Ukraina czeka na świece. Pomóż je przygotować!

10 Marzec 2023
- Zielonogórzanie, pomóżcie nam stworzyć świece okopowe dla ukraińskich żołnierzy. Oni siedzą w zimnych i wilgotnych okopach i walczą, także o naszą wolność - apeluje aktorka Beata Beling.

Pani Beata z mężem Arturem od ponad dziesięciu lat prowadzi Teatr Rozrywki Trójkąt. Żyłkę społecznikowską odkryła w sobie w dzieciństwie, w rodzinnym Białymstoku. W Zielonej Górze podczas pandemii była bardzo aktywna m.in. prowadziła zbiórkę ciastek do Domu Pomocy Społecznej i Pogotowia Opiekuńczego, grała charytatywne spektakle. Zaangażowała się w zbiórkę pieniędzy dla Ani Orłowskiej, dziewczynki chorującej na rdzeniowy zanik mięśni i odwiedzała noclegownię dla bezdomnych. Teraz gra pierwsze skrzypce w nowej inicjatywie dla Ukrainy.

Produkcja świec okopowych to ogólnopolska akcja Stowarzyszenia Polska 2050. W kraju powstało już ponad 8,5 tysiąca sztuk. W Lubuskiem, 25 lutego w Bytomiu Odrzańskim, dwunastu wolontariuszy z całego województwa skrzyknęło się po raz pierwszy. Mieli do dyspozycji cztery maszynki, na których topili wosk. Pomimo siarczystego mrozu wspólnymi siłami wytworzyli ponad 105 świec i 100 suchych puszek do zalania woskiem - te pojechały do Żagania. W Żarach z kolei znalazł się sponsor, który podarował 50 kilogramów parafiny.

Smuci hejt

Na początku miała wątpliwości, czy sprosta wyzwaniu. Roboty jest sporo, trzeba przecież nagłośnić inicjatywę, zebrać ekipę wolontariuszy, zadbać o transport i logistykę. Dała radę, bo jak mówi do walki napędza ją chęć pomocy potrzebującym. Materiały rozwozi własnym samochodem, metalowe puszki najczęściej otrzymuje od właścicieli psów, kartony podarowują zaprzyjaźnione sklepy lub ostatecznie można je znaleźć na śmietniku. Największy problem jest ze świecami. Panią Beatę smuci też hejt w internecie.

- Przeczytałam w sieci, że chcemy dorobić się na tragedii Ukrainy - dziwi się B. Beling. I dodaje: - Ci ludzie przeżywają dramat, a my często nie doceniamy tego, że żyjemy w raju. Pomagam, bo jestem sobie w stanie wyobrazić jak teraz boją się Ukraińcy. Wiem, że ten żołnierz żyje w ciągłym zagrożeniu, ale niech ma nieco światła i ciepła…

Dwie i pół godziny

- Potrzebujemy metalowej puszki i kartonu z tektury falistej - wylicza pani Beata. - Za knot do świecy również służy nam karton, wypełniamy go patyczkami do szaszłyków. W tak przygotowanej konstrukcji rozpuszczamy parafinę i po nasiąknięciu powstaje świeca, która posłuży żołnierzom przez dwie i pół godziny do oświetlenia okopów, suszenia prania i gotowania. Daje też ciepło. Wilgoć jest tam potworna, dlatego świece są wręcz niezbędne, aż do czerwca. Podobne wynalazki powstawały metodami chałupniczymi prawdopodobnie podczas pierwszej wojny światowej.

Pani Beata zaprasza na akcję w niedzielę, 19 marca, o godz. 11.00 do Krzywego Komina przy ul. Fabrycznej 13B. - Chcemy wykonać jak najwięcej świec, każda dodatkowa para rąk do pracy jest na wagę złota. Potrzebujemy świec i wkładów do zniczy - dodaje aktorka.

(rk)