszę podrzucić początkującym jakiś imponujący dystans, czas...
- Może panią rozczaruję, ale moim największym sukcesem jest to, że biegam. Po prostu. Dzięki bieganiu znalazłam pasję. To mój sposób na życie.
- Dziękuję.
Daria Śliwińska-Pawlak