Wochniak: - Teraz czas na Bachusiki
- Pisaliśmy o tym w „Łączniku” w zeszłym tygodniu. Na rynek trafiła gra „Wiedźmin 3”. Promują ją m.in. rzeźby wiedźmina walczącego z potworną południcą. Odlano 32 egzemplarze, które trafiły głównie do USA i Europy Zachodniej. Geralt z Rivii chyba pokona demona?
- Gracze sami muszą to sprawdzić. W mojej rzeźbie nie jest to oczywiste. Są spleceni w śmiertelnym wirze tańca i walki. Wciąż zmieniają pozycje i usiłują dopaść przeciwnika. Geralt walczy mieczem, południca sierpem. Nie ma pewności, kto wygra.
- Wygra Geralt. Jestem pewien. Jak do tego doszło, że to pan wykonał tak nietypowe zlecenie?
- Nigdy czegoś takiego wcześniej nie robiłem. Nie zajmowałem się światem fantasy. To dla mnie nowe doświadczenie. Rzeźba zawiera bardzo wiele elementów, drobiazgów. W takiej sytuacji zawsze jest ryzyko, że pójdzie się w kierunku kiczu. Dlatego cały czas ją obracaliśmy, oglądaliśmy z różnych stron, w różnym oświetleniu. Sprawdzaliśmy. W dodatku musiała się zgadzać z pierwowzorem występującym w grze. Wyszło dobrze. A propozycję otrzymałem dzięki kwadrydze.
- Kwadrydze? Nie rozumiem.
- Chodzi o moją rzeźbę kwadrygi rzymskiej, która stoi w Brunszwiku. Ale może po kolei. Autorem projektu rzeźby wiedźmina walczącego z południcą jest Tomasz Radziewicz z Creative Studio Udock w Gdańsku. Szukał rzeźbiarza, który podoła temu zadaniu. Znalazł w internecie moją kwadrygę i zaproponował mi współpracę. Na pół roku przeniosłem się do Gdańska, gdzie pracowaliśmy nad rzeźbą.
- Taka pracownia przypomina raczej warsztat ślusarski i stolarnię niż przybytek artysty. Plątanina konstrukcji z drutu, na tym deski i wszystko obrzucone gliną…
- Tak powstają rzeźby. Nie robi się ich z jednego kawałka gliny. W środku są puste. Najpierw uklepujesz zarys postaci a później rzeźbisz szczegóły. Największym problemem jest wilgoć. Glina nie może nadmiernie wysychać, bo zaczyna pękać, dlatego rzeźbę owijamy w folię i okładamy mokrymi szmatami. W pracowni nie może być gorąco.
- Wiedźmin i południca byli gotowi jeszcze w tamtym roku i czekali na premierę gry?
- Tak. O wiedźminie to już trochę zapomniałem. Teraz pracuję nad kolejnymi Bachusikami. Zielonogórzanie wkrótce je zobaczą.
- Opływowe kształty, pełen brzuszek i szelmowski wyraz twarzy?
- A do tego kopytka i rogi…
- Faun jakiś?
-Nie, Silvanus!
- O rany, przecież on u Rzymian straszył ludzi w lesie! Z drugiej strony, podobno był lubiany przez wieśniaków.
- Silvanus to rzymski bóg lasów i dzikiej przyrody. Nikogo nie będzie straszył. Raczej, jak wszyscy jego zielonogórscy kuzyni, będzie ludzi bawił. Siedzi na korzeniu drzewa. W jednej ręce ma beczułkę z winem, w drugiej kiść winogron. U jego stóp, a właściwie kopyt, leżą żołędzie. Fundatorem rzeźby są Lasy Państwowe. Dlatego, wkrótce stanie ona przed biurowcem dyrekcji regionalnej lasów przy ul. Kazimierza Wielkiego. Do odlewni trafił też drugi Bachusik ufundowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego. Taki bachusikowy belfer, okularki na nosie, książka pod pachą. Usiądzie przy ul. Grottgera.
- Obydwa polubiłem. Dziękuję.
Tomasz Czyżniewski