U nich święta są zawsze wesołe

22 Grudzień 2021
Pamiętacie święta u Griswoldów w kultowym filmie „W krzywym zwierciadle: Witaj Święty Mikołaju”? Mają konkurencję! W Zielonej Górze przy ul. Poniatowskiego jest ogródek, obok którego nie sposób przejść obojętnie. Na zwiedzających czekają tysiące światełek i… słodycze!

Ewa i Eugeniusz Perzyńscy złapali świątecznego bakcyla 30 lat temu. W latach 90. odwiedzali rodzinę w Berlinie i z zachwytem patrzyli na tamtejsze ogródki. Wtedy w Polsce dekoracje zewnętrzne w ogóle nie były popularne. Ich córki miały wtedy pięć i sześć lat. Były pod wrażeniem niemieckich iluminacji. To z myślą o nich państwo Perzyńscy zawiesili swój pierwszy świetlisty łańcuch na śliwie na podwórzu. Po nim przyszły kolejne. - Później już popłynęliśmy - śmieje się pani Ewa.

Nastrój dopisuje. W tym roku dostała od męża wymarzone sanie z reniferem. Jest też szopka, która powstała w altance. Przyjechała z okolic Wieliczki. Do tego są tysiące świetlnych iluminacji, bałwan na nartach i złociste drzewka.

A jak z rachunkami za prąd? - W zeszłym sezonie nie dostaliśmy po kieszeni tak, jak można by było się tego spodziewać - mówi pani Ewa. - LED-y są energooszczędne.

W ślady rodziców poszły dorosłe już dziś córki. Też rozświetlają ogrody przy swoich domach. Rozmachowi zielonogórskich Griswoldów trudno jednak dorównać. W zeszłym roku na ul. Poniatowskiego pielgrzymowały tabuny zmęczonych pandemią zielonogórzan i nie tylko. Na każdego czekały słodycze. W tym roku jest podobnie.

Nie zawsze jednak było tak słodko i kolorowo. Skoro w Zielonej Górze mamy Griswoldów, musiał się znaleźć również Grinch - bajkowy stwór, który nienawidzi Świąt Bożego Narodzenia. W 2015 roku zniszczył dekoracje rodziny Perzyńskich. Przez cały kolejny rok w ogrodzie było ciemno. Do wznowienia tradycji przyczynił się monitoring… i wnuczka Emilka. Teraz właśnie dla kolejnego pokolenia państwo Ewa i Eugeniusz stroją swój ogród. Sezon świetlny zawsze zaczynają w pierwszą niedzielę adwentu, a kończą w Trzech Króli. Odpalają uroczyście i razem. - W domu zbiera się cała rodzina, wspólnie jemy obiad, a potem wnuki obserwują przez okna, jak dziadek czyni magię - opowiada pani Ewa.

(ah)