W sobotę bieg dookoła Zielonej Góry
Na starcie będzie jeszcze ciemno, bo to 6.00. – Dlatego początek biegu robi niesamowite wrażenie! Wyobraźcie sobie kilkaset osób uzbrojonych w „czołówki” i rozświetlające ciemności czerwone flary. Jest gorąco! W takiej atmosferze startujemy! – emocjonuje się Andrzej Dąbrowa ze Stowarzyszenia „Nowe Granice”, które organizuje bieg.
Do pokonania są 103 km. Tyle, mniej więcej, licząc po obwodzie, ma Zielona Góra. – Z ciekawości zmierzyliśmy, po połączeniu, granice nowego miasta. Wyszła nam idealna trasa ultramaratonu! Wiedzie przez malownicze tereny, głównie leśne ścieżki, pola, czasem zahaczamy o drogi, biegniemy też nadodrzańskimi wałami – wylicza A. Dąbrowa.
Ultramaraton startuje po raz trzeci. – I mam nadzieję, że wystartuje też za kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt lat. Wtedy może już nikt nie będzie pamiętał, że kiedyś miasto Zielona Góra połączyło się z gminą. A ten bieg będzie nam o tym przypominał – uśmiecha się wiceprezydent Dariusz Lesicki, którego nazwisko odnajdziemy na liście startowej.
Ta lista, z roku na rok jest coraz dłuższa. Podczas pierwszej edycji biegu było to ok. 150 osób, w zeszłym roku już ok. 400, w tym roku jest ponad 660 zawodników, ale wciąż trwają zapisy. Limit miejsc – 700 osób. Wśród chętnych na obiegnięcie Zielonej Góry są ludzie z całej Polski i kilkunastu cudzoziemców. – A będzie ich coraz więcej, bo nasz bieg pozwala zdobyć punkty kwalifikacyjne potrzebne do startu w prestiżowym ultramaratonie przez Alpy – dodają z dumą organizatorzy.
- Zielonogórski dystans można przebiec solo, można w sztafecie dwuosobowej albo czteroosobowej - ta ostatnia opcja umożliwia start nawet mniej zaawansowanym biegaczom – wyjaśnia A. Dąbrowa. – Dołożyliśmy też nowe formy rywalizacji. Trasę można pokonać w duathlonie – częściowo biegnąc, częściowo jadąc rowerem, również solo albo w sztafecie.
Trasa nie należy do najłatwiejszych, nie brakuje na niej podbiegów i ciągnących się po horyzont dłuuugich prostych. Przeszkodą może być też błoto. W lasach wszystko się topi.
Kibice są bardzo mile widziani! Jeśli ktoś jest rannym ptaszkiem, to organizatorzy zapraszają na start. Już tam przyda się doping! Ale warto pokibicować też ultramaratończykom na trasie. Szczególnie w tych najtrudniejszych momentach, kiedy każda forma wparcia jest bezcenna. – Zapraszamy kibiców tam, gdzie jest dobry dojazd i miejsce na zaparkowanie samochodu. Np. w okolice miejscowości Wysokie - to 80 km na trasie, w dodatku podbieg. Ludzie będą już zmęczeni. Tu można zobaczyć, jak naprawdę wygląda ultramaraton – dodaje A. Dąbrowa. – Oczywiście, warto być z zawodnikami na mecie, która jest tam, gdzie start – czyli na boisku SP 18 przy ul. Francuskiej.
(dsp)